FIFA 19 – recenzja. Czy lepsze jest wrogiem nowego?
Czyli pierwsza w historii internetu recenzja, w której mowa o dabowaniu, Thanosie i Marku Motyce.
Czasami w pomeczowych rozmówkach trenerzy lubią pochwalić jakiegoś zawodnika mówiąc, że „grał jak z PlayStation”. FIFA 19 powoduje, że takie porównania są bliższe prawdy niż kiedykolwiek.A to dlatego, że to pierwsza gra w serii od dawna, która w pełni świadomie, zamiast walczyć ze swoim zręcznościowym duchem, postanowiła uczynić z niego swoją główną siłę. I wyszło jej to na zdrowie, bo jest efektownie, bombastycznie i po prostu naprawdę dobrze się w to gra. Ale nie wyprzedzajmy faktów i zacznijmy od postawienia kluczowego dla tego tekstu pytania: na ile nowa jest nowa FIFA.
Platformy: PC, Xbox One, PS4, Switch
Producent: Electronic Arts
Wydawca: Electronic Arts
Data premiery: 28.09.2018
Wersja PL: Tak
Wymagania sprzętowe: 64-bitowy Windows 7 - 10, Intel Core i3-2100 3,1 GHz / AMD Phenom II X4 965 3,4 GHz, 8 GB RAM, Nvidia GTX 460 / AMD Radeon R7 260 1 GB VRAM
Grę do recenzji dostarczył wydawca. Graliśmy na PlayStation 4. Zdjęcia pochodzą od redakcji.
Pierwsze uruchomienie raczej nie sugeruje wielu zmian. Widzimy te same, chociaż poddane kolorystycznemu liftingowi, menusy przedstawiające - na pierwszy rzut oka - te same tryby gry. A jakby tego było mało, to nadal gramy w nogę, nadal na prostokątnym boisku, nadal okrągłą piłką, nadal jedenastu na jed... Wróć!Bo już nie do końca, a to dzięki nowym trybom kanapowym - dzięki nim możemy zamieszać nieco w zasadach i zdecydować, że – na przykład - bramki zza pola karnego liczą się podwójnie. Albo że można zdobywać gole tylko wolejami i strzałami głową. A co powiecie na tryb survivalowy, w którym po zdobyciu bramki jeden z zawodników schodzi z boiska? Sprawdza się to naprawdę dobrze, zmusza do grania w nieco inny sposób i samo w sobie dodaje sporo świeżości rozgrywce.Dodatkowo możemy ustawić początkowy wynik spotkania I poziom SI kontrolującej współzawodników danego gracza - więc jeżeli nasz współtowarzysz do gry na kanapie nie chce grać „bo jest słabszy”, można z miejsca zbijać ten argument kilkoma kliknięciami. Opcji jest sporo i zwiększają one, niemałą już przecież, kanapową regrywalność. I szkoda jedynie, że ten rodzaj zabawy jest zarezerwowany dla gry lokalnej.W innych trybach gry niestety takiej rewolucji nie uświadczymy. Kariera praktycznie niczym nie różni się od wersji zeszłorocznej. Droga do sławy to wciąż mecze i gierki treningowe przeplatane scenkami rodzajowymi. Dodanie Kim i Danny’ego jako pierwszoplanowych postaci to dobry ruch, ale sama historia niestety się nie broni, zamiast przyzwoitej fabuły dla jednej postaci, mamy nieco sztampowe fabułki dla trzech. Możliwość swobodnego przełączania między bohaterami pozwala unikać znużenia, ale przy okazji zagina kontinuum czasoprzestrzenne – na Twitterze w mediach społecznościowych Danny’ego gratulowali mi dobrego losowania grup w Lidze Mistrzów, chociaż scenkę z tymże losowaniem miałem na ścieżce Huntera dobre dwie godziny później.Teoretycznie nowością jest możliwość wybrania zawodników, którzy będą mentorować Alexowi podczas jego pobytu w Realu Madryt, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że akurat ta opcja była planowana z myślą o facecie z okładki gry, to znaczy zanim latem zamienił Madryt na Turyn.Niezależnie od preferencji na linii PES – FIFA fani wirtualnej kopanej są zgodni co do jednego: FIFA od lat licencjami stoi i trzeba oddać icynegejmowi co icynogejmowe - EA SPORTS w końcu skompletowało wszystkie kamienie licencyjności w rękawicy bramkarskiej Thanosa, podbierając konkurencji prawa do Ligi Chińskiej Ligi Mistrzów. Wraz z nią otrzymujemy dokładnie to czego można było oczekiwać – fantastycznie oddaną atmosferę piłkarskiego święta. Od oprawy telewizyjnej, przez znany i lubiany hymn, aż po oprawy stadionowe. W takim opakowaniu nawet mecz Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław sprawia wrażenie wydarzenia, na które czeka cały piłkarski świat. Oprócz Ligi Mistrzów mamy też jej mniej atrakcyjną siostrę – Ligę Europy, a także Superpuchar Europy i ich klimat również jest oddany z pietyzmem i dbałością o szczegóły. Nowością są też pełne prawa do hiszpańskiej La Liga, od oprawy po wszystkie stadiony – i tak samo jak w przypadku Premier League wygląda to toczka w toczkę jak w telewizji.Aha. I z tą Ligą Chińską nie żartowałem, też jest.A jak to wygląda na boisku? Przede wszystkim jest po prostu BARDZO efektownie. Przewrotki, podania plecami, rabony, skorpiony, cuda wianki i rymowanki są tutaj na porządku dziennym - w ciągu tygodnia strzeliłem więcej spektakularnych bramek niż przez rok grania w poprzedniczkę. I jakkolwiek wszystkie rozwiązania tego typu przychodzą łatwo jak nigdy, tak piłkarze bez wyraźnego polecenia ze strony gracza nie będą składać się do strzału nożycami albo próbować podać piętą z powietrza, więc wszystkie fajerwerki pozostają opcjonalne, niemniej efektowność często stoi tutaj w parze z efektywnością, więc jesteśmy nieinwazyjnie zachęcani do próbowania szalonych rozwiązań.Rozgrywka jest odczuwalnie wolniejsza niż w osiemnastce, ale wbrew pozorom pozwoliło jej to zyskać na dynamice. Duża w tym zasługa nowego systemu przyjmowania piłki, pozwalającego na przepuszczenie piłki z jednoczesnym odwróceniem się w jej stronę lub wykonanie przyjęcia kierunkowego umożliwiającego minięcie zawodnika przeciwnej drużyny pojedynczym kontaktem z piłką i zdobycie przestrzeni. Fajną rzeczą jest również możliwość podbicia sobie piłki w biegu i podbijania jej dalej (wystarczy wcisnąć prawy grzybek), czy to w celu minięcia przeciwnika, przerzucenia ciężaru gry, czy przygotowania sobie piłki na Wybuchowy Wolej lub Potężną Przewrotkę.Kolejną nowością, również dynamizującą rozgrywkę, jest przemodelowany system strzałów - ot, po naładowania paska należy w odpowiednim momencie wcisnąć przycisk odpowiedzialny za strzał raz jeszcze - jeżeli uda się to zrobić w odpowiednim momencie, uderzenie będzie mocniejsze i bardziej celne. Jeżeli nie... to w sytuacji sam na sam oddamy kapitalny strzał za linię boczną boiska. Taki system typu „większe ryzyko - większa nagroda” dodaje nieprzewidywalności i zdecydowanie wychodzi grze na zdrowie.Mnie osobiście ucieszyło też kilka drobniejszych zmian – w końcu na radarze obie drużyny są przedstawione jako inne symbole (jeżeli waszą ulubioną figurą geometryczną jest trójkąt, możecie otwierać szampany), na mocy – dosłownie – zyskały podania prostopadłe i możemy wreszcie posyłać penetrujące podania na 50 metrów, zarówno po ziemi jak i ciętymi piłkami górą. Dodano też możliwość omijania cieszynek i powtórek po golach. Teraz kiedy gonimy wynik i poczujemy mięso, wystarczy tylko przytrzymać R1 i L1 i nie musimy czekać aż nasz napastnik podabuje z kolegami świętując honorową bramkę na 5-1, tylko możemy dalej cisnąć – to drobna zmiana, ale jest fantastyczna.Świetna jest możliwość zaprojektowania kilku własnych ustawień taktycznych, które można dynamicznie zmieniać na D-Padzie. Od zmiany formacji, poprzez określenie szerokości gry i głębokości linii obrony, aż po wytyczne dla konkretnych zawodników. Sprawdza się to kapitalnie, bo raz, że mamy możliwość szybkiego dopasowania taktyki pod konkretną sytuację boiskową zgodnie z własnymi preferencji bez konieczności przerywania meczu, a dwa, że wiemy co tak właściwie się zmienia, więc przy przełączeniu ustawienia na ofensywne od razu zaczynamy świadomie wykorzystywać wybiegających na wolne pole skrzydłowych, ofensywnych wahadłowych lub zagęszczającego pole karne rozgrywającego.
Delikatnego odświeżenia doczekało się też ulubione/znienawidzone (niepotrzebne skreślić) FIFA Ultimate Team. Przestarzały system lig został zastąpiony nowym – po rozegraniu kilku spotkań zostajemy przydzieleni do konkretnej dywizji, które z kolei są podzielone na rangi. Tym razem zamiast być nagradzanym co 10 spotkań, dostajemy kilka nagród do wyboru na koniec każdego tygodnia. Dodatkowo każde spotkanie, nawet porażka, nabija nam punkty potrzebne do udziału w turnieju FUT Champions, co jest o tyle dobre, że nawet niedzielni fifowcy prędzej czy później będą mogli wziąć w nim udział. Dodatkowo wydaje mi się, że obecny system poprawił matchmaking i praktycznie każde spotkanie jakie udało mi się zagrać online było na wyrównanym poziomie.Głównymi zarzutami jakie względem FUT stawiano EA przy okazji osiemnastki było nastawienie na niekończący się grind, którego w związku z powyższymi zmianami powinno być mniej, oraz produkowanie masy coraz lepszych kart z byle okazji – taśmowo wypuszczane były wyjątkowe kolorowe karty na Halloween, Dzień Chłopaka, Movember i Święto Wody Pitnej w Gorzowie. Jak będzie to wyglądało w tym roku dowiemy się dopiero za kilka miesięcy, niemniej biorąc pod uwagę, że już przed premierą mamy około 220 kart ikon (wciąż niestety bez Polaków) i karty specjalne związane z Ligą Mistrzów, to można przypuszczać, że w tej kwestii zadecydowały dolary inne powody.Na koniec kilka zdań o polskiej wersji językowej. Jest bardzo nierówna, niezłe tłumaczenia przeplatają się z ucinającymi się tekstami w menu głównym lub problemami natury technicznej – przykładowo przedłużanie kontraktu z zawodnikiem „o trzy rok/lat(a)” wygląda co najmniej nieestetycznie.
Komentarz praktycznie nie różni się od tego, który znamy z poprzednich odsłon serii – wciąż są te same problemy z wymową niektórych nazwisk lub podpięciem odpowiednich kwestii pod wydarzenia boiskowe (przykładowo komentatorzy lubią gratulować wyrównującej bramki przy stanie 4:0, albo zachwycać południowoamerykańskimi kibicami na stadionie w Paryżu). Niestety zostało też znane z poprzedniczki wykrzykiwanie nazwisk przez Dariusza Szpakowskiego, które jest na tyle nieznośne, że po czwartym meczu sezonu w trybie kariery po prostu wyłączyłem komentarz w obawie, że jeszcze jeden „KRYSTIAN ERIKSEEEEEEN” i rzucę padem w telewizor.Zaskakująco dobrze wypada za to dubbing w trybie fabularnym. Co prawda nie obyło się bez wpadek z chybionym kontekstem, sierotkami w postaci angielskich kwestii grających gdzieś w tle (choćby podczas treningów) czy dziwnie pociętymi nienaturalnymi pauzami wypowiedziami (najpewniej, żeby dopasować długość do wersji oryginalnej), ale aktorsko jest naprawdę dobrze, zwłaszcza Otar Saralidze jako Alex Hunter sprawdza się w swojej roli doskonale.Wciąż nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie postawione na wstępie. Z jednej strony praktycznie każda zmiana jaką wprowadzono wydaje się być zmianą na lepsze. Z drugiej strony czasami ma się poczucie, że to za mało na pełnoprawny tytuł, że to ważąca 40 gigabajtów łatka z dodatkową zawartością. Ale nie mogę przejść obojętnie obok faktu jak dobrze się w to gra – to nie jest PES z symulacyjnymi zapędami, to nie jest catenaccio, to Joga Bonito (lub, jeśli ktoś woli ekstraklasowe porównania, szarańcza Marka Motyki)… To nie jest tak do końca nowa FIFA, ale zdecydowanie jest to lepsza FIFA. Najlepsza w jaką grałem na obecnej generacji i jedna z najlepszych w całej serii.Jakub Rezmer