FIFA 11 - pierwsza jedenastka
Nie tak dawno temu dane mi było przelecieć się do Vancouver i wziąć udział w premierowym pokazie tego, co już za parę miesięcy będzie z dumą nosiło miano ''FIFA 11''. Choć była to ledwie połowa okresu przygotowawczego w obozie Electronic Arts postanowiłem zabawić się w selekcjonera i ze spostrzeżeń i notatek wybrać pierwszą jedenastkę FIFY 11, która da Wam pewne pojęcie, jak powinna się ona spisywać, gdy w końcu przygotuje formę na najważniejszą imprezę, czyli premierę w sklepach.
09.06.2010 | aktual.: 12.12.2016 16:24
BRAMKA 50%
Na obronę swojego tekstu i całej reszty ''zawodników'' pola wystawiam fakt, iż produkt, z którym się zetknąłem ukończony był jedynie w 50%. Na karb tego złożyłem drobne niedociągnięcia, a na konto - obietnicę opisywanych ulepszeń. Mimo iż ani przez moment nie miałem wrażenia, że obcuję z półproduktem, trzeba pamiętać, że to pierwsze wrażenie trzeba, nie żeby od razu dzielić na dwa, ale traktować z pewną powściągliwością.
OBRONA Obrońcy wreszcie docenieni
Linia obrony w grze wreszcie została potraktowana tak jak należy - koniec z napastnikami, którzy z racji statusu gwiazdy i wysokich ratingów byli w odbiorze piłki równie skuteczni co najlepsi obrońcy. Wygląd graczy
Tak jak w zniechęcaniu do gry napastników przeciwnika, tak w zachęcaniu do niej użytkownika, ważną rolę odgrywa atletyczna postura. Model zawodnika w FIFA 11 składa się ze 130 części i w porównaniu z tym z poprzedniczki będzie szerszy w barach i cieńszy w pasie. Dzięki temu pierwszemu, wirtualni kopacze wreszcie będą wyglądać jak prawdziwi sportowcy, dzięki drugiemu, cóż, parafrazując znane porzekadło, miejmy nadzieję, że ''dobrze gra się''.
Animacje Oprócz wyglądu zawodników, kolejnym obszarem krytym przez postęp w serii FIFA są ich animacje. Poczynając od indywidualnego stylu prowadzenia piłki, przez unikalne cieszynki, zachowanie bez piłki i postawę ciała, po ruchy gałek ocznych oraz mruganie i wyraz twarzy w konkretnych sytuacjach - wszystko to ma zrobić spory krok ku większemu realizmowi. Muzyka
Jedną z nowych funkcjonalności FIFY, której poświęcony był osobny panel podczas kanadyjskiej prezentacji, jest możliwość maksymalnie łatwego wgrywania do niej własnych dźwięków. Wasze ulubione kawałki będziecie mogli więc usłyszeć w intro, menu, po strzelonym golu, lub na wejście konkretnego zawodnika na murawę. Oprócz tego wyjątkowo wdzięczna wydaje się opcja przypisywania własnych nagrań do przyśpiewek kibiców każdej z drużyn. Miałem nawet okazję, razem zresztą polskiej ekipy, wziąc udział w sesji nagraniowej w studio EA, a potem usłyszeć siebie w ramach gameplayu (odwrzeszczeliśmy chyba najbardziej popularną przyśpiewkę polskich kibiców, czyli ''Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało'') - naprawdę fajna sprawa. Co bardziej nieprzejednani sympatycy futbolu będą więc mogli pod mecze ze znienawidzonymi drużynami podłożyć nagrane w domowym zaciszu przyśpiewki poddające w wątpliwość prowadzenie się owych drużyn. Można też, tak jak ja to planuję zrobić, po prostu w każde możliwe miejsce wrzucić ''Song 2''.
POMOC Boiska
W FIFA 11 środek boiska wygląda dobrze. Tak samo zresztą jak pozostałe jego części, bo na ulepszanie grafiki załapały się także murawy. Mają lepiej oddawać wpływ warunków pogodowych i po prostu wyglądać ładnie, co dało się zauważyć w deszczowym Vancouver. Ręka Boga
Twórcy gry wzbraniają się przed wprowadzeniem do gameplayu zagrań ręką niczym polscy piłkarze przed skutecznym wykończeniem akcji podbramkowej, jednak teraz nie wykluczają możliwości umieszczenia stosownej opcji, którą zwolennicy tego zagrania (czyli cała Argentyna) będą mogli sobie włączyć grając w FIFA 11.
Podania
FIFA 11 ma być tym roku świętem futbolu ale pogrzebem innej dyscypliny sportowej - ping ponga. Jedna z największych wad rozgrywki w poprzedniej wersji gry -''ping pong passes'' - ma zostać w tym roku wyeliminowana. Tak, to koniec z rozmontowywaniem obrony przeciwnika poprzez szybkie naciskanie guzika odpowiedzialnego za podanie i zamienianiu rozgrywania akcji w partyjkę pinballa. System Pro Passing ma uwzględniać umiejętności użytkownika przy sile podania oraz poziom jego trudności. Dokładne podanie z pierwszej piłki przy jednoczesnym obrocie o 180 stopni raczej nie przejdzie, a pozostałe będą zależały od ratingów konkretnego gracza oraz prawdopodobieństwa nieczystego uderzenia piłki. To naprawdę może być zmiana jakościowa, którą odczułem już przy pierwszym zetknięciu z Jedenastką.
Andriej Arszawin
Rosyjski gracz Arsenalu nie znalazł się w pomocy ''fifojedenastkowego'' składu ze względu na umiejętności piłkarskie, a swoją facjatę, która pojawiła się w trakcie prezentacji wierności z jaką odwzorowane będą twarze zawodników. O jej stopniu niech świadczy fakt, iż Arszawin będzie miał swój znak rozpoznawczy, czyli czerwone policzki. Zrobiło to na mnie takie wrażenie, że gdy grałem reprezentacją Polski, na wszelki wypadek zamykałem oczy gdy do piłki dochodził Jacek Krzynówek.
ATAK Peter Crouch
Podobnie jak Arszawin, choć poradziłby sobie na swojej pozycji w każdym piłkarskim składzie świata, Crouch trafia do pierwszej jedenastki FIFY 11 jako kolejny przykład na dążenie twórców gry do realizmu. Wreszcie uwzględnili oni istnienie takich wybryków futbolowej natury jak ponad dwumetrowy Anglik, przy którym statystyczny piłkarz wygląda jakby podczas wyjątkowo ostrego wślizgu stracił nogi na wysokości kolan. Rozgrywając mecz Tottenhamu czy reprezentacji Anglii od razu poznacie, który zawodnik po końcowym gwizdku pobiegnie prosto do niej.
Ogólne wrażenie O sile ataku każdej z gier decydują jednak zawsze subiektywne odczucia, a te były pozytywne. Nawet mimo tego, że moje pierwsze zetknięcie z FIFĄ 11 skończyło się niefortunnie - tuż po gwizdku rozpoczynającym pierwszy mecz, mój zawodnik dostał czerwoną kartkę - prawdopodobnie pierwszą w historii tejże gry jeśli chodzi o spotkanie z osobami z zewnątrz. Jako arbiter w testowaniu nie miałem się jednak szansy odegrać, bo obcując z wirtualną szmacianką od EA nie zauważyłem żadnych nieczystych zagrań. Jak na 50% normy ubaw był na całego. Ciężko prorokować cokolwiek w kontekście finalnego produktu, ale jeśli twórcom uda się spełnić wszystkie wymienione w tym tekście obietnice, FIFA 11 powinna gładko przeskoczyć poprzeczkę ustawioną przez ubiegłoroczną edycję.
W rozmowach ''na gorąco'' z innymi graczami przewijał się głównie entuzjazm związany z Pro Passing - mieliśmy wrażenie, że rzeczywiście, aby zdobyć gola musimy kombinować bardziej po piłkarsku niż liczyć na wprawę w jednoczenym naginaniu rzeczywistości i właściwości pada. Jedyne pytanie, które zawisło nad tymi rozmowami, to czy przypadkiem nie było tak, że nasłuchaliśmy się o końcu ping ponga i grając, podświadomie nie zrezygnowaliśmy z takiego rozgrywania akcji i nie tłumaczyliśmy w ten sposób nieudanych zagrań.
Streszczenie pierwszego zetknięcia z FIFĄ 11 jest ogólnie entuzjastyczne bo nawet w tak wczesnej fazie była ona bardzo grywalna. Pozostaje czekać z nadzieją na finalny produkt, co w zasadzie robiłbym nawet bez wizyty w siedzibie EA Canada. A było tego naprawdę bardzo blisko, bo choć EA rozwiało mgłę tajemnicy spowijającą nową FIFĘ, to niestety dmuchania i chuchania nie starczyło na pył wulkaniczny. W związku z tym do Vancouver, gdzie odbywała się prezentacja, dotarłem po wielu przygodach, w których wystąpiło kilka stolic europejskich, pociąg wypełniony rosyjskimi modelkami, aligator oraz sobowtór Grzegorza Markowskiego. Ale to już materiał na całkowicie inną selekcję. Tomasz Kostrzewa (Z Czuba.pl)