Filmowa adaptacja farmienia wymarzonej broni? Zapowiedziano kinowe The Division
Wystąpi w nim pewien stary znajomy, którego możecie kojarzyć jako Księcia Persji.
Stało się oczywiste - głośne The Division, które po 24 godzinach od premiery zostało najszybciej sprzedającą się grą Ubisoftu, otrzyma kinową adaptację. Informacja dostarczona przez Variety wzbogacona jest nawet jednym silnym nazwiskiem, w filmie zagra bowiem Tomek Kute... tfu, Jake Gyllenhaal. Będzie on również jednym z producentów dzieła.
Większość z Was kojarzy go pewnie z "Księcia Persji: Piasków czasu" z 2010, czyli jednej z tych nielicznych kinowych adaptacji gier, które nie sprawiały wrażenia, że ogląda się dwugodzinny gwałt na oryginale. To był solidny film bliski materiałowi źródłowemu. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że The Division zajmie się z pewnością Ubisoft Motion Pictures, możemy liczyć, że francuski gigant nie będzie chciał sobie strzelić w stopę...
Z drugiej strony - może być trudno. Bo jak zrobić dobrą adaptację czegoś, co od początku nie porywało fabularnie? The Division to sieciowa strzelanka i choć w pełnym tytule gry czai się magiczne nazwisko Clancy'ego, tutaj nie ma ono za bardzo znaczenia. Pisał o tym Maciu w recenzji:
No, ale może brak wysoko postawionej... tzn. brak jakiejkolwiek poprzeczki podziała odświeżająco? Ratchet & Clank miał świetne fundamenty i patrzcie, co się stało. Z kolei "Angry Birds" jawiły się jak rzeźbienie w ekskrementach, a ostatecznie wyszła przyzwoita produkcja, na której idzie się pośmiać. Pierwszy zwiastun "Assassin's Creed", innej produkcji, nad którą czuwa Ubisoft, również daje nadzieję na coś przynajmniej zjadliwego. A niektóre zwiastuny The Division pokazywały, że wykreowany świat daje radę pod względem atmosfery:
Tom Clancy’s The Division - Zwiastun Live-Action "Cicha Noc"
Niestety, kinowe The Division może mieć już swoją gwiazdę w postaci Gyllenhaala, ale nie ma jeszcze reżysera ani nawet scenariusza. Fani nie powinni zatem zbyt mocno się ekscytować, bo na końcowy efekt przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Miejmy tylko nadzieję, że adaptacji nie doczeka się też taktyka marketingowa gry - nie chciałbym czytać na plakacie przed Multikinem, że The Division "rozjeżdża Mad Maksa"...
Patryk Fijałkowski