Wiemy już, że Diablo 3 będzie się trochę różniło od swoich poprzedników. Po pierwsze Blizzard zalegalizował proces istniejący właściwie od dawna, czyli kupowanie i sprzedawanie przedmiotów dostępnych w grze. Teraz każdy, za prawdziwe pieniądze, może zdobyć lepszy ekwipunek, który poddawany jest licytacji w wirtualnych domach aukcyjnych. Kupujący może cieszyć się lepszym mieczem, a sprzedający, rzecz jasna, zarabia pieniądze. Pisaliśmy o tym obszerniej już wczoraj. To jednak nie koniec zmian.
Blizzard uzależniony od Internetu Niestety, do gry potrzebne jest stałe połączenie z Internetem, co przywodzi na myśl bolączki i problemy, z jakimi spotykali się gracze bawiący się najnowszymi tytułami od Ubisoftu. Bo co jest gorsze niż zerwane połączenie podczas gry? Blizzard takie rozwiązanie tłumaczy „dobrem graczy”, a chodzi tu mianowicie o zapisywanie postaci na serwerach firmy, co podobno ma umożliwić zabawę tym samym bohaterem tak w grze jedno-, jak i wieloosobowej. Poprzednie dwie części Diablo nie pozwalały na importowanie swoich postaci do multiplayera. Głodni wieloosobowych starć musieli tworzyć je na nowo. Skąd te problemy? Wcześniej Blizzard obawiał się oszustów, którzy niecnie mogli wykorzystać luki w zabezpieczeniach i za pomocą kodów przenieść nieuczciwie ulepszoną postać do rozgrywek sieciowych, czego nie można było kontrolować w żaden sposób.
Mody? Gra Wam wystarczy... Diablo 3 będzie pierwszą częścią serii, w której zabraknie jakichkolwiek modyfikacji. Według Blizzarda rozgrywka jest na tyle zróżnicowana, że do zabawy nie będzie wymagana ingerencja gracza. Dość pewne założenie, ale obawiam się efektów podobnych do Battlefielda 3, w którym mody również nie znajdą miejsca dla siebie, co gracze przyjęli niezbyt ciepło.
A jednak się podoba... Wśród zaproszonych do siedziby Blizzard Entertainment dziennikarzy znaleźli się wysłannicy Destructoida oraz IGN-u. Gościom pozwolono zagrać w pierwszą połowę pierwszego aktu, której przejście zajmuje średnio koło godziny. Jakie są ich wrażenia?
Jonathan Ross z Destructoida dostrzega ogromną poprawę w warstwie fabularnej:
Przede wszystkim trzeba zauważyć, że opowieść jest w Diablo 3 najważniejsza. Seria miała zawsze dość przeciętne fabuły, ale były one tylko tłem. Bohaterowie nie mieli swoich motywacji i biografii, a interakcja z postaciami niezależnymi była minimalna, nie licząc słuchania plotek i poleceń do zadań. W Diablo 3 to się zmienia. Każdy z pięciu wojowników ma swoją historię opowiadaną w osobnym filmiku, który dokładnie wyjaśnia, dlaczego znalazł się w Nowym Tristram. Fragment rozgrywki z testowanego przez dziennikarzy fragmentu.
Gruntowne zmiany dotknęły również umiejętności naszych bohaterów i mechaniki. Jak raportuje Ross:
System umiejętności i atrybutów także przeszedł gruntowny remont i jest inny od tego, co widzieliśmy w poprzednich częściach. Nie ma już punktów, które przydzielamy. Zamiast tego umiejętności zdobywamy w ustalonej kolejności, w miarę rozwoju postaci. Żeby ich używać, musimy umieścić je w jednym ze slotów. Zaczynamy grę tylko z dwoma miejscami na umiejętności, kolejne dostajemy co 6 poziomów, aż do maksimum sześciu. Są także trzy miejsca na pasywne umiejętności, otwierające się na poziomach 10., 20. i 30. Jak na razie zaplanowaliśmy, by czas od poziomu 1. do 30. był poświęcony na zdobywanie umiejętności i wybieranie ich zestawu. A czas od 30. do 60. będzie wypełniony zbieraniem ekwipunku, które fani serii znają i uwielbiają. Podobnie na gruncie rozgrywki:
Są trzy główne rodzaje umiejętności. Spammables - szybkie ataki, Breakouts - mocne, z dodatkowymi efektami oraz Escape - zdolności obronne, pozwalające ujść cało z nieprzyjemnych sytuacji. (...) Musisz używać wszystkich trzech typów, żeby grać efektywnie - gra jest na tyle trudna, że nie da się jej przejść, stosując w kółko jedną zdolność. Redaktor Destructoida wspomniał o rozgrywce wieloosobowej:
Jeśli jakimś cudem nie masz żadnych znajomych, to pomoże Ci system wyszukiwania gier oraz pojedynków PvP, by znaleźć osoby o podobnym poziomie umiejętności.
O ciekawym sposobie na "złodziejaszków” w tym samym trybie wspomina wysłannik IGN, Charles Onyett:
Jeśli zabijesz szkielet i wypadnie z niego miecz, to nie jest to przedmiot widoczny dla wszystkich, istnieje tylko w twojej grze. To oznacza, że ninja looting (chamskie i błyskawiczne podbieranie sprzętu) jest niemożliwy, dopóki nie podniesiesz przedmiotu i ponownie go nie upuścisz. To samo tyczy się złota. Ale w trybie współpracy cała grupa walczy z tymi samymi potworami i rozmawia z tymi samymi postaciami niezależnymi, każdy dostaje jednak osobny łup. To ulepszenie niezbędne w kontekście wprowadzanego domu aukcyjnego, gdzie każdy przedmiot będzie miał realną wartość. Całą grę trafnie podsumował Jonathan Ross (Destructoid):
Po skończeniu bety muszę przyznać, że jestem naprawdę nakręcony na Diablo 3. Łatwo można poznać, że to gra z serii, ale jednocześnie daje nam ona tony nowych umiejętności, systemów walki i pomysłów. Jestem nieco zaniepokojony ograniczeniem rozwoju postaci do 60 poziomów doświadczenia, ale Wyatt Cheng (jeden z twórców, odpowiedzialny m.in. za klasy postaci) powiedział mi, że nadal pracują nad zawartością endgame'u, która sprawi, że gracz z w pełni rozwiniętą postacią nie będzie się nudził. Diablo 3 zapowiada się naprawdę smakowicie. Wiele usprawnień oraz nowych rozwiązań z pewnością wpłynie pozytywnie na grę, która jest warta świeczki, a właściwie całej skrzynki świeczek. Jak dla mnie zbliża się nie tylko gra roku 2012 (o ile w nim wyjdzie...), ale i całej dekady. A Wy jak uważacie, warto czekać na Diablo 3?
[IGN, Destructoid]
Andrzej Sarnacki, P.K.