FIFA Women's World Cup 23 Update – recenzja. Mój powrót do wirtualnej piłki
14.07.2023 09:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jakie są trzy najbardziej pewne rzeczy w Polsce? Inflacja, dziury w drogach – no i komentarze "nikogo to nie interesuje" pod każdym artykułem o kobiecej piłce nożnej w FIFA.
Tak jest, nie kłamię. Może i nikogo to nie interesuje, ale za to mnie – jak najbardziej. Od pewnego czasu z uwagą przyglądam się żeńskiemu futbolowi; oglądam, śledzę, wrzeszczę do ekranu – i cieszę się z ogromnego progresu, jaki zrobił ten sport na świecie w ostatnich latach. Tego szczęśliwie nikt już nie zmieni – nawet ten "nikt", którego żeński futbol tak strasznie nie interesuje.
Nikt, to znaczy 50 milionów
UEFA Women's EURO 2022 biło rekordy popularności – mecz finałowy oglądało skromne 50 milionów osób (ciekawe, co w tym czasie robił wspomniany nikt – powiedzenie "nikt nie ogląda" nabiera tu nowego znaczenia). Teraz przyszedł czas na Mistrzostwa Świata. Turniej rusza 20 lipca. Organizują go Australia (gwiazda reprezentacji tego kraju – Sam Kerr – pojawiła się na okładce FIFA 23 Ultimate Edition jako pierwsza piłkarka w historii serii) i Nowa Zelandia.
Pod koniec czerwca do FIFA 23 trafiła darmowa aktualizacja, która daje możliwość zagrania wszystkimi drużynami zakwalifikowanymi do Mundialu. Przyznam uczciwie, że od paru lat mam opory przed graniem w wirtualną piłkę nożną. Swego czasu bardziej podobał mi się PES, ale gdy i ten się popsuł, w ogóle przestałam się tym zajmować. Jednak wieści o FIFA Women's World Cup 23 Update ostatecznie przekonały mnie do sięgnięcia po grę od EA SPORTS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
No i mnie wykopali
Nie obeszło się bez problemów. Już pierwsze uruchomienie trybu zakończyło się błędem systemowym i wyrzuceniem mnie do dashboardu. Ogólnie sądzę, że stan techniczny ostatniej odsłony FIFA na prawie rok po debiucie pozostawia trochę do życzenia. Ale skupmy się na rozszerzeniu. Porządkując fakty: kobiece kluby były dostępne w grze od premiery (w części oznaczonej 23 pojawiły się po raz pierwszy). Natomiast aktualizacja poszerza produkcję o rozgrywki 32 reprezentacji zakwalifikowanych do żeńskich Mistrzostw.
FIFA Women's World Cup 23 Update oferuje trzy opcje. Pierwsza z nich – Turniej – to ta główna. Wybieramy tutaj drużynę i zmierzamy do zwycięstwa, począwszy od potyczek w fazie grupowej. Druga opcja nazywa się Poprowadź swój kraj. W tym przypadku odpowiadamy za postępy pojedynczej zawodniczki. Wybieramy jedną z "gotowych" gwiazd lub tworzymy swoją własną piłkarkę – i ruszamy po trofeum.
Z kolei trzecią opcję gra określa jako Szybki mecz. W tym przypadku wybieramy własną drużynę oraz drużynę przeciwną i po prostu wskazujemy etap Mistrzostw, na którym ma być rozegrany mecz: faza grupowa, 1/8 finału, ćwierćfinał, półfinał lub finał.
Wystarczy
I to byłoby na tyle. Nie kombinowano z tymi opcjami ani nie wymyślano tu nie wiadomo czego – FIFA Women's World Cup 23 Update ma po prostu wszystko to, co powinien mieć dodatek o tej nazwie i nic więcej. Zwykły konkret. I dokładnie o to mi chodziło. Najzwyczajniej na świecie cieszę się, że w FIFA 23 mogę zagrać składami, które śledziłam podczas Mundialu we Francji i EURO w Wielkiej Brytanii.
Oczywiście drużyny zostały odpowiednio zaktualizowane – uwzględniono zmiany, jakie miały miejsce po zeszłorocznym turnieju EURO. Na przykład dwie angielskie reprezentantki – genialne, swoją drogą – ogłosiły niedawno koniec kariery. I tymi piłkarkami nie mogę już grać w Mistrzostwa. To znaczy, nie ma ich w wirtualnej reprezentacji, ale nadal są obecne w klubach w grze. Jednak także i kluby czeka niebawem uaktualnienie.
Refleks komentatora
Tak jak wspomniałam wcześniej, FIFA 23 ma trochę wad technicznych. Nieco przygasiły one mój zapał do grania. Nie podoba mi się chociażby, że biegnący zawodnicy "ślizgają się" po stadionie jakby był on pokryty lodem. Denerwujące jest też na przykład to, że głosy komentatorów podczas powtórek wyprzedzają to, co aktualnie widzimy na ekranie – piłka dopiero zmierza do bramki, a w głośnikach już słyszymy rozentuzjazmowany okrzyk "gol!".
Z drugiej strony jednak parę rzeczy może pozytywnie zaskoczyć osobę, która od lat nie miała do czynienia z serią. Przede wszystkim piłka zachowuje się genialnie – i efekty odkształceń murawy robią swoje. Ponadto dobrze, że postarano się o dopasowanie poziomu trudności do umiejętności gracza. Dzięki temu osoby początkujące są w stanie w mgnieniu oka opanować sterowanie. Wystarczy samouczek, kilka minut praktyki – i mamy to. No i podobają mi się rozbudowane opcje "cieszynek".
Niemniej podkreślam, że w niniejszej recenzji oceniam wyłącznie DLC. A ono spełnia moje oczekiwania z nawiązką. Mogę grać żeńskimi reprezentacjami i niejako samodzielnie uczestniczyć w rozgrywkach o mistrzostwo – dokładnie o to mi chodziło i to otrzymałam.
A lato będzie piękne tego roku
Niedawno usłyszeliśmy więcej na temat EA SPORTS FC 24. Będzie to pierwsza produkcja stworzona przez Electronic Arts po rozstaniu z FIFA, które nastąpiło w zeszłym roku. Pokazano kilka materiałów wideo. Wygląda na to, że tym razem EA zamierza "zagrać" mieszanymi składami. Zawsze to jakaś nowość – dzięki temu przynajmniej nikt – nikt! – nie będzie już narzekał, że te gry to odgrzewane kotlety (bo całe narzekanie skupi się na wspomnianej nowości – sprytnie!). Premiera już pod koniec września. Z ciekawości wypróbuję.
A tymczasem odliczam dni do Mistrzostw. Do pierwszego gwizdka pozostał niecały tydzień. Tytułu bronią Amerykanki. Wygrywały dwa razy z rzędu. Mam inny typ i ponownie – tak jak było w przypadku EURO 22 – zamierzam wrzeszczeć do telewizora i cieszyć się z wygranych moich faworytek. A jeśli kogoś ten sport w wydaniu żeńskim nie interesuje, to zawsze może nie oglądać. W pełni to rozumiem – w końcu tak samo robię z meczami polskich orłów.
Dodatek testowałam na PS5. Grę do recenzji dostarczył jej wydawca, Electronic Arts.
- Jest wszystko to, co trzeba
- Dzięki dodatkowi w końcu wróciłam do serii
- Raz mnie wyrzuciło do dashboardu
- No i generalnie problemy techniczne gry lekko psują odbiór DLC
Dagmara Kottke, dziennikarka Polygamii