Gamescom 2018: No to zagrałem w „polskiego Battlefielda” - wrażenia z World War 3 od The Farm 51
Wsiadam w czołg i jadę. Jadę, jadę, ciągle jadę i nic. Żadnego przeciwnika. Po drodze dosiadł się inny gracz i zaczął obsługiwać karabin maszynowy zamontowany na wieżyczce. Nagle zaczął strzelać, ale okazało się, że robił to po prostu z nudów, gdyż wroga ani widu, ani słychu. Nasza wspólna przygoda skończyła się parę minut później, kiedy pancerna bestia została przerobiona na żyletki przez transporter opancerzony. Po tym dość przykrym wydarzeniu postanawiam przerzucić się na piechotę.
World War 3 - Gamescom Gameplay Trailer
Wybieram jedną z sześciu dostępnych klas i ruszam zwojować świat jako piechur. Tylko znowu jakoś nie mogę trafić na przeciwników. Mapy są spore, może nie tak duże jak w Battlefieldzie, ale przy mniejszej liczbie graczy faktycznie trzeba trochę się nabiegać, żeby kogoś spotkać. Ale kiedy już dojdzie do starcia, akcja błyskawicznie nabiera tempa.
Potyczki są krótkie i bardzo intensywne. Żołnierze to nie gąbki mogące wchłonąć pół magazynka z karabinu i wystarczą dwa, trzy trafienia, by zginąć. Można zatem zapomnieć o spektakularnych akcjach rodem z innych sieciowych FPS-ów. Tutaj jest bardziej taktycznie, trzeba biegać od osłony do osłony, a kiedy dojdzie do wymiany ognia, ostrożnie się wychylać, oddawać krótkie serie i liczyć na wsparcie kolegów z zespołu.
Zaryzykuję nawet twierdzenie, że jeśli chodzi o rozgrywkę, World War 3 bliżej do czegoś na kształt Army lite, niż tak chętnie wykorzystywanego w porównaniach Battlefielda. Co innego oprawa wizualna - gra wygląda obłędnie, czuć ogrom budynków, między którymi się biega, broń oddana jest bardzo szczegółowo, a efekty specjalne prezentują naprawdę poziom gry AAA. I gdybym nie wiedział w co gram, faktycznie mógłbym pomylić tytuł gliwickiego The Farm 51 z kolejną odsłoną serii DICE.
Problem jedynie w tym, że choć jest ładnie i taktycznie, samo strzelanie daje umiarkowaną frajdę. Nie czuć większej różnicy między poszczególnymi rodzajami uzbrojenia, a każda broń ma zbyt duży odrzut. Niby jest to zrozumiałe, ale nie chce mi się wierzyć, że wyszkolony żołnierz nie potrafi zapanować nad karabinem podczas oddawania krótkich, kontrolowanych serii. To jednak ewidentnie kwestia balansu.
To, czym studio się chwali, czyli bardzo rozbudowany system customizacji postaci, było w ogrywanym przeze mnie buildzie niedostępne, a wszystko skupiało się na rozgrywce z innymi graczami. Trochę szkoda, bo to element wyróżniający World War 3 na tle całej konkurencji i coś, co poza grafiką najbardziej zwróciło moją uwagę na krótkim pokazie, na którym miałem okazję być w marcu.
Bartosz Stodolny