Obawiam się, że gra nie ma szans uciec od skojarzeń z The Last Guardian. I tu i tu mamy samotnego bohatera, któremu w podróżach przez opuszczoną krainę towarzyszy magiczny stwór. Wydaje mi się jednak, że to bardzo powierzchowne porównanie i gry mogą różnić się od siebie w wielu aspektach.
Strasznie podoba mi się styl graficzny Majin: TFR, kojarzy się nieco z Fable - grubo ciosane rysy stwora, wielkie łapska i stopy, brzuch i jeszcze ten komiczny ogon. Nie mówiąc już o ogrodzie skalnym na jego plecach.
Zapowiada się kawał klimatycznej przygody.