inFamousz dnia na dzień wcale nie staje się jakimś arcydziełem, choć nadal prezentuje się bardzo ładnie. Mimo wszystko nie jestem przekonany czy ciągłe granie w tej szaroburej kolorystyce w dodatku z bohaterem, który posługuje się jedynie elektrycznością na dłuższą metę nie będzie nudne. Zapewne jednak nie jest to tytuł do mnie skierowany, bo ja przecież GTA IV nie skończyłem, więc tu może tkwić pies pogrzebany.