Gambleriada. Jedyna taka impreza

Gambleriada. Jedyna taka impreza

Gambleriada. Jedyna taka impreza
marcindmjqtx
30.11.2011 15:13, aktualizacja: 15.01.2016 15:43

W połowie lat 90. redakcje magazynów o grach komputerowych zaczęły wysyłać swoich redaktorów na targi Electronic Computer Trade Show do Londynu. „Secret Service” mógł pochwalić się tym, że zdobył dla czytelników karteczkę z pozdrowieniami od samego Marka Hamilla. „Świat Gier Komputerowych” zaprezentował składający się z siedmiu zdjęć fotoreportaż „specjalnej korespondentki Kasi” („Pierwsza myśl Kasi: Ileż tu znanych wystawców! Druga myśl Kasi: I jaki tłok!”). „Top Secret” mógł za to wydrukować tylko artykuł, bo redaktor Haszak na targach zgubił aparat.

Wysłannik „Gamblera”, Alex, tłumaczył natomiast:

„Piszę ten tekst niemalże na walizkach, kilka dni przed odlotem (...) do Londynu. Myliłby się Czytelnik, który by sądził, że wyjazd ten jest piękną wycieczką (...). Dziennikarski pobyt na ECTS - to cały dzień na nogach, dziesiątki wcześniej umówionych spotkań, kilogramy materiałów prasowych, ciasno zawiązane krawaty i hektolitry kawy dopijanej w pośpiechu.” W Londynie działy się rzeczy dla graczy równie ważne, co niedostępne. Impreza była zamknięta - dostępna tylko dla branży, a szary miłośnik gier mógł sobie o niej tylko poczytać na łamach prasy. Inną koncepcję przyjęto w Los Angeles, gdzie w 1995 roku ruszyło Electronic Entertainment Expo - wystawa o charakterze otwartym, gdzie zwiedzanie, oglądanie, granie i zbieranie gadżetów umożliwiono wszystkim chętnym. Szybko pojawiła się myśl, by atmosferę tę przenieść do Polski, robiąc i u nas targi z prawdziwego zdarzenia.

Szlaki przecierał katowicki Play Box, skierowany przede wszystkim do miłośników muzyki i wideokaset, ale z częścią ekspozycji przeznaczoną także dla graczy. Dawało to okazję do interesujących porównań. Np. gdy wiosną 1995 roku na ECTS Sony z dumą prezentowało swoje PlayStation, w tym samym czasie w Katowicach odbyła się konferencja prezentująca możliwości... Pegasusa. Miłośnicy gier, „doczepieni” do branży fonograficznej, wciąż jednak czekali na imprezę skierowaną tylko dla nich.

Ta pojawiła się jesienią 1995 roku. Agencja Reklamowa „Greit” jako pierwsza nie tylko wyczuła rynkowe zapotrzebowanie, ale również zainwestowała w wydarzenie odpowiednie środki finansowe, pozwalające nadać targom odpowiedni rozmach. Do współpracy zaangażowano miesięcznik „Gambler”, który użyczył imprezie nazwy oraz rozpropagował ją wśród graczy. W dniach 27-29 października, w sali warszawskiego kina Capitol, odbyły się I Polskie Targi Gier Komputerowych, czyli...

GAMBLERIADA Pojawiło się blisko 8 tysięcy zwiedzających, którzy mogli zobaczyć na żywo nie tylko redaktorów swoich ulubionych magazynów, ale również zapoznać się z ofertą wszystkich wiodących dystrybutorów (CD Projekt, Digital Multimedia Group, IPS, Mirage) i producentów (MarkSoft, Avalon, Arrakis). Z ważniejszych wydarzeń: debiutujący w branży Techland pokazał Prawo Krwi, zaś Seven Stars pecetową wersję przygodówki Kajko i Kokosz, Nintendo z kolei chwaliło się konsolami SNES i Game Boy, a także rewolucyjnym, przenoszącym gry w trzeci wymiar Virtual Boyem (którym wówczas wszyscy się jeszcze zachwycali). Graczom udostępniono do sprawdzenia m.in. wersję demonstracyjną Wing Commandera IV, następcę Flashbacka, czyli Fade to Black, świeżutkie The Need for Speed, Command&Conquer, a także Phantasmagorię i Worms. Same hity. Największym przebojem okazał się jednak Mortal Kombat 3, który miał premierę dwa dni przed targami, i mimo sięgającej 200 zł ceny, sprzedawał się bardzo dobrze.

Głównym wydarzeniem pierwszej Gambleriady był jednak turniej Mortal Kombat 2. Gdy na łamach „Gamblera” ogłoszono, że odbędą się takie zawody, liczba chętnych przekroczyła możliwości organizatorów. Rozpisano zatem konkurs wiedzy z pytaniami dotyczącymi gry, który miał odsiać mniej zorientowanych, a dopiero później przystąpiono do pojedynków systemem play-off -przegrywający odpada. W turnieju zwyciężył Adam Wojtunik z Jasła, który wszystkie walki stoczył Skorpionem.

„W pokazowej walce nasz zwycięzca zmierzył się z Alexem i bezlitośnie, bez szacunku dla powagi naszego redaktora, założył mu dwa razy flawlessa (Alex grał Kitaną). Ale nie ma się co dziwić, gdyż redaktor z konkurencyjnego miesięcznika, przyglądający się walkom, powiedział o Adamie Wojtuniku krótko: ten człowiek jest najlepszy na świecie.” Na stoisku magazynu „Top Secret” rozgrywano eliminacje do I Mistrzostw Polski w Grach Komputerowych - MEGAGAME. Finał tej ciekawie wymyślonej imprezy odbył się w grudniu. Gracze rywalizowali w trzech kategoriach - bijatyki, symulatory lotu oraz OPEN, gdzie toczono pojedynki m.in. w grach Descent, Lamborghini i Sensible Soccer. Mistrzostwa - mimo szumnej nazwy - przyciągnęły zaledwie garstkę uczestników i jeszcze mniej widzów, zatem szybko stało się jasne, że nie będą w stanie konkurować z Gambleriadą. Ta z kolei odniosła duży sukces i miała się od tej pory odbywać co pół roku.

STAŁY PUNKT PROGRAMU Wiosną 1996 roku Gambleriada z ciasnych przestrzeni kina Capitol przeniesiona została na Torwar. 13 tysiącom zwiedzających pokazywano Sony PlayStation (Tekken, Ridge Racer) i Segę Saturn (Sega Rally, Panzer Dragoon, Virtua Fighter 2),  zjednoczone na wspólnym stoisku firmy związane z Amigą przekonywały graczy, że komputer ten jeszcze nie umarł. Z polskich gier najciekawiej promowano strategię czasu rzeczywistego Polanie, która doczekała się stoiska w stosownej historycznie oprawie. Rozegrano również turniej Mortal Kombat - tym razem w trzeciej odsłonie cyklu. Mistrz z poprzedniego roku nie obronił tytułu. Gambleriada okrzepła, na stałe wpisując się w terminarze polskich miłośników gier komputerowych.

Trzecią edycję targów (jesień 1996) odwiedziło już 20 tysięcy osób! Prezentowano głośne polskie (Lew Leon, AD 2044) i zagraniczne (Tomb Raider!) tytuły oraz konsolę Nintendo 64, którą jednak - jak informowali wystawcy zaskoczonych zwiedzających - będzie można kupić dopiero w... marcu przyszłego roku. Rozgrywano turnieje, tym razem nie tylko w Mortal Kombat (w zawodach Virtua Fighter 2 zwyciężył znany nam już Adam Wojtunik, który udowodnił, że potrafi grać nie tylko w MK2). Warto zauważyć, że rangę imprezy dostrzegły także duże firmy międzynarodowe takie jak Microsoft, który zachęcał do zakupu m.in. gier Close Combat i Monster Truck Madness. Wysłannikowi „Świata Gier Komputerowych” udało się natomiast uzyskać informację, że IPS szykuje spolszczenie Civilization 2 oraz... nietypowy system dystrybucji:

„Wersja ta ma być sprzedawana za marne 10-15 zł jako upgrade do angielskiego oryginału, który trzeba będzie z kolei zwrócić sprzedawcy.”

Podczas czwartej edycji targów (wiosna 1997) doszło natomiast do interwencji policji. Jeden ze zwiedzających wezwał stróżów porządku, gdy zobaczył, że po Torwarze przechadzają się żołnierze Wehrmachtu, rozdając ulotki z faszystowską propagandą! Jak pisał redaktor „Gamblera”:

„Policja pobiła wszelkie rekordy, zjawiając się po 5 minutach od wezwania - po to tylko, by dowiedzieć się, że dwaj młodzi ludzie przebrani za niemieckich żołnierzy, rozdają ulotki reklamujące encyklopedię multimedialną >II wojna światowa - niemieckie zwycięstwa 1939-1941<.” Gambleriada nr 4 była jednak wyraźnie mniejsza (mniej wystawców, mniej zwiedzających) niż poprzednia edycja targów, co sygnalizowało, że niewielkiej przecież branży targi raz w roku zupełnie by wystarczyły.  Gambleriada nr  6 (wiosna 1998), która nie odbyła się na Torwarze, a w hali Mera, potwierdziła tę smutną prawdę i była ostatnią wiosenną edycją imprezy.

SALON GIER ZAMIAST TARGÓW Przeglądając relacje z kolejnych targów, łatwo zobaczyć, jak zmieniały się gry komputerowe widziane z polskiej perspektywy. Wiosną 1997 roku prezentowano jeszcze nowe produkcje amigowe (imprezę zaszczycił swoją obecnością nie tylko redaktor naczelny magazynu „Amiga”, Marek Pampuch, ale także szef Amiga International!). Po targach jesiennych „Gambler” pisał już jednak, że, „każda gra - niezależnie z jakiego kraju pochodzi - wymaga Pentium 133  z akceleratorem 3D”, a ponadto:

„Na tle rynku pecetowego ciągle marnie wygląda rynek konsolowy. Najlepsze tytuły sprzedają się dziesięciokrotnie słabiej niż hity pecetowe.” W 1998 roku targi odbywały na torze wyścigów na warszawskim Służewcu się, pod przydługim hasłem „Nie łamię zasad, nie ćpam, nie kradnę, nie oszukuję, nie kupuję pirackich płyt CD. Jestem oryginalny”, a zwiedzający otrzymywali przy wejściu antypirackie koszulki i naklejki. Handel nielegalnym oprogramowaniem coraz boleśniej wpływał bowiem na sytuację branży - szacowano, że sprzedanemu egzemplarzowi gry oryginalnej towarzyszyło aż dziesięć pirackich kopii! Po początkowym zachłyśnięciu się graczy kolorowymi pudełkami gier z legalnych źródeł, w ich sumieniach zwyciężyły kwestie finansowe. Jak pisał jeden z czytelników magazynu „Świat Gier Komputerowych”:

„Nie okłamujmy się. Piractwo to jedyny sposób na to, żeby grać w jak najświeższe gry (...). Ja (w lutym skończyłem 15 lat) mam kieszonkowego 30-40 złotych, z czego większość przeznaczam na gazety i kompakty (...). Gra kosztuje średnio 150 zł, więc zbierałbym pół roku na JEDNĄ grę! A tak idę sobie do kumpla z nagrywarką, daje mi spis, ja mu kompakt i 35 zł, wyznaczam gry (ponad 100 tytułów w tym same nowości), a potem przychodzę dwa dni później i kompakt jest nagrany.”

Efekty takiej postawy graczy były widoczne na Gambleriadzie '98. Wystawne stoiska dystrybutorów i producentów zastąpiły niewielkie, skromne budki. Nikomu nie opłacało się angażować w reklamowanie swoich tytułów, skoro większość zwiedzających i tak kupiłaby je później od piratów. Odbiorca elektronicznej rozrywki w Polsce wciąż był zbyt młody, dysponując nie pensją, a co najwyżej kieszonkowym.  Z poważnej imprezy handlowej Gambleriada ewoluowała zatem w okazjonalny salon gier, gdzie można było w cenie biletu sprawdzić najnowsze hity. W relacji z VIII targów (listopad 1999) reporter „Gazety Wyborczej” pisał:

„Średnia wieku tłumu to na oko 12, może 14 lat. Po wielkim, lakierowanym boisku do kosza w hali Warszawianki przewalają się gracze. Jak na meczu amerykańskiej koszykarskiej ligi NBA: głośna muzyka, tłumy widzów i zawodnicy o rozbieganych rękach. Tłuką palcami w komputerowe myszy albo klawiaturę. (...) Główną atrakcją targów jest możliwość zagrania w najnowsze gry na nowoczesnych komputerach, które niewielu graczy ma w domu. Zasada jest prosta: kupujesz bilet i, jeżeli zdołasz dopchać się do komputera, grasz do woli. Na oko ci więksi i silniejsi grają najdłużej. Zza pleców i spod pach wyglądają im mniejsi i słabsi. Czekają, aż większym się znudzi. - Już godzinę chyba tu stoję i nic - chlipie w tłumku dziesięcioletni Piotrek.” Główny medialny patron imprezy, magazyn „Gambler”, nie zdążył opisać tej edycji targów - upadł w grudniu 1999 roku. Po ośmiu spotkaniach z graczami zakończyła swój żywot również Gambleriada.

Bartłomiej Kluska

Ilustrujące artykuł zdjęcia pochodzą z magazynów „Gambler” i „Świat Gier Komputerowych”.

Obraz
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)