Gamescom 2018: Gris - piękna, największa niespodzianka pierwszego dnia targów
Zachwyca.
22.08.2018 09:38
W Gris gram dobre 20 minut, z czego połowę czasu w słuchawkach (nie całość, by choć trochę posłuchać tego, co mają do powiedzenia prowadzący prezentację). Na tyle, na ile mogę, chłonę atmosferę tytułu, z jego muzyką idealnie podkreślającą poszczególne sekwencje rozgrywki i spajającą się w spójną całość z zachwycającą, malowaną oprawą graficzną.
Trochę to na pierwszy rzut oka przypomina Journey, zresztą sami twórcy przywołują to porównanie. Jest tu sporo tego artystycznego ducha ambitniejszych produkcji niezależnych, z ich wysmakowaniem i gruntownie przemyślaną warstwą audiowizualną. Jest płynięcie z kreśloną bez mówionego czy pisanego słowa metaforyczną opowieścią.
GRIS - Reveal Trailer
Nie ma w niej nic przypadkowego. Każdy ruch kamery, element otoczenia działa, by wciągać gracza w stworzoną przez autorów wizję. Co ciekawe, Gris pokazuje na Gamescomie nie zespół developerski, a twórcy muzyki do tej gry. Bo i nie jest to zwykła platformówka 2D z elementami logicznymi, to również jednocześnie swoisty projekt artystyczny, interaktywna instalacja. Autorzy są z niej niezmiernie dumni i mają ku temu powody.
Poszczególne plansze nie są więc jedynie lokacjami, to doskonale dobrane, malownicze kadry. I jest to piękne, co, nie boję się tego słowa.
W końcu, gdy jeden z prowadzących rzuca w końcu na ten temat uwagę, orientuję się, że do końca pozostało już niecałe 10 minut, a oprócz mnie w prezentacji uczestniczy jeszcze jeden przedstawiciel prasy, który może też chciałby pograć.
Do tego momentu nawet nie zauważyłem. A on był na tyle uprzejmy, że nie chciał przeszkadzać.
Dominik Gąska