Gamescom 2018: Grałem w Young Souls - beat 'em up wcale nie taki "soulsowy"
Ta dzisiejsza młodzież.
24.08.2018 | aktual.: 24.08.2018 15:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wydawałoby się, że używając w dzisiejszych czasach słowa "Souls" w nazwie gry można mieć tylko jedną intencję. Odwołanie się do monumentalnego dzieła From Software, serii, która swoim legendarnym poziomem trudności i specyficznym podejściem do kreacji świata te niecałe 10 lat temu wprowadziła do świata gier coś autentycznie nowego.
Kiedy więc zaczynam grać w Young Souls jest dla mnie niemałym zaskoczeniem, że z Dark Souls i podobnych bierze ona bardzo niewiele. Na upartego może dość wysoki, niewybaczający pomyłek poziom trudności i wymagający uwagi gracza system walki.
Young Souls znacznie bliżej do staroszkolnych bijatyk i beat'em upów, gdzie ważne było mierzenie ciosów co do klatki animacji i dokładne studiowanie zachowań i schematów ataków wrogów. Całość jest dwuwymiarową nawalanką, gdzie idąc cały czas w prawo (samodzielnie lub z drugim graczem) pokonujemy kolejne fale coraz to silniejszych wrogów.
Jeszcze jedno skojarzenie, podsycane szczególnie komiksową, ręcznie rysowaną (i bardzo ładną!) oprawą graficzną to Castle Crashers. Gra francuskiego studia The Arcade Crew jest w prawdzie mniej wprost "jajcarska", przynajmniej oceniając na podstawie tego fragmentu, które było mi dane zobaczyć, ale podobnie przesiąknięta wyrazistym, wybijającym się z ekranu stylem.
Podczas mojej sesji z grą przeszedłem jeden poziom w towarzystwie drugiego gracza. Były lekkie i silne ataki, uniki i używanie czarów, było dobieranie ekwipunku i umiejętności zgodnie z własnym życzeniem. Raz umarłem, później się udało. Akcja była szybka, ciosy odpowiednio ciężkie, a wspólne przedzieranie się przez przeciwności - satysfakcjonujące.
W swojej ostatecznej formie Young Souls podzielone będzie na dwie odrębne sekcje - poza pokonywaniem wrogów w świecie demonów, za dnia prowadzić będziemy normalne życie w rodzinnym mieście głównych bohaterów (pary tytułowych, zdawałoby się przynajmniej, młodych ludzi). Twórcy obiecują, że będzie to duża, istotna część gry.
Tam gra przypominać ma bardziej przygodówkę, z rozmowami, poznawaniem historii i wypełnianiem zadań pobocznych (część z nich wymagać będzie pokonania jakichś przeciwników w świecie demonów, inne - nie). Dzięki temu Young Souls zyska rozbudowaną warstwę fabularną.
Data premiery Young Souls pozostaje na razie nieznana, podobnie jak platformy docelowe gry, ale jest wiele powodów, by przyglądać się dalszym losom tego tytułu. Wcale niemałym jest to, że dobrego, kanapowego co-opa nigdy za wiele!
Dominik Gąska