FIFA 13 - recenzja
Przed premierą nie wiedziałem, czego spodziewać się po grze. Co roku pytanie jest właściwie to samo: Regres? Progres? Ewolucja? Rewolucja? Sprawdziłem na własnej skórze.
03.10.2012 | aktual.: 30.12.2015 13:28
Jeśli piłka nożna jest najpopularniejszym sportem drużynowym w Polsce, to nie będzie wielkim zaskoczeniem, że FIFA, seria piłkarskich symulatorów, jest od lat jedną z najpopularniejszych gier w kraju. Co roku, jak w zegarku, wychodzi nowa część, a fani sprawdzają, co się zmieniło. Od 1993 roku! Jedni grają, bo wyrośli już z biegania po podwórku ze znajomymi. Inni, bo chcą poczuć, że kierują swoją ulubioną drużyną z zachodniej ligi. Wszyscy, bo po prostu kochają piłkę.
Grając w "trzynastkę" szukałem charakterystycznych nowości, elementów, które na trwale odróżnią ją od poprzednich części. I choć grałem sporo, to wciąż niczego takiego nie znalazłem. Ale brak rewolucji, nie oznacza jeszcze, że FIFA 13 zalicza regres czy jest kiepska.
Ocena: 4/5 Rewolucji nie ma, ale kilka kolejnych kroczków w dobrym kierunku jak najbardziej. I to wystarczy, by spędzić z FIFA kolejny sezon.
Znaki szczególne? Bo nie jest, choć w tym roku faktycznie trudno rozwinąć przed wami listę widocznych dla każdego zmian i pochwalić za te dobre autorów. Odkąd FIFA przeszła w ręce Davida Ruttera, pomiędzy jej dwiema, kolejnymi częściami nie było jeszcze tak małej różnicy. Jeśli ktoś rzuci okiem i powie mi „hej, to wygląda jak dwunastka” będę musiał przytaknąć. Oprawa? Wciąż ta sama - z wąską grupą piłkarzy odwzorowanych wspaniale i większością, wyglądającą zaledwie podobnie. Także komentujący mecze panowie Szpakowski i Szaranowicz mocno już mi się osłuchali. Nie pomaga fakt, że korzystają z tych samych kwestii, co trzy lata temu i robią dokładnie takie same błędy. Rozmijanie się komentarza z wydarzeniami na boisku czy mylenie nazwisk zdarza się nagminnie. Można traktować to jako element humorystyczny, ale chyba nie o to tu chodzi. Niestety w polskim wydaniu na Xboksie nie znajdziemy angielskiego komentarza.
Rozgrzewka Jeśli zerkniemy na listę trybów gry FIFA 13 zaczyna powoli punktować. Gierki treningowe to świetny, choć wcale nie tak oryginalny, pomysł. Pozwalają szybko zapoznać się z niuansami sterowania i przetrenować je w serii niełatwych wyzwań. To ciekawsze, niż arena treningowa, choć tej rzecz jasna nikt nie skasował.
Gry treningowe
W trybach kariery największą zmianą jest możliwość pisania historii nie tylko wybranego klubu (w roli trenera lub zawodnika), ale i praca z reprezentacjami. Jako piłkarz nie mamy wielkiego wyboru - dobre mecze w klubie skutkują powołaniem do kadry jego ojczystego kraju. Ale jeśli na miejsce rozpoczęcia kariery swojego żółtodzioba (można też wcielić się w prawdziwego piłkarza) wybierzecie zbyt dobry klub, to droga do reprezentacji będzie długa. Najpewniej menedżer zdecyduje o wypożyczeniu was do klubu niższej ligi, w którym będziecie mieli szansę „powąchania murawy”. Utalentowany rozgrywający Kowalik zdążył tylko pojawić się na konferencji prasowej Liverpoolu (miał być Śląsk Wrocław, ale w grze znowu brakuje rodzimej Ekstraklasy) zanim trafił do Plymouth Argyle, grającego dwie klasy rozgrywkowe niżej. Dodało mi to dodatkowej motywacji, do pokazania Brendanowi Rodgersowi, że jeszcze wrócę na Anfield. Normalnie nikt raczej nie wybiera sobie do grania drużyny z angielskiej League 2, więc to zawsze coś nowego.
Razem z punktami doświadczenia zbieramy teraz monetki, za które możemy zrobić zakupy w nowym sklepie. O dziwo to niezła motywacja, bo na kupno czekają nie tylko nowe cieszynki czy tuziny rodzajów butów i piłek, ale też klasyczne stroje reprezentacji i klubów, bonusy do trybu Ultimate Team czy ulepszenia naszego zawodnika. A skoro już jestem przy Ultimate Team to wydaje mi się, że w tym roku zabawa jest dużo bardziej przejrzysta, niż poprzednio. Sam jestem zdziwiony tym, jak wkręciłem się w tę „karciankę”.
FIFA 13 Ultimate Team
Podoba mi się to, co EA zrobiło z trybem menedżerskim. W zeszłym roku mogliśmy na bieżąco przeżywać gorączkę transferową w ostatnim dniu trwania „okienka”. Tutaj przez cały okres transferowy pojawiają się informacje o zainteresowaniu klubów zawodnikami, mocniej czuć przedsezonową zawieruchę. Może nawet za bardzo, bo gdy już dopiąłem swoje transfery i nie musiałem prowadzić dalszych negocjacji, ilość wiadomości zaczęła mnie nieco przytłaczać i postanowiłem „przewinąć” kalendarz. Ominęły mnie takie „perełki” jak transfer do Manchesteru duetu Pepe i Mascherano. Trudno go sobie wyobrazić w rzeczywistości, ale podoba mi się, że sezon w FIFA żyje własnym życiem. Jeśli komuś zależy na wiernym odzwierciedleniu realiów, to czeka na niego możliwość rozegrania ligowych meczów z uwzględnieniem aktualnej formy, składów i kontuzji, w trybie Match Day.
Piłkarze dalej mają swoje zachcianki i potrafią zażyczyć sobie zmiany rotacji składu czy nawet transferu do innego klubu, więc prowadzenie klubu to coś więcej, niż ustawienie taktyki i kierowanie poczynaniami zawodników na boisku.
A na murawie diabeł tkwi w szczegółach
W każdej grze piłkarskiej najważniejsze jest to, co się dzieje na boisku. Wszystko inne to otoczka, która mocno traci na znaczeniu, kiedy dwie drużyny wychodzą z szatni i wiemy, że sędzia zaraz rozpocznie zmagania. W tym roku FIFA 13 nie trzeba się uczyć od nowa, ale kilka nowych elementów opanować jednak trzeba.
Bronimy... Na początek, dobra wiadomość dla fanów starej obrony. I nie chodzi wcale o fakt, że wciąż można z niej korzystać (choć można).
FIFA 13
Reguły rządzące taktyczną obroną zostały wyraźnie poluzowane. Widząc piłkę pod nogami dryblującego napastnika nie trzeba wpadać już w panikę. Po pierwsze, sterowani przez SI obrońcy dużo lepiej radzą sobie z ustawieniem, asekuracją i przecinaniem podań. W FIFA 13 dużo rzadziej zdarza się, by piłka przeleciała o centymetry od gracza, a on nie zrobił nic, by ją przejąć lub chociaż odbić. Po drugie, obrońca którym kierujemy nie musi już być ustawiony idealnie, by mieć szanse na odbiór piłki. Więcej tu walki ciałem i przepychania, w czym defensorzy zwykle górują nad napastnikami, a czasem zdarza się nawet, że potrafią samodzielnie wygarnąć piłkę przeciwnikowi, bez obowiązkowej rok temu ingerencji gracza.
...ale głównie atakujemy Ogólnie rzecz biorąc to gra w ofensywie doczekała się w tym roku większego przebudowania. Pamiętacie narzekania na „balonowate” strzały zza pola karnego? W tym roku będziemy narzekać prędzej na ich skuteczność. Każdy zawodnik, jeśli zostawić mu skrawek miejsca na 25-30 metrze potrafi posłać petardę w stronę bramki. Różnica między FIFA 13, a rzeczywistością polega jednak na tym, że strzały w grze są często celne. Nawet jeśli piłka bezpośrednio nie trafi do bramki, to chętnych do dobitki zwykle nie brakuje - dyżurnym ustawieniem drużyn znowu jest 4-3-3. Mam nadzieję, że EA trochę zmniejszy siłę uderzeń z daleka, chociaż zdecydowanie wolę takie bomby od wcześniejszych baloników.
Odpowiedzi na wasze pytania znajdziecie tu
Poza nowymi strzałami zmiany w ofensywie to w gruncie rzeczy kosmetyka. Drobnych usprawnień doczekał się drybling. Wciskając dwa triggery holujemy teraz piłkę z twarzą zwróconą w stronę bramki. To bardzo przydatne zagranie, ożywające walkę w okolicach narożników. Dobrze sprawdza się też wplecione w normalny drybling w gąszczu zawodników. Może nawet trochę zbyt dobrze, ale bardzo je polubiłem. Podobnie zresztą jak nową wersję precision dribbling, wziętą z FIFA Street, choć odpowiednio osłabioną. Miło jest się czasem zabawić z obrońcą, podpuścić go i błyskawicznie minąć. Mimo wszystko ze zrozumiałych względów nie działa to tak fajnie, jak w piłce ulicznej. Podoba mi się też bardzo to, jak sprytnie zawodnicy wybiegają teraz na pozycje. Od dwóch lat seria nie miała z tym problemów, ale dopiero teraz koledzy z drużyny potrafią przypilnować swojej pozycji tak, by nie być na spalonym, a nawet odciągnąć swoim biegiem obrońcę, robiąc miejsce do wbiegnięcia zawodnikowi z piłką. Dla kogoś, kto patrzy na gry piłkarskie z boku pewnie brzmi to jak mały detal, ale ktoś, kto znów myśli o spędzeniu z FIFA dwustu godzin na pewno doceni nowe opcje i nowe sposoby zdobywania bramek.
FIFA 13
Niekoniecznie spodoba mu się natomiast odskakiwanie piłki przy przyjęciu, które otrzymuje ode mnie nominację do najbardziej wydumanej zmiany w ostatnich odsłonach serii. Komu to było potrzebne? Przecież już w zeszłym roku kierunek przyjęcia piłki miał duże znaczenie i decydował o dalszym przebiegu akcji. Teraz nawet najlepsi zawodnicy potrafią przyjmować piłkę, niczym juniorzy na Orliku. Da się nad tym zapanować odpuszczając turbo czy wduszając lewy spust przed przyjęciem, ale nie widzę korzyści płynących z tego pomysłu dla rozgrywki. Poziom losowości w 12 był moim zdaniem idealny. Tutaj autorzy już przesadzili niepotrzebnie utrudniając zabawę, co w gąszczu piłkarzy prowadzi do pinballowych odbijanek i przypadkowych, nieprzyjemnych bramek. A tego nie lubię. Bardziej od radosnego futbolu i farciarskich bramek cieszą mnie sprawnie i pomysłowo rozegrane akcje, w których ostatniemu zawodnikowi nie pozostaje nic, tylko oszukać bramkarza. Na szczęście i tego wciąż jest tu pod dostatkiem. Zwłaszcza, że ładnie wchodzą loby z bliższych odległości no i w końcu odczarowano strzały w „krótki słupek”, które w 12 bardzo rzadko przynosiły gole.
To prawie dziwne, że tak szybka gra (szybsza, niż dwunastka) może oferować tyle opcji rozegrania akcji, ale w tym względzie FIFA 13 nie straciła nic z rozmachu poprzedniczki. Choć do tempa trzeba się przyzwyczaić i przestawić na nieco szybsze myślenie na boisku. Dużo dało też zrezygnowanie z niepotrzebnych animacji czy czekania aż piłkarz będzie gotowy do wyrzucenia z autu - jest szybciej, płynniej, fajniej. Niestety wciąż nie zrobiono nic z przegiętymi rajdami po skrzydłach. Wystarczy na jednym z nich ustawić najszybszego zawodnika w drużynie (choćby inne statystyki miał słabe) by zagwarantować sobie przynajmniej kilka szans pachnących golem.
FIFA 13
Kiedy gramy z konsolą, ta zwykle nie przegina z przesunięciem całej drużyny na naszą połowę. No chyba, że mecz zbliża się do końca i musi odrabiać straty - to naturalne. Sytuacja w sieci wygląda już inaczej i zwykle trafia się albo na bezwzględną ofensywę, albo na drużyny ustawione ultra defensywnie z szybkimi skrzydłowymi, czekające na kontrę. Nie przepadam za takimi meczami dlatego gram głównie ze znajomymi. Szkoda, że granie 2 na 2 po raz kolejny nie doczekało się tak banalnych opcji, jak możliwość szybkiego rewanżu czy rozegrania po remisie dogrywki czy karnych. Nie od parady byłaby też możliwość założenia ze znajomymi własnej ligi, która była przecież rok temu. EA póki co dopieszcza nowymi opcjami tylko samotników albo wirtualne kluby w rozgrywkach 11 na 11.
Werdykt FIFA 13 nie zaskakuje, ale bazując na świetnej poprzedniczce w gruncie rzeczy nie musi. Większość zmian jest drobna ale przemyślana, więc w ogólnym rozrachunku w tegoroczną edycję gra się po prostu lepiej. Szybka, ale wcale nie szalona, za to wciąż stawiająca na pomysłowość i umiejętności rozgrywka jest wspierana rozbudowanymi i zróżnicowanymi trybami, w których zawsze jest co robić. Rewolucji nie ma, ale kilka kolejnych kroczków w dobrym kierunku jak najbardziej. I to wystarczy, by spędzić z FIFA kolejny sezon.
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów.)
Maciej Kowalik
Data premiery: 28.09.2012 Deweloper: EA Canada Wydawca: Electronic Arts PEGI: 3
Grę do recenzji dostarczył wydawca
Przeczytaj także co sądzimy o PES 2013 - naszą recenzję przeczytasz tutaj.
FIFA 13 (PS3)
- Gatunek: sportowa
- Kategoria wiekowa: od 3 lat