Fraguj przez minione epoki w Bedlam
List miłosny do gier z lat 80-tych i 90-tych na podstawie książki o utknięciu w świecie elektronicznej rozrywki. Brzmi ciekawie, w akcji wygląda tak sobie.
Heather Quinn pracuje przy rozwijaniu medycznych technologii dla korporacji Neurosphere. Pewnego dnia coś idzie nie tak (a to psikus) i Heather zostaje uwięziona w Starfire, czyli grze swojego dzieciństwa. Droga powrotna do rzeczywistości prowadzi przez kolejne epoki historii gier wideo w stylizowanych na najważniejsze gry/trendy poziomach. Dużo strzelania, jeszcze więcej pikseli i ciężki akcent prosto z przedmieść Glasgow.
Tak prezentuje się fabuła Bedlam, gry inspirowanej książką Christophera Brookmyre'a pod tym samym tytułem. Pisarz pomaga zresztą przy produkcji. W akcji wygląda to tak:
Rozumiem zabawy konwencją. Rozumiem też składanie hołdu. Doceniam dystans, poczucie humoru i puszczanie oczka. Bedlam wygląda mi niestety na wymówkę do zrobienia brzydkiej gry i zaoszczędzenia na SI wrogów. Chcę się jednak mylić, bo za grą kryje się świetny pomysł, a od Bulletstorma nie dostaliśmy żadnej porządnej odskoczni od nadętych FPS-ów.
Premiera w sierpniu na PC, PS4 i Xboksie One. Bedlam można jednak od dawna sprawdzić w usłudze Steam Early Access.
[Źródło: VG24/7]
Piotr Bajda