Filmowe Uncharted chyba nie będzie mieć wiele wspólnego z grą
Jeśli śledzicie informacje na temat ekranizacji Uncharted, to na pewno słyszeliście już o tym, że główną rolę w niej zagra Mark Wahlberg. U boku Nathana Drake'a pojawią się także dwie postacie, których nie znamy z gier - jego ojciec i wuj. Jaka będzie ich rola? Co wspólnego tak naprawdę będzie mieć film z pierwowzorem?
Zdaje się, że niewiele. David O. Russell, reżyser i scenarzysta filmu powiedział ostatnio:
Pomysł, że gdzieś jest rodzina, z którą musi liczyć się całe środowisko zajmujące się sztuką i antykami naprawdę mnie kręci... [rodzina], która ma do czynienia z głowami państw i szefami muzeów, która wymierza sprawiedliwość. Wygląda na to, że dostaniemy historię o podróżującej po całym świecie rodzinie awanturników, walczącej ze złym światem muzeów (ach, ci okropni kustosze). Pomijam już to czy to jest dobry pomysł, czy zły (zły!), bo najbardziej intryguje mnie inna rzecz. Mianowicie...
...co to ma wspólnego z grą?
Oprócz samego pomysłu podróżowania po świecie za zaginionymi skarbami, ale to akurat przestało być oryginalne kilkadziesiąt lat temu. Uncharted i Nathan Drake kojarzą mi się raczej z pięknymi kobietami, a nie wesołą rodzinką sprawiedliwych poszukiwaczy przygód.
Może się czepiam, ale z każdą kolejną informację o tym filmie coraz bardziej tracę w niego wiarę.
[via LA Times]
Tomasz Kutera