FIFA 16 - recenzja
Gdzie EA Sports nie może, tam kobiety pośle?
02.10.2015 | aktual.: 30.12.2015 13:18
Gdy przed premierą kolejnej FIFY autorzy nie emocjonują się żadnym potencjalnie rewolucyjnym dodatkiem, mogą zrodzić się wątpliwości co do jakości gry. W tym roku najmocniej promowano... debiut żeńskich drużyn. Spodziewałem się więc wyjątkowo zachowawczej powtórki z zeszłego roku. I muszę przyznać, że zostałem zaskoczony. Ale bynajmniej nie pozytywnie.
Z FIFA 16 jest jak z wciąż tym samym kotletem, który podają w zakładowej restauracji. Tym razem kelner usłyszał narzekanie gości. I serwując obiad, rozkwasił go pięścią na miazgę, by nie mogli narzekać znowu na to samo.
Zmiany są i to bardzo mocno wyczuwalne od pierwszego meczu. Początkowo ucieszyła mnie perspektywa nauki gry na nowo. Jest sporo wolniej niż rok temu. Strzały z 40 metrów nie są już zagrożeniem. Przy podaniach trzeba mocniej celować. Wyuczone przez lata schematy jakby przestały działać. Niestety, powód ich nieskuteczności łatwo było namierzyć.
Nie chodzi niestety o znaczące polepszenie gry przeciwników w defensywie. Przeciwnie - po kilku meczach uświadomiłem sobie, że środek boiska znów jest tu miejscem, gdzie nie dzieje się nic ciekawego. Akcja przenosi się spod jednej bramki pod drugą. Jeśli atakującym nie wyjdzie kontratak, to zamkną obrońców w hokejowym zamku. Dopiero przed własną szesnastką obrońcy zaczynają spełniać swoje role. Dobre drużyny potrafią okopać się, niczym armia Leonidasa, a próba wbicia się w taką formację nawet dzikiem pokroju Diego Costy, to prawie pewna strata piłki. Skrzydłowi też jakby zwolnili i łatwiej niż rok temu tracą piłkę na rzecz obrony. Niby fajnie, ale czemu dopiero w okolicach własnej "szesnastki"?
Brak jasnej wizji na to, jaka FIFA 16 ma być, widać w kompletnie przemodelowanym systemie podań. Osłabiono te zwykłe (X). Zrobiono to trochę bez głowy i w rezultacie gracz nigdy nie wie, z jaką siłą zagra jego zawodnik. Rezultat bywa znacznie bardziej losowy, niż dyktowałby to realizm. Cała kontra potrafi spalić na panewce, bo piłka nie doleci do adresata.
Kpina? Raczej zachęta do używania nowych podań (R1+X). Te bomby podróżują z prędkością rakiety i pozwalają błyskawicznie uruchomić gracza w najdalszym rejonie boiska (są dostępne także w wariancie wysokim). Ale są bardzo niecelne. Nadają się do zagrywania na wolne pole, bo trafić nimi pod nogi odbiorcy lepiej nie próbować. Więcej rodzajów podań nie przekłada się na ciekawsze akcje. Specjalne zagrania są raczej udziwnieniem, a i tak najlepszą bronią jest podanie trójkątem. Niby gramy wtedy piłkę "na dobieg", ale w FIFA 16 to zagranie jest dużo bardziej uniwersalne. Siłą kopnięcia prawie dorównuje specjalnym podaniom, ale jest celniejsze. A przy obrońcach, którzy z rzadka przypominają sobie, że łatwiej bronić przecinając linię podania, niż potem mierzyć się z przeciwnikiem, który ma piłkę, te zagrania zwykle trafiają do celu.
FIFA 16
Będąc w okolicach koła środkowego można rzucać takie piłki na ślepo. Niezależnie od tego czy uruchomimy w ten sposób skrzydłowego, czy środkowego napastnika, prawdopodobnie czeka nas kolejne rozczarowanie.
W wariancie z atakiem skrzydłem i dośrodkowaniem przekonamy się, że choć piłka wydaje się ciężka jak kamień, gdy zagrywamy ją "osłabionym" iksem, to po dośrodkowaniu zachowuje się raczej jak balon. Zresztą nie tylko wtedy. Jeśli nienawidzicie systemu first touch, odpowiadającego za to, jak dokładnie gracz opanuje lecącą w jego stronę piłkę, to w FIFA 16 czeka Was piekło. Nawet gwiazdy mają tu problemy ze sklejeniem futbolówki tak, by nie podskoczyła im ona na wysokość klatki piersiowej. Także przy starciach piłkarzy wyrywa się do góry niczym balonik.
Problemy z fizyką nie kończą się na piłce. Naiwnie zakładałem, że zeszłoroczne rozregulowanie systemu kolizji zostanie w tym roku naprawione. Niestety, cyrkowe sytuacje wciąż zdarzają się w każdym meczu. Gdy piłkarze tylko potykają się o siebie, jest z tego trochę śmiechu. Gorzej, gdy sędzia wyciąga czerwoną kartkę za faul z gatunku "przewróciłem gościa, bo inny mnie popchnął". Nawet drobna szamotanina w polu karnym, absolutnie niedostrzegalna dla gracza, potrafi skutkować tu "jedenastką". To niepoważne.
FIFA 16
FIFA 16 to zresztą gra, w której mniej lub bardziej parlamentarne iteracje wołacza "CO!?" latają wokół gracza nieustannie. Zwłaszcza po wciśnięciu przycisku odpowiadającego za strzał. Bo gdy już przedrzemy się przez wszystkie drobne i większe uciążliwości w trakcie rozgrywania akcji i staniemy oko w oko z bramkarzem, znów możemy tylko modlić się, by zawodnik posłuchał naszej komendy. Strzały są tu mocne. Cholernie mocne. Niepoważnie mocne. Nawet uderzenia głową przypominają bardziej siatkarskie smecze, niż to co widzimy na prawdziwych boiskach. Uderzenia nogą z taką siłą z pewnością mogłyby połamać kości śmiertelnikowi na bramce. Może dlatego większość z nich leci Panu Bogu w okno?
Nie potrafię inaczej wytłumaczyć tego, co dzieje się z piłką, gdy decydujemy się na mocne uderzenie z 15 metrów i bliżej. Czasem "siądzie" i mamy bramkę z gatunku "stadiony świata". Ale często zamiast tego wychodzi cyrk, a sąsiedzi są traktowani kolejną wiązanką, bynajmniej nie kwiatów. Gdy takie rzeczy decydują o wyniku meczu w sieci, można trochę osiwieć. I nieco się zniechęcić.
Rok temu pisałem o odbieraniu graczowi części kontroli nad wydarzeniami na boisku, w zamian za podbicie ich efektowności. Ten trend jest w FIFA 16 kontynuowany. Nie dla wszystkich będzie to zła wiadomość, ale ja w wirtualnej piłce nożnej nie szukam arcade'owej kopaniny. Dlatego jestem tak niepocieszony z tegorocznej odsłony i nie gra mi się w nią dobrze. Jeśli FIFA 15 była waszą ulubioną, pewnie nie będziecie tak markotni.
FIFA 16
Natomiast nie można odmówić jej efektowności. Pomeczowa kompilacja najważniejszych akcji to uczta dla oka. Spektakl kapitalnych animacji i zagrań oglądanych z tak bliska, że nie ma opcji, by nie obejrzeć go do końca. Trudno cokolwiek zarzucić oprawie audiowizualnej. EA świetnie dobrało utwory na soundtrack (niczego nie znałem wcześniej, a teraz jestem fanem każdej piosenki), a już w sekundę po przeniesieniu się na stadion czujemy emocje dnia meczowego. Zwłaszcza gdy po trybunach niesie się hymn drużyny. Ta oprawa i atmosfera to chyba ostatni bastion EA Sports. Konkurencja nie ma w tym temacie wiele do powiedzenia.
Jeśli idzie o komentarz, to niby Jacek Laskowski zastąpił Włodzimierza Szaranowicza na stanowisku drugiego komentatora, ale wielkiej różnicy to nie robi.
Pierwsze skrzypce dalej gra Dariusz Szpakowski, który lubi nazywać Cristiano Ronaldo Krystianem, a Maicona Mekkonem. Czasem obu panom wyjdzie fajny dialog, ale po kilku meczach teksty Laskowskiego zaczynają się powtarzać. Oczywiście nie brakuje porcji wpadek - komplementowania interwencji bramkarza, gdy piłkę wybił obrońca, ekstatycznego ryku komentatora mającego korespondować z groźnym strzałem, podczas gdy piłka ledwo turla się w ręce golkipera. Ale są też nowe wpadki. Obśmiałem się, gdy sędzia pokazywał Serio Ramosowi żółty kartonik, co Szpakowski skomentował słowami "piłkarka została ukarana".
FIFA 16
Trzeba wspomnieć o debiucie kobiecych reprezentacji, choć przywitanie z graczami jest dość skromne. Nie poszalejemy piłkarkami w najważniejszych trybach. Nie zagramy też meczu faceci kontra kobiety, który mógłby być hitem imprez. Ale są. Może kiedyś załapią się też Polki, które grają całkiem, całkiem.
Ciekawi mnie czy to właśnie otwarcie się na grające dziewczyny spowodowało włączenie do gry asystenta, który wyświetla na ekranie sugerowane zagrania. Weterani wyłączą go od razu, ale dla "nowego narybku" to miły dodatek.
Podobnie określiłbym wprowadzenie draftu do trybu Ultimate Team. To coś przede wszystkim dla niecierpliwych, którym nie widzi się budowanie własnej drużyny od drugoligowych graczy i chcieliby spróbować podbić świat jedenastką z Messim i Ronaldo w składzie. Działa to prosto - obsadzając każde miejsce w drużynie, losujemy pięciu graczy, z których wybieramy właściwego. Można kierować się sympatią, ale lepiej dbać o poziom zgrania drużyny, wybierając graczy tej samej narodowości czy z tej samej ligi. Dziwne, że na taki dodatek Ultimate Team musiało tak długo czekać. Wszak to idealna maszynka do nakręcania kolejnych mikrotransakcji. Pierwszy draft jest darmowy. Za kolejne trzeba już zapłacić walutą z gry lub z karty kredytowej.
Początkowo sieciowe mecze Ultimate Team zachowywały się niesfornie. Były przerywane przez utratę połączenia z serwerami, co skutkowało albo porażką, albo jedynie stratą czasu. Teraz sytuacja zdążyła się ustatkować, choć w meczach Sezonów wciąż potrafią przydarzyć się lagi.
FIFA 16
Fajnym dodatkiem do trybu kariery jest możliwość "własnoręcznego" trenowania zawodników. Ustalamy nie tylko reżim treningowy, ale możemy wybrać dla danego piłkarza ćwiczenie i wziąć potem udział w ćwiczebnej gierce, by szybciej podnieść mu poziom danej cechy.
Oczywiście już od dnia premiery wszystkie składy są aktualne, a forma piłkarzy z najważniejszych lig aktualizowana na bieżąco. W łączeniu świata wirtualnej piłki z piłkarską rzeczywistością, EA wciąż jest lata świetlne przed konkurencją.
Werdykt FIFA 16 jest piękna, rozbudowana i jak żadna inna gra przenosi do naszego pokoju atmosferę piłkarskiego święta. Fantastycznie się na tę grę patrzy, gorzej się w nią gra. Na boisku to w dużej mierze kompilacja niedoróbek poprzednich edycji wzbogacona o nowinki, które jednak trudno zapisać po stronie plusów. EA potrzeba nowego rozgrywającego.
Maciej Kowalik
Platformy:PC, PS3, PS4, 360, X1 Producent:EA Sports Wydawca:EA Dystrybutor:EA Polska Data premiery:24.09.2015 PEGI:3 Wymagania: 2,4 GHZ, 4 GB RAM, karta graficzna 1 GB
Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.