Gdy tytuł mówi wszystko: Icarus Proudbottom in the Curse of the Chocolate Fountain
Kupa dobrej zabawy.
27.10.2012 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dawno temu, kiedy chodziłem do liceum, moja wychowawczyni powiedziała kiedyś z niesmakiem: "Nagórski, ty masz kloaczne poczucie humoru.” Zapewne miała rację, bo śmieszą mnie nieskomplikowane żarty - i być może dlatego spodobała mi się gra o której poniżej.
Gdyby próbować tłumaczyć jej angielski tytuł, który brzmi Icarus Proudbottom in the Curse of the Chocolate Fountain, to wyszłoby coś na kształt Ikar Dumnozadek i Klątwa Czekoladowej Fontanny. Już po nazwie gry można podejrzewać dziwaczne poczucie humoru twórców i skatologiczne konotacje. Odpalenie jej tylko to potwierdza. Ujmując rzecz brutalnie: w grze kierujemy lecącym po niebie chłopaczkiem, który frunie na strumieniu ekskrementów. Zadaniem gracza jest unikanie zderzenia z innymi obiektami latającymi (gęsi!) i - z czasem - walka z przeciwnikami (pojawiają się później).
Brzmi kretyńsko? Nie sposób zaprzeczyć. Po co zatem w ogóle wspominać o takim wygłupie? Otóż wbrew pozorom Icarus Proudbottom to gra sprawnie wykonana, estetyczna i pełna zwariowanego poczucia humoru. Skreślenie jej ze względu na - przyznaję, prostacki - gag na którym opiera się rozgrywka byłoby błędem. Zresztą gra już po chwili zaczyna sobie stroić żarty z samej siebie - frunący na tytułowej fontannie bohater zapytuje retorycznie jak to jest możliwe, że tak leci i leci, a przecież ilość masy kałowej w jelitach jest ograniczona, więc przecież po jakimś czasie powinien spaść, nieprawdaż? Po chwili na ekranie pojawia się napis: Level Up! Egzystencjalizm +1.
To już nie jest humor oparty na defekacji, rodem z niemieckich programów rozrywkowych, to już coś bliżej absurdalnego humoru Monty Pythona. Icarus Proudbottom nie jest grą obleśną czy odrażającą, żarty zasadzają się raczej na puszczeniu oka do gracza lub podrzuceniu jakiegoś nawiązania. Przykładowo, motyw z jadącą z naprzeciwka ciężarówką kojarzy się z Daredevilem - tylko że tym razem jest to ciężarówka z środkiem przeczyszczającym... No dobrze, może to akurat nie był najlepszy przykład, ale uprzedzałem że moje poczucie humoru nazwano kiedyś kloacznym.
Icarus Proudbottom in the Curse of the Chocolate Fountain nie jest to przesadnie długą czy skomplikowaną gra: przez cztery etapy bohater leci w prawo unikając przeszkadzajek i tnąc kataną, a co jakiś czas walczy z bossem. Design tych ostatnich jest parodią rozmaitych popularnych motywów z gier - mnie osobiście rozbroił nazista w dwupłatowcu, co Icarus skomentował "Naziści? W 2010?” Przyjemna pixel artowa grafika pozwala uniknąć dosadnej dosłowności w co bardziej skatologicznych żartach, a rozgrywce towarzyszy dziarska chiptune'owa melodia.
Gry niezależne mają to do siebie, że ich twórcy mogą sobie pozwolić na więcej. Zawsze jednak warto zadać sobie pytanie: po co? Czasami brak narzuconych przez wydawcę ograniczeń pozwala poruszyć ciężkie bądź mało popularne tematy (przemijanie w The Path, gwałt w Edmund), czasami jednak po prostu daje twórcom okazję powyżywać się bez ryzyka cenzury (sprawdźcie na przykład Space Phallus, tylko może nie w pracy). Icarus Proudbottom in the Curse of the Chocolate Fountain to raczej ten drugi przypadek, pretekst do piętnastu minut zabawy, poprzetykanej żartami różnego autoramentu. Ale wiecie co? Czasami przyjemnie jest pośmiać się z czegoś głupiego.
Icarus Proudbottom in: The Curse of the Chocolate Fountain można pobrać stąd (wersje na Maka i pod Windows) lub stąd (tylko Windows).
Bartłomiej Nagórski