Flappy Bird zarabia 50 tysięcy dolarów dziennie. Chwilowa moda czy fenomen na miarę Angry Birds?
Gra o ptakach, która podbija urządzenia mobilne? Czyżbyśmy cofnęli się do 2009 roku? Tym razem nie chodzi o kolejną przeróbkę Angry Birds.
Od tygodnia z różnych stron internetu słychać łopot skrzydeł. "Bird is the word", jeśli jeszcze nie słyszeliście. Flappy Bird to coraz popularniejsza darmowa gra na iOS i Androida. Zrobił ją jeden człowiek, Wietnamczyk Dong Nguyen z małego studia .Gears (dotgears). Wydana została już w maju 2013 r., ale musiała poczekać na swój moment sławy.
Łatwa do nauki, ale trudna Ma banalnie proste zasady, które w kilka sekund zrozumie nawet ktoś, kto nigdy w nic nie grał. Obsługuje się ją jednym palcem - pukanie w ekran sprawia, że ptak leci wyżej. Nie popędzany - spada. Należy sterować nim tak, by nie wpaść na rurę. Każda minięta przeszkoda to punkt - należy zdobyć ich jak najwięcej. Gorzej z wprowadzeniem tego planu w życie - gra jest frustrująco trudna.
Flappy Bird
Ale to już było... Od razu rzuca się w oczy, że Flappy Bird jest wyjątkowo mało oryginalne. Gier, w których za pomocą jednego przycisku steruje się wysokością lotu (tzw. one touch flying game) powstały setki zarówno do przeglądarek jak i na telefony - choćby bardzo popularne Jetpack Joyride.
W dodatku rywalizacja z innymi nie została dopracowana - gracze szybko odkryli jak hakować listę wyników, przez co pierwsze miejsca okupują gracze z bilionami punktów. Zatem jeśli chcecie porównywać wyniki, to najlepiej robić to w gronie znajomych.
fot. Flappy Bird w Google
Nie tylko rozgrywka jest wtórna. Grafika jest bardzo prosta i ładna, ale mocno inspirowana, by nie rzec skopiowana z grier o hydrauliku Mario firmy Nintendo. Wystarczy porównać wygląd rury, która jest praktycznie identyczna, czy samego ptaka, który mocno przypomina ryby z Super Mario Bros. 3. W rozmowie z The Verge twórca wspomina, że grał w tytuły Nintendo jako dziecko i niewątpliwie wywarły na niego wpływ.
Porównanie Flappy Bird z Mario
Flappy Birds jest tak mało oryginalne, że inny francuski twórca nazwał ją klonem swojej gry z 2011 roku . Piou Piou też zawiera lecącego w prawo ptaka o wielkim dziobie i wyłupiastych oczach, który musi zmieścić się między zielonymi przeszkodami. Jest jednak dużo łatwiejsza. Można się przekonać ściągając ją z Google Play albo uruchamiając w przeglądarce.
Popularność sprawiła, że kopiujące innych Flappy Bird samo doczekało się licznych klonów. Ich tytuły to rozmaite wariacji na temat słów "flappy + zwierzę" albo "przymiotnik + bird": Flappy Bee, Happy Flappy, Tappy Bird, Flappy Tappy itd. A nuż ktoś się pomyli i ściągnie. Przykłady różnych zobaczycie w naszej galerii. Było ich więcej, ale część już zniknęła ze sklepów z aplikacjami Apple i Google. Znając specyfikę rynku gier mobilnych, wkrótce doczekamy się erotycznej parodii, zapewne pod tytułem Fappy Bird. Na razie pojawiła się wersja na opak - Squishy Birds, gdzie gracz wciela się w rurę i próbuje nie przepuścić żadnego ptaka.
fot. squishybird.com
Darmowa, a zarabia krocie Mimo braku oryginalności Flappy Bird osiągnęło sukces. Podobnie jak Angry Birds, hit sprzed kilku lat, które też było wzorowane na darmowej, przeglądarkowej grze: Crush The Castle. Jednak twórcy z Rovio dodali bajeczną oprawę i stworzyli charakterystyczne postacie, które pojawiły się potem w książkach, grach i filmach. Flappy Bird nie ma nawet tego, co jednak nie przeszkadza ponad 50 milionom osób, które ją pobrały i próbują swoich sił. Dziennie gra zarabia 50 tysięcy dolarów na samym wyświetlaniu reklamy na górze ekranu - jest bowiem naprawdę darmowa i nie zawiera mikropłatności za dodatkowe bonusy. Taki model jest bardzo popularny na japońskim rynku, w który celował Nguyen.
Popularna, bo inna Zdaniem Nguyena Flappy Bird jest zupełnie inna od popularnych dziś produkcji, a główny powód jej sukcesu to łatwość rywalizowania z innymi. A także fakt, że jest łatwa do zrozumienia, ale by osiągnąć dobry wynik trzeba czasu i samozaparcia. W sieci pojawiają się poradniki i filmy instruktażowe od osób, które nabiły ponad 100 punktów. Jak radzą: trzeba się uspokoić, nie skupiać na grze - można z kimś rozmawiać albo słuchać muzyki. Nie warto próbować za mocno, trzeba skupić się głównie na dolnych rurkach. A mimo to i tak zdarzyły się przypadki ludzi niszczących swoje telefony, którzy dodatkowo wrzucają to na YouTube - choć to bardziej wygląda na desperacką próbę zdobycia kilku odsłon na popularnym tytule.
Szał pewnie dopiero się zaczyna. Twórca twierdzi, że nie zamierza już nic zmieniać ani dodawać do Flappy birds , bo to zniszczyłoby ją. Nie będzie więc możliwości wyłączenia reklam. Być może w części drugiej, o której Nguynen nieśmiało wspomina nie będąc jeszcze pewnym, kiedy mogłaby powstać. Ma w planach jeszcze kilka innych gier.
Paweł Kamiński