Gaben znowu macha młotem sprawiedliwości i tym razem się nie patyczkuje
11 tysięcy banów rozdanych w jeden dzień. Aż chciałoby się rzec: „Mają rozmach…”
Jedenaście tysięcy czterysta czterdzieści jeden. Dokładnie tyle, według serwisu SteamDB, banów rozdał 14 sierpnia system Valve Anti Cheat. Zdecydowana większość zablokowanych kont należy do nieuczciwych graczy Counter-Strike: Global Offensive, choć oberwało się też tym, którzy nie radzą sobie w innych grach Valve.
Firma z wiadomych przyczyn nie dzieli się szczegółami działania systemu VAC, podobnie jak nie zdradza, który cheat został przez niego wykryty. Znane są natomiast konsekwencje blokady. Oszuści nie mogą grać na serwerach objętych działaniem systemu, nie mogą dzielić się zablokowanymi grami w ramach Steam Family Sharing, podobnie jak nie mogą takiej gry zwrócić, mimo spełniania kryteriów. Nakładana jest też blokada na ekwipunek danej gry, zatem nie można sprzedawać przedmiotów na steamowym rynku, a wbrew pozorom może to być całkiem dochodowy biznes.
Jednak wbrew pozorom tego typu blokady najbardziej uderzają nie w oszustów, a twórców cheatów. Ponieważ praktycznie każda taka „pomoc” jest płatna, czy to jednorazowo, czy w formie abonamentu, fala banów powoduje spadki zarobków firm sprzedających psucie zabawy innym. A zarobki te są naprawdę duże. Zresztą widać to po reakcjach, które w jednym miejscu zebrał użytkownik Reddita o ksywce TwitchDanmark. Zobaczcie, jakie fajne firmy. Posprzedażową obsługę klienta i komunikację mają opanowaną do perfekcji.
Odkładając żarty na bok, 2016 wydaje się być rokiem walki z nieuczciwymi graczami i dostawcami cheatów. Tylko od lipca do połowy września Gaben rozdał ponad pół miliona banów, choć prym wiedzie w tym nie Valve, a Blizzard.
W czerwcu przez Overwatch przeszła pierwsza fala banów, drugą mieliśmy na przełomie lipca i sierpnia (co miało dość komiczne efekty), a ponadto „Zamieć” postanowiła dobrać się do skóry samym twórcom oszustw. I bardzo dobrze, oby więcej takich akcji w przyszłości.
Bartosz Stodolny