Games for Windows Live nie będzie już beznadziejne

Games for Windows Live nie będzie już beznadziejne

marcindmjqtx
09.03.2011 15:15, aktualizacja: 06.01.2016 13:28

Już niedługo ma nastać lepsza era. Era, w której Games for Windows Live będzie się polepszać z dnia na dzień, aż w końcu może dorówna Steamowi.

Nastanie tej ery zapowiedział Kevin Unangst z Microsoftu w rozmowie z serwisem CVG. Najpierw wyjaśnił, na czym polegała idea GfWL i dlaczego usługa nie osiągnęła spektakularnego sukcesu:

Platforma wystartowała z dobrym pomysłem dostarczenia graczom na PC osiągnięć, list znajomych, rozgrywki sieciowej i autodopasowywania meczy w naprawdę świetny sposób. (...) Sądzę, że w wyniku tego, że została ona zaprojektowana pierwotnie bardziej jako usługa siostrzana wersji konsolowej niż konkretnie pod komputery, miała ona trudny start. Co jeszcze zawiodło? Brak świetnych gier, które nie pociągnęły całości - wg słów Kevina sama platforma jest niczym bez znakomitych produkcji. Jakie jest więc rozwiązanie tej niezbyt szczęśliwej dla MS sytuacji? Niezwykle zaskakujące - wnoszenie poprawek do usługi i promowanie jej za pomocą świetnych gier. Wśród nich zaś Fable III i Age of Empires Online.

Patrzę na (te produkcje) pod kątem tego, co zrobiło Halo dla Xbox Live. Kevin oczekuje więc, że więcej gier i sugestie ich twórców pomogą Microsoftowi stworzyć usługę, która przyciągnie graczy. Bulletstorm oraz uruchomienie dystrybucji cyfrowej z prawdziwego zdarzenia są zaczątkiem tej przemiany.

Porażka na własne życzenie

Tłumaczenie Kevina mnie nie przekonuje. GfWL wcale nie mógł narzekać na brak dobrych gier. W oparciu o platformę Microsoftu działały na PC takie tytuły jak GTA IV, Fallout 3, Dawn of War 2, BioShock 2 czy Gears of War. Dodatkowo usługa startowała w znakomitym momencie - Steam nie był wtedy jeszcze aż tak popularny, a starzy operatorzy rozgrywek sieciowych jak Gamespy osuwali się w nicość, bo byli niewydolni. Microsoft mógł odnieść sukces, gdyby tylko chciał. Ale najwidoczniej tych chęci zabrakło. Nie będzie wielką przesadą stwierdzenie, że MS olał PC.

Początek GfWL był tragiczny, bo oczekiwano, że posiadacze blaszaków równie chętnie będą płacić abonamenty co Xboksów 360. Przejechano się na tym i, całe szczęście, z tego się wycofano. Wtedy otrzymaliśmy całkiem niezłą usługę (przynajmniej moim zdaniem), która miała szansę rozwinąć się w coś bardzo dobrego. Zmarnowano ją, bo dzieło Microsoftu się nie rozwijało - nie uruchomiono przejrzystego sklepu, nie pozwalano (mimo przypisywania kluczy do kont) ściągać zakupionych tytułów przez sieć, system dopasowywania meczy także nie zawsze działał jak należy...

Wyliczać można by długo, sedno jednak w tym, że kiedy MS ograniczył swoją aktywność na rynku PC do minimum (zarzucenie konwersji Alana Wake'a lub Fable II), Valve rozwijało Steama i robiło promocje, które wiązały z platformą coraz większą liczbę graczy. W efekcie ja, niegdyś przychylnie nastawiony do GfWL, teraz nie mogę znieść widoku tej usługi i podpięcie pod nią nowej gry People Can Fly bez wahania zaliczyłem do wad w swojej recenzji Bulletstorma, a zapewne nie jestem jedyny w tej niepochlebnej opinii. Microsoft ma przed sobą jeszcze długą drogę, jeśli chce naprawdę zagrozić pozycji Steama.

Paweł Płaza

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)