Fights In Tight Spaces – nieślubne dziecko Slay the Spire i Superhot
Wspominałem kiedyś, że karcianki są spoko?
Po sporym, komercyjnym sukcesie Slay the Spire, kwestią czasu było pojawienie się kolejnych gier, które będą chciały połączyć mechanikę karcianki z roguelikiem. O ile produkcja Mega Crit Games stawiała na stare dobre fantasy przedstawione w ciepłych, przyjemnych barwach, tak Fights In Tight Spaces, bohater tego wpisu, nawiązuje do stylu Superhot.
Grafika w grze Polaków była stricte informacyjna i z czymś podobnym będzie mieli też tutaj – czerwoni wrogowie na tle białych pomieszczeń będą łatwym celem dla naszego agenta sekcji 11. Wraz z kolejnymi poziomami natrafimy na coraz więcej przeciwników, a naszym zadaniem będzie odpowiednie wykorzystanie dostępnych kartoników w celu skopania całej tej hołocie tyłków.
No pewnie, że brzmi to prosto, tak sam zresztą, jak założenia Slay the Spire, jednak kluczem tutaj będzie nauka kart i tego, na jakie akcje nam pozwalają. Na zwiastunie widzimy przeróżne kombinacje ciosów, a mnie najbardziej zainteresowała opcja z przechodzeniem za plecy przeciwnika i nakazanie oponentom wzajemnej walki. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby wykonać szpagat w powietrzu (w garniaku!) i ogłuszyć dwóch przeciwników na raz.
Ważne będzie również wykorzystanie przestrzeni, a jako że pokoje będą losowo generowane, czeka nas sporo zabawy. Do tego 150 kart, co może się wydawać małą małą ilością, ale podejrzewam, że jeśli gra chwyci, w przyszłości pojawią się jakieś rozszerzenia.
Premiera Fights In Tight Spaces przewidziana jest jeszcze na ten rok i pojawić ma się na Steamie. Ja czekam, zwłaszcza, że karcianki online (Hearthstone i Gwint) trochę już mi się przejadły.
Bartek Witoszka