Filmowe Gears of War mają być trylogią, reżyser nie lubi gier
Serwisowi Bloody-Disgusting (chciałem od razu pogratulować nazwy) udało się przeprowadzić wywiad z Lenem Wiesemanem, reżyserem i współscenarzystą filmowej wersji Gears of War. Po przeczytaniu go włos zjeżył mi się na głowie, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że znów za adaptację gry na ekran zabierają się nieodpowiedni ludzie. Ale po kolei:
24.01.2009 | aktual.: 13.01.2016 18:00
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Piszę scenariusz Gears of War z Chrisem Morganem, który napisał też Wanted.Warto tu wspomnieć, że Morgan poza Wanted ma na swoim koncie tak "wybitne" dzieła jak The Fast & the Furious: Tokyo Drift i Fast & Furious. To jednak nie jest najgorsze:
Jestem słaby w grach, za dużo czasu zajmuje mi skoordynowanie ruchów. Kiedy kręciłem Live Free or Die Hard musiałem wybrać jakąś grę wideo, która pojawiłaby się w tle jednej ze scen. Pokazano mi setki gier, a ja musiałem wybrać jedną, w końcu powiedziałem, ta wygląda super, cokolwiek to jest i była to właśnie Gears of War. Poczułem, że coś mnie z grą łączy przez design świata i ogólnie klimat. Wziąłem więć Xboksa i zacząłem sprawdzać co to jest.
Ok, wiemy już, że scenarzyści nie są najlepsi, a reżyser jest zielony w temacie gier. Dobre i to, że Gearsy go w jakiś sposób urzekły, a nawet znacznie bo:
Film będzie skupiał się raczej na stronie science-fiction niż na krwawym horrorze. Wolę po prostu ten pierwszy gatunek od tego drugiego.Chcemy zrobić trzy filmy, tak by pokazać możliwe każdy aspekt Gears of War. W zasadzie ma być to ostrzejszy Lord of The Rings.Fajnie, tylko jakoś nie wierzę, że zobaczymy coś ambitniejszego niż strzelaninę na ekranie z futurystycznymi spluwami. Nie winię tu jednak samej gry, bo ona miała taka być i taka jest, ale raczej dobór gier do ekranizacji. Bo nie czarujmy się, fabuła w Gearsach to nie jest coś, przy czym możnaby obgryzać paznokcie zatem film pewnie skupi się na stronie wizualnej, a ja niespecjalnie lubię kino o niczym. Pierwszy film powinniśmy zobaczyć w 2010 r.
Marcin Lewandowski