Fifa 19 prawdopodobnie zbliży się do Battle Royale tak blisko, jak tylko się da
01.08.2018 18:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Fifie 19 NIE pojawi się tryb, w którym będziemy próbowali wykończyć drugi zespół, wjeżdżając im "sankami" w nogi, ale...
Pamiętacie ten dowcip o pierwszym rozczarowaniu tegorocznego E3, czyli braku trybu Battle Royale w Fifie 19? Niedługo może okazać się, że ten niewinny żart - wycelowany przecież we wszystkich wydawców wciskających tego rodzaju tryby do swoich gier - stanie się faktem. W jednym z niemieckich czasopism o grach pojawiło się doniesienie, że w grze pojawi się tryb survival, czyli... no właśnie.
Cóż, stwierdzenie, że będzie to Battle Royale jest może nieco na wyrost, bo nie będziemy przecież eliminować przeciwników brutalnymi faulami od tyłu, a dalej grać w piłkę. Powiedzmy po prostu, że to jedna z najbliższych Battle Royale rzeczy, jakie da się w Fifie zrobić. Survival ma być rozgrywkami polegającymi na tym, że po strzelonej bramce, jej zdobywca opuszcza boisko, a spotkanie ostatecznie wygrywa drużyna, która "pozbędzie się" z placu boju całej kadry. Lub też tylko jej części, bo przecież w Fifie zawsze dało się grać tylko do momentu, gdy na placu boju pozostawało 7 piłkarzy, a przy kolejnej czerwonej kartce następowała dyskwalifikacja. Chociaż granie przykładowo we trzech przeciw całej drużynie byłoby na pewno bardzo ciekawym doświadczeniem. Chociaż strzelenie 11 bramek brzmi jak wieczność (zwłaszcza jeżeli gra się na legendarnym) z pewnością kolejne punkty będziemy zdobywać coraz szybciej.
FIFA 19 | Official Reveal Trailer with UEFA Champions League
Drugą, mniej już medialną nowością ma być Long Rage, czyli tryb inspirowany... koszykówką. Oczywiście nikt nie wpadł na pomysł, żeby obracać bramki. Po prostu strzały z dystansu mają być podwójnie punktowane.
Mam nadzieję, że wszystkie te doniesienia się potwierdzą i przy okazji EA rzeczywiście zacznie robić więcej dodatkowych trybów. Mam nadzieję, że tego zapowiadającego się znakomicie "Battle Royale" wydawca nie zdegraduje do roli mini gierki treningowej, jak miało to na miejsce choćby z meczami 3 na 3 w poprzedniczce. Przez całą fabułę nie mogłem przeżyć, że nie mogę sobie w to normalnie pograć po multi, zamiast kolejny raz bawić się w zdobywanie prawdziwych trofeów. Zdałem sobie sprawę, że Fifie potrzeba trochę luzu, jakiego nie ma w grze już od czasu serii Street...
Jeszcze parę słów odnośnie innego Battle Royale. EA Sports ma kłopot, co począć z cieszynkami z Fortnite, jakie po golach prezentuje część zawodników. Najgłośniejszy przykład to Antoine Griezmann z Athletico, który jest fanem gry od Epic. Oficjalne stanowisko twórców jest takie, że choć bardzo by chcieli być jak najbliżej prawdziwego futbolu, nie wszystko w tej sprawie zależy od nich...
Krzysztof Kempski