FIFA 14 - recenzja
Czy po latach ewolucji FIFA w końcu uderzyła w mur, czy może przelobowała go, trafiając w okienko?
Ocena: 4/5 "FIFA 14 jest ukoronowaniem całej generacji ewolucji tej serii i moim skromnym zdaniem po prostu najlepszą grą piłkarską ostatnich lat. Wiele elementów postęp ominął, ale wyraźnie czuć go na wirtualnej murawie."
Ponoć zwycięskiego składu się nie zmienia. Nie wiem, jaką skuteczność ma to przysłowie w rzeczywistości, ale EA Sports co roku oddawało mu hołd. Można się kłócić o to, kiedy dokładnie seria wkroczyła na właściwe tory, ale ostatnie kilka lat to już tylko szlifowanie zwycięskiej formuły. Bez ryzyka (nawet w FIFA 14 wciąż obecny jest "stary" wariant obronny), bez widocznych okiem laika zmian, ale i bez pożądanego ładunku świeżości w rozgrywce. EA Sports spoczęło na laurach - z tym faktem trudno dyskutować. Ale czy to sprawia, że w FIFA 14 grać nie warto? Ewolucja ma przecież to do siebie, że krok po kroku tworzy rzeczy coraz doskonalsze...
FIFA 14 lubi mydlić nam oczy. Widząc po raz pierwszy nowe "kafelkowe" menu można poczuć się jak w zupełnie nowej grze. Wbrew pozorom nie zostało ono zaprojektowane aż tak sprytnie, by gracze nie tracili czasu szukając potrzebnych opcji. Nie wszystko mieści się na ekranie, trzeba szukać odpowiedniego kafelka do przeglądnięcia jego opcji, ale jest ładnie - to na pewno. Szybkość działania i ogólna schludność cieszy, ale nie jest w stanie odwrócić uwagi od faktu, że jeśli idzie o te elementy gry piłkarskiej, które nie dotyczą samego meczu, FIFA 14 oferuje bardzo mało nowinek.
W szatni bez zmian
FIFA 14
Oprócz możliwości rozegrania pojedynczego meczu - z uwzględnieniem lub nie ostatniej formy zespołów i kontuzji w prawdziwych rozgrywkach - podstawą są krajowe ligi. Tak jak rok temu, dzięki wielu opcjom zarządzania klubem jest to rzecz dużo głębsza niż mogłoby się wydawać. Jednocześnie opatrzono ją czytelnym interfejsem, więc sprawowanie pieczy nad podopiecznymi, rozmowy z nimi czy doglądanie kontraktów nie sprawiają problemu. Nowinką wrzuconą nieco na siłę jest globalny rynek transferowy. Za jego pośrednictwem wysyłamy skautów w różne rejony świata szukając potrzebnych nam piłkarzy. Nie mam w sobie tak mocnego zacięcia menedżerskiego, by zależało mi na odchowywaniu młodzieży, więc w zupełności wystarcza mi klasyczne okienko do wyszukiwania potencjalnych transferów, obecne w grze od lat. W tym roku w gronie licencjonowanych lig możemy powitać znów rodzimą Ekstraklasę, więc nic nie stoi na przeszkodzie by pokierować losami lokalnej drużyny. Nie liczcie tylko na rozpoznawanie twarzy polskich piłkarzy
Gra w sieci spisuje się świetnie od samego początku. Serwery EA stoją i są gotowe ugościć nas w jednym z kilku trybów. Nowością są Sezony dla dwuosobowych drużyn - rzecz, która na pewno wielu z was ucieszy. Póki co nie mam też powodów do narzekania na losowanie rywali, choć nie mam złudzeń, że brak seryjnych starć z Bayernem/Barcą/Realem potrwa dużo dłużej. Gdy się zacznie, zawsze pozostanie jeszcze Ultimate Team z uzależniającą mechaniką kupowania kolejnych paczek kart za zdobywane w trakcie gry monety.
FIFA 14
Trochę się tu pozmieniało, ale to w gruncie rzeczy kosmetyka. Niby prościej jest złożyć jedenastkę, bo ulubione formacje zawodników nie odgrywają już znaczenia, ale z drugiej strony trzeba budować zgranie przez kompletowanie piłkarzy z tych samych lig, krajów, a najlepiej drużyn. Oczywiście pewne braki można naprawić kartami jednorazowego użytku czy konsekwentnym stawianiem na danych zawodników, budując ich lojalność, ale Ultimate Team to wciąż nielicha łamigłówka. Gdy znudzi się wam oglądanie każdego elementu trzy razy, by sprawdzić, czy pasuje do "układanki", warto po prostu wybiec stworzoną przez siebie drużyną na murawę i zobaczyć, co potrafi. Dobra wiadomość - wróciły szybkie mecze w sieci. Zła - każdy zaczyna od nowa, nie zaimportujecie ekipy z FIFA 13.
Na dobre skreśliłem już natomiast tryb Zostań Gwiazdą. Przechodzenie co roku tej samej drogi od rezerwowego do mistrza świata już mnie nie bawi. Ten tryb ma wielki potencjał do rozwoju, ale EA póki co nie chce wymyślać nic nowego.
Emocje na murawie EA Sports zafundowało nam nowe menu, by ukryć tę samą listę trybów, ale jeśli sądzicie, że zmiany w rozgrywce to podobna zmyłka, to mam dla was kilka dobrych wiadomości. Zacznijmy od stwierdzenia, że to najlepsza odsłona serii, a nową jakość wyraźnie czuć, gdy już wyjdziemy na boisko. Zaskoczeni? Ja na pewno, bo po ograniu dema byłem przekonany, że w tym roku EA już faktycznie zrezygnowało ze zmian, zaktualizowało składy i niehonorowo pożegnało tę generację. Tymczasem po kilku dniach ostrego grania nie umiałbym już wrócić do 13. Zbyt dużo mi się tu podoba.
FIFA 14
Przede wszystkim strzały. Naciśnięciu odpowiedzialnego za nie przycisku zaczęły towarzyszyć prawdziwe emocje, bo tor lotu piłki nie jest już tak nudny, a efekt bramkarskiej parady tak przewidywalny. Gdy zawodnik ma trochę miejsca, palec aż świerzbi by spróbować szczęścia i zmusić bramkarza do wykazania się. Odpalane zza pola karnego bomby przywodzą mi na myśl PES-a, ale w FIFA 14 bramkarze nie głupieją, co sprawia, że mierzone, mocne uderzenie, które zaskakuje golkipera, to wielka frajda. Rok temu też dało się w ten sposób dziurawić siatkę, ale wtedy strzały wyglądały nienaturalnie, jak efekt błędu. Teraz piłka frunie naturalnie, zachowując się w powietrzu zgodnie ze swoją naturą, a gdy zbliża się moment interwencji bramkarza nigdy nie wiadomo, co stanie się za chwilę. Emocje sięgają wtedy zenitu.
Także na "zwykłe" uderzenia patrzy się o wiele przyjemniej. W zależności od przystawienia do niej nogi, piłka potrafi nabrać bardziej naturalnej rotacji, zaskakując i piłkarzy i samego gracza parabolą lotu. W żadnej grze nie padają tak ładne i różnorodne gole. Trzeba było FIFA 14, bym uświadomił sobie, że w poprzedniej odsłonie w zasadzie nie oglądałem powtórek. Tutaj sprawiają mi one nielichą przyjemność, choć poza nowymi animacjami reszta grafiki nie zmieniła się wcale.
Gdy piękne gole wpadają za często, można mówić o zaburzeniu równowagi pomiędzy obroną i atakiem. FIFA 14 nie wyważa obu elementów meczy perfekcyjnie, mimo wszystko stawiając na atak, ale także defensorzy dostali od deweloperów nową broń. EA Sports widocznie na tyle okiełznało już swój silnik, że pozwoliło obrońcom "nabrać masy". Gra ciałem to teraz szalenie ważny element zmagań, w dodatku oddany bardzo naturalnie. W "trzynastce" w walce o górną piłkę filigranowy pomocnik czy napastnik wcale nie był w tak przykrej pozycji, jak jego prawdziwy odpowiednik w starciu z potężnymi obrońcami.
FIFA 14
W FIFA 14 do delikatnego przestawienia takiego natręta wystarczy lekki ruch gałką w jego kierunku. Jeśli piłkarz jest za słaby, przepchniemy go. Jeśli będziemy rozpychać się zbyt mocno, sędzia odgwiżdże faul. Takie sytuacje zdarzały się oczywiście i wcześniej, ale nigdy nie były tak realistyczne, jak teraz. Zwykle chciało się krzyknąć coś w kierunku wirtualnego sędziego. Teraz po zdemolowaniu przeciwnika z reguły wiem, że to ja przesadziłem. Dawno nie czułem takiej frajdy z gry obrońcami.
Także ci sterowani przez konsolę ukończyli kolejną klasę w szkole gry obronnej im. Paolo Maldiniego. Świetnie ustawiają się i dużo częściej potrafią przechwycić podanie, stając na jego linii. Odpowiednio reagują na próby ataku środkiem czy skrzydłami. Pojedynki 1 na 1 są emocjonujące nie tylko z perspektywy zawodnika z piłką, wreszcie kierowanie dobrym obrońcą też potrafi sprawiać frajdę, gdy przeciwnik raz po raz traci piłkę. To z kolei oznacza, że atakując trzeba jeszcze mocniej przyłożyć się do dokładnego operowania nią w środku boiska. We wcześniejszych odsłonach serii było podobnie, ale w FIFA 14 nawet na najwyższym wspomaganiu podań dużo z nich będzie niecelnych, jeśli nie będziecie wystarczająco dokładni. Środek boiska to miejsce, w którym toczą się pojedynki decydujące o losach meczu wyrównanych drużyn. Jak w życiu - napastnik w polu karnym często oznacza egzekucję, ale sztuką jest go tam doprowadzić. Drogi są z grubsza dwie - zespołowa akcja lub przebłysk geniuszu gwiazdy. FIFA 14 nie faworyzuje szczególnie żadnej z nich. To my musimy wybrać odpowiednią do kierowanej drużyny taktykę.
FIFA 14
Co ciekawe, ekipy sterowane przez konsolę udanie imitują strategie prawdziwych drużyn, więc pomysły z rzeczywistych meczów spokojnie możecie testować w grze. Niektórzy lepiej radzą sobie w kontrach, inni w ataku pozycyjnym, a jeszcze inne drużyny dają piłkę swojej gwieździe, która obiera kurs na bramkę i rozpoczyna taniec. Wszystko to znajdziecie też w FIFA 14 - możecie grać tak, jak się wam podoba. Zwody prawą gałką można robić teraz bez zwolnienia tempa biegu, ale nie jest to zmiana psująca rozgrywkę. Dorzucająca trochę efekciarstwa, ale nie będąca zagrożeniem dla przebiegu spotkania. Przynajmniej nie bardziej, niż prawdziwy Messi rozpędzający się przed przeciwnikami...
W FIFA 14 rzadko zdarzają się mecze nieciekawe. To chyba najbardziej odróżnia tę grę od PES-a. EA Sports już dawno znalazło swój złoty środek pomiędzy realizmem i arcade'em i rozbiło tam obozowisko. Z jednej strony wiele drobnych niuansów rozgrywki i niesamowicie dopracowane algorytmy zawodników sterowanych przez konsolę każą mówić o symulacji, ale "czternastka" ma też serce kibica, oglądającego mecz dla pięknych goli, finezyjnych zwodów i nieustającej, dynamicznej akcji. Dawno już nie darłem się tak po strzeleniu pięknego gola.
FIFA 14
I nawet wyjątkowo nie wkurza mnie duet polskich komentatorów. Mija tydzień grania, a ja wciąż ich słucham, bo liczba gaf jest znacząco mniejsza niż rok czy dwa lata temu. Wtedy wystarczyło kilka dni, bym miał ich głosów dość. Teraz doceniam swojskość takiej oprawy, a obaj panowie dostali sporo nowych kwestii. Szkoda, że nie będzie ich na PS4 i Xbox One.
Werdykt FIFA 14 jest ukoronowaniem całej generacji ewolucji tej serii i moim skromnym zdaniem po prostu najlepszą grą piłkarską ostatnich lat. Dużo ciekawszą niż "trzynastka"- z fantastycznymi strzałami i wreszcie będącą czymś więcej, niż przykrym obowiązkiem, grą w obronie. Wiele elementów postęp ominął, ale wyraźnie czuć go na wirtualnej murawie - tam gdzie się to liczy. Gdy piłka jest w grze, FIFA 14 jest grą kompletną. Jeśli wciąż gracie w wersje sprzed kilku, to warto w końcu przekonać się, jak wirtualny futbol wygląda dziś. Jeśli kupowaliście grę co rok i byliście zadowoleni, to 14 Was nie zawiedzie. Pamiętajmy tylko o tym, że za moment gra wyląduje na konsolach nowej generacji. Może warto poczekać.
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów.)
Maciej Kowalik
- Data premiery: 27.09.2013
- Producent: EA Sports
- Wydawca: EA
- Dystrybutor: EA Polska
- PEGI: 3
Testowano na Xboksie 360.