Filmowa Lara Croft odrodzi się w styczniu?
Wtedy miałyby w końcu ruszyć zdjęcia do nowej filmowej adaptacji.
No proszę, pani archeolog najwidoczniej prześcignie Nathana Drake'a. Ekranizacje obu gier są w planach od dawna ze scenarzystami, reżyserami i potencjalnymi aktorami zmienianymi jak rękawiczki. Wygląda jednak na to, że reboot Tomb Raidera ma już wszystkie ważne komponenty. Reżyseruje Roar Uthaug (prosimy nie śmiać się z imienia!), a scenariusz pisze Geneva Robertson-Dworet znana głównie z... no, z niczego, bo właściwie wszystkie projekty, w których bierze udział, są dopiero zapowiedziane.
Larę Croft zagra Alicia Vikander, aktorka i dobrze dopasowana, i zdolna, co udowadnia Oscarem zdobytym za drugoplanową rolę w "Dziewczynie z portretu". W tajemniczego antagonistę kultowej bohaterki wcieli się natomiast Walton Goggins. Ostatnim puzzlem całej tej filmowej układanki jest premiera zaplanowana na marzec 2018 i najświeższe doniesienia o starcie zdjęć w styczniu 2017. Wszystko jest? No, to ruszajcie już w tych Hollywoodach. Najwyższa pora.
Jeśli zastanawia Was, w jakim kierunku miałby pójść ten nowy film, warto przypomnieć, że najprawdopodobniej twórcy obejmą kierunek podobny do tego z gry z 2013. Możemy więc spodziewać się historii młodej Lary, która dopiero staje się legendą i wciąż uczy się swojego awanturniczego stylu życia. W tego typu podejściu tkwi z pewnością spory potencjał, ale wiadomo jak to bywa z ekranizacjami gier - trzeba z nimi bardzo, bardzo uważać.
Najświeższym przykładem jest Assassin's Creed, który mimo gwiazdorskiej obsady i całkiem filmowego materiału źródłowego, w oczach krytyków okazał się absolutnym fiaskiem. Będziemy mieli okazję to zweryfikować już 6 stycznia, kiedy produkcja trafi do polskich kin.
Lara Croft: Tomb Raider - U2 Music Video - Elevation (2001) HD
Warto jednak wspomnieć, że poprzedni rok nie był aż taki straszny pod kątem ekranizacji gier. Mieliśmy w końcu "Angry Birds", które okazały się zaskakująco "w porządku" i "Warcraft: Początek" będący zdecydowanie nierównym tytułem, ale jednak z potencjałem. "Ratcheta i Clanka" może przemilczmy...
Tak czy inaczej - skoro Nathan nie może się ogarnąć, czekamy na nową Larę. Albo Indianę Jonesa, bo i on przecież majaczy na horyzoncie.
Patryk Fijałkowski