Forever Skies otrzymuje demo na Steamie. My już graliśmy [PIERWSZE WRAŻENIA]
Polskie studio Far From Home przebija się do zbiorowej świadomości graczy ze swoją debiutancką produkcją. Miałem przyjemność spędzić z Forever Skies kilkadziesiąt przyjemnych, chociaż niekiedy trudnych minut.
04.10.2022 | aktual.: 11.01.2023 13:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Redakcja testowała grę Forever Skies na laptopie ROG Zephyrus Duo 16 z procesorem Ryzen™ 9 6900H oraz kartą graficzną GeForce RTX™ 3080 Ti w ramach współpracy promocyjnej z marką ASUS Republic of Gamers.
Ogrywając Forever Skies przekonałem się, co to znaczy, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia". Co prawda moja postać wykazywała tendencje do częstych zgonów wskutek braku pożywienia, jednak nie odstraszało mnie to. Z każdą kolejną minutą, kiedy to zgłębiałem nowe tajniki przetrwania, rozgrywka nabierała kolorów i kształtów, chociaż w przypadku tej produkcji nie są to najlepsze określenia.
Podaruj mi trochę śmiercionośnego słońca
Wspomniane kształty i kolory nie tworzą malowniczych krajobrazów. W Forever Skies otrzymujemy zdewastowany świat, który jest pokryty tajemniczym pyłem. Ruiny wieżowców sugerują, że z Ziemią stało się coś bardzo złego no i fajnie by było, gdybyś Ty, graczu, zdołał tutaj w pierwszej kolejności przetrwać. W celu chwyć za stery naszego okrętu i dryfuj kilometry ponad chodnikami tak, by toksyczna chmura nie zrobiła krzywdy. Aha, i pamiętaj o tym, by przy okazji poszukać odpowiedzi na pytanie, co dokładnie stało się z naszą wspaniałą planetą.
Tego nie udało mi się ustalić, jednak wiem, że w Forever Skies zabić nas może prawie wszystko. To doskonała wiadomość dla miłośników mechanik survivalowych (nieco gorsza dla bohatera): czy mogę napić się skażonej wody? Oczywiście, tylko powoli, bo zimna. Taka degustacja kończy się, owszem, ugaszeniem pragnienia, ale jakim kosztem! Tracimy inne współczynniki. W pewnym momencie chciałem zrobić ładne zrzuty ekranu na tle słońca. Potem się okazało, że spoglądanie w jego kierunku po prostu zabija. Ma to swój klimat, przyznaję.
O, śrubki! Można zjeśc?
W Forever Skies musimy nieustanie pilnować kondycji naszego protagonisty. W początkowej fazie rozgrywki receptą na przetrwanie był ordynarny szaber. Tak więc kolekcjonowałem wszystkie napotkane przedmioty, często nie znając ich przeznaczenia. To nie jest tak, że gra milczy i "nie tłumaczy" pewnych rzeczy. Informacje o świecie zdobywamy za pomocą specjalnego "czytnika" i tu wszystko działa bez zarzutów.
Przyznam się, że pierwszy etap wersji demonstracyjnej trochę dał mi popalić. Nie ma tu miejsca na swobodę, a i dwa razy musiałem restartować grę. Raz załączył się piszczący dźwięk (później okazało się, że to sygnał braku paliwa, tylko że jeszcze nie miałem własnego statku) i nie dało się go powstrzymać. Czuć w tle, że Forever Skies zmierza do wczesnego dostępu. I bardzo dobrze. Jeśli zaciśniemy zęby i przebrniemy przez toporny początkowy etap, to demo wynagrodzi nas.
Najlepsze przed nami
Gdy już skompletujemy części niezbędne do uruchomienia statku, ruszamy w nieznane. Forever Skies ma oferować otwarty świat oraz walkę, jednak twórcy nie są widocznie gotowi na to, by te rzeczy ukazać. Te zagadnienia były nieistotne, w chwili gdy zagościłem w przestworzach. Nie było na to czasu! Statek jest naszą bazą, która pozwoli nam osiągnąć samowystarczalność, jeśli tylko zadbamy o odpowiednie wyposażenie.
Naszym przyjacielem jest coś w rodzaju futurystycznej drukarki 3D, która w zamian za surowce, wytwarza rozmaite narzędzia. Nic na stoi na przeszkodzie, by stworzyć a potem zarzucić "wędkę" i zapolować na jakąś gadzinę, którą następnie przerobimy na pożywienie. Wymagane surowce, które w zasadzie znajdują się wszędzie, materializujemy za pomocą specjalnego działka. Bieganie od stanowiska do stanowiska, wytwarzanie, walka z czasem i emocje – tak bym podsumował końcowy etap wersji demo. Szkoda, że trwało to tak krótko...
Warto dać szansę
Rozgrywka była krótka, jednak Forever Skies zdążyło mnie zaciekawić i wciągnąć, mimo niedociągnięć technicznych. Czuję niedosyt. Jestem ciekaw, w jaki sposób twórcy poprowadzą fabułę, zaimplementują walkę i czym zaskoczy nas rozległy, otwarty świat. Odpowiedź na te pytania uzyskamy jeszcze w tym roku.
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii