Final Fantasy XIII nie jest grą RPG
W marcu pisaliśmy o tym, co dla Motomu Toriyamy ze Square Enix znaczy, że dana gra jest RPGiem i jakie są różnice jego zdaniem pomiędzy zachodnimi i japońskimi produkcjami. Teraz piłeczkę w odwiecznej dyskusji pt. "czymże zaprawdę są komputerowe gry fabularne" odbija Daniel Erickson z BioWare.
W wywiadzie dla Strategy Informera Erickson, członek zespołu pracującego nad Star Wars: The Old Republic, stwierdził, że Final Fantasy XIII może mieć swoje "j" na początku, ale nie oznacza to, że jest grą rpg, bo gracz "nie dokonuje żadnych wyborów, nie tworzy postaci, nie żyje nią". Stwierdził wprost, że dla niego jest to bardziej gra przygodowa, niż RPG.
A czymże zaprawdę są gry przygodowe?
Final Fantasy XIII zostało przywołane w rozmowie jako przykład gry RPG w której fabuła zajmuje ważne miejsce, ale jest czasami sabotowana przez mechanikę. Zdaniem Ericksona mechanika jest wszystkim. Według niego ludzie, którzy po kilka razy przechodzili Baldur's Gate nie robili tego ze względu na opowieść, a system D&D w niej zawarty.
Często sprowadza się gry fabularne do poziomu mechaniki: zbierania punktów doświadczenia, awansowania, zdobywania umiejętności i z tego punktu widzenia Final Fantasy XIII jak najbardziej grą RPG moim zdaniem jest. Jednakże taki Borderlands, przez mniejszy nacisk na fabułę, już tylko grą "z elementami RPG".
Z drugiej strony RPG to "role-playing game", gry fabularne, w których wcielamy się w jakąś postać. A to już można powiedzieć o bardzo wielu różnych grach, od Dooma, przez Gothica, Splinter-Cell czy Uncharted.
Gdzie przebiega granica pomiędzy "sterowaniem" postacią, a "wcielaniem się w nią"? W tym, że możemy wybrać jej kolor włosów i nadać imię, czy w tym, że mamy jakiś wpływ na jej postępowanie? W Mass Effect komandor Shepard może mieć różne rysy twarzy, ale tak czy siak, zawsze będzie komandorem Shepardem. Moi, Twoim, Waszym, ale komandorem Shepardem. Chyba.
[via Strategy Informer]