Kilkanaście minut temu zakończyła się konferencja Nintendo, która miała być najjaśniejszym punktem GDC, mieliśmy zobaczyć nowe, zrywające czapki z głów gry. Nowe pomysły, rewolucje i w ogóle wszystko co najlepsze. A skończyło się? Tak jak zawsze. Nie ma co przynudzać na temat opowiadania historii o Miyamoto przez Iwatę - więcej szczegółów na ten temat usłyszycie na zbliżającej się Polygadce. Pokrótce, najważniejsze kwestie i premiery konferencji to:
- zapowiedź Rock & Rock Climber na WiiWare. Poniekąd powrót Ice Climberów, tyle, że tym razem z użyciem Nunchaka, Wiilota i Balance Board. Wspinamy się, a po osiągnięciu szczytu bohaterowie wyjmują gitary i na nich grają. O matko.
- Nowy firmware 4.0 do Wii, który obsługuje karty SDHC co oznacza, że nasze miejsce na gry powiększyło się o maksymalnie 32GB. Co więcej, można ściągać i odpalać gry bezpośrednio z karty. Piszę, że można, bo aktualizacja dostępna jest już teraz.
- My Life As a Darklord: Final Fantasy Crystal Chronicles, sequel startowego tytułu My Life as a King z WiiWare ponownie zmierza do tej usługi, podobnie jak Final Fantasy IV: The After Years
- Final Fantasy nareszcie na Virtual Console - póki co zapowiedziano jednak tylko część pierwszą
- właśnie ruszyło Virtual Console Arcade, czyli poza konsolami na VC możemy od teraz kupić także gry automatowe. Na pierwszy rzut m.in. Space Harrier, Gaplus, Star Force, Solvalou, The Tower of Druaga, Mappy
- The Legend of Zelda: Spirit Tracks - to największe zapowiedź tej konferencji. Nowa Zelda zmierza na DSa, wygląda podobnie jak Phantom Hourglass, natomiast najważniejszy element tej ostatniej - pływanie statkiem zostanie zastąpione przez... jeżdżenie koleją. Dość ryzykowne. Premiera w tym roku.
I tyle. Jest niby nowa Zelda, o której tyle mówiono, aczkolwiek spodziewaliśmy się chyba jednak edycji na Wii. Tymczasem Nintendo nie zaproponowało prawdziwym graczom tak naprawdę zbyt wiele, ale o szczegółach i bardziej osobistych wrażeniach i przemyśleniach porozmawiamy na podcaście. Do usłyszenia!
