Forza Horizon 3 przez dziurkę od klucza
Krótka relacja z fantastycznych tras Australii.
17.08.2016 | aktual.: 17.08.2016 09:02
Trzech, krótkich i z góry zaplanowanych, w narzucanych furach. Co prawda zróżnicowanych pod względem klasy i typu, ale jednak niepozostawiających żadnego wyboru. Jakby tego było mało, z żadnej trasy nie można było zbyt daleko zjechać w bok, bo pojawiał się komunikat, że opuszczamy demo. Dłuższa pauza wyłącza natomiast grę i trzeba było zacząć cały cykl od początku. Ot, taki urok gamescomowych dem, które często są małym wycinkiem finalnego produktu. Produktu, którego mapa była niedostępna, choćby nawet tylko do wglądu. Podobnie miała się sprawa z listą fur czy jakichś podstawowych ustawień. Tyle dobrego, że demko mogłem przejechać kilka razy. I to na dwóch platformach, podobnie jak w przypadku Gearsów, Xboksie One S i tajemniczym, zamkniętym w szafce pececie.Pierwsze co rzuca się w oczy w Forzie to graficzny przepych. Nie chodzi mi tu o fury, które od lat były maksymalnie dopracowane, ale otoczenie. Już przy Forzie Horizon 2 Microsoft chlubił się 1080p przy 30 klatkach na sekundę. Owszem, ale śródziemnomorskie rejony były pustawe, pełne łysych łąk i powtarzalnych pagórków. Ładnych, ale jednak niezapadających w pamięć. Forza Horizon 3 to natomiast góry i wiążące się z tym majestatyczne pejzaże, a w bliższej perspektywie, bujne zielone lasy czy piękne plaże. Developerzy wykonali ogromny skok względem poprzedniej części. Australia to kawał kontynentu, aż jestem ciekawy jak odzwierciedlono bardziej pustynne czy miejskie regiony. Te co widziałem były naprawdę świetne.To samo można powiedzieć o muzyce, która od lat jest wizytówką serii. Dopasowana do wozu i konkretnego wyścigu, idealnie podkreślająca to, co dzieje się na ekranie. Jak zwykle zawodowstwo, choć tym razem nie zauważyłem tutaj tych festiwalowych wstawek. Poprzednie części Forzy kręciły się wszak wokół szybkich wozów i kawałków. Na Gamescomie były wozy z kawałkami w tle, bez DJ-a czy cutscenek, ale może to też wynikać z natury niewielkiego demka, gdzie upchano to co najważniejsze. Rzeczy, które mają niejako definiować grę.Czyli wyścigi po asfalcie i bezdrożach. Typowe, ze zwykłymi oponentami jak i szalone, na przykład przeciwko helikopterowi, bo kto bogatemu zabroni? Seria Horizon coraz wyraźniej skręca w stronę arcade i choć w grze wciąż będzie można wyłączać sobie różne asysty (w demie oczywiście były na stałe włączone), to jest to zręczniościówka pełną gębą, wjeżdżająca na opuszczone po MotorStormie terytorium. Ze skokami, szalonym tempem i po prostu masą frajdy. Nie tylko dla motoryzacyjnych zapaleńców. Wiem o czym mówię, bo sam na autach się nie znam i nie pasjonuję, a każda kolejna Forza Horizon wciąga mnie coraz bardziej.Niedługie, ale dostępne przez dłuższy czas demko przejechałem po kilka razy na Xboksie One i PC i ku mojemu zdziwieniu różnice nie są jakieś kolosalne. Oczywiście, że jak zrobimy stopklatkę, a potem będziemy przyglądać się dwóm screenom koło siebie, to wyjdzie pecetowa wyższość techniczna (4K), jest to jednak lekkie prowadzenie, a nie nokaut. Rzecz, której dopatrzą się tylko ci, którzy chcą się tego dopatrzeć. I rzecz, której przeciętny gracz raczej nie zauważy.Co zabawne, drzewa i generalnie roślinność na dalekim horyzoncie brzydko doczytywały się zarówno na Xboksie One S za 1400 zł jak i pececie wartym prawdopodobnie ze trzy takie konsole. Tu i tu po przejechaniu przez wodę zostawały też na karoserii przez kilka sekund ładne kropelki. Na obu sprzętach podobnie prezentuje się też szczegółowość otoczenia. Szczegółowość, ale nie ostrość tekstur, tę tak na dobrą sprawę widać jednak dopiero, gdy się zatrzymamy. Czyli w sytuacji, która w Forzie Horizon 3 w stanie naturalnym właściwie nie występuje. Nawet jak rąbniemy w drzewo, to przewijamy akcję w tył i powtarzamy zakręt, nie ma więc tu czasu na kontemplację szczegółów, którą trochę z dziennikarskiego obowiązku zacząłem robić. Liczy się całokształt i ogólne wrażenie, a to jest świetne.Cały czas mówimy jednak o małym wycinku gry, pytanie jak będzie prezentował się efekt końcowy. Długość kariery, progres czy nawet kwestia mikrotransakcji. Forza Motorsport 6 pokazała, że wszystko jest możliwe, nawet dodanie ich już po premierze i premierowych recenzjach. Do września jeszcze różne rzeczy mogą się wydarzyć, zakładając jednak optymistyczny scenariusz wkrótce dostaniemy po prostu arcade'owe wyścigi roku. Autentycznie nie widzę tutaj dla Forzy żadnej godnej konkurencji, ale nawet z nią na karku byłaby prawdopodobnie… bezkonkurencyjna.Tyle szybkich wrażeń z krótkiego dema. Więcej informacji o grze znajdziecie u nas tutaj, a już za miesiąc z haczykiem znajdziecie na Polygamii recenzję.
Paweł Olszewski