FIFA 11 - Dla Singli
Podczas gdy wersja pecetowa sprintem nadgania zaległości, wersja konsolowa niespiesznie, z majestatem stawia kolejne kroki na drodze ewolucji serii... Jaka jest FIFA 11 w trybie dla pojedynczego gracza?
Pokazy, podczas których widziałem FIF-ę, wstępne wersje, w które miałem okazję grać - wszystko to jasno dawało mi do zrozumienia, że po FIF-ie 11 nie należy się spodziewać rewolucyjnej metamorfozy. I dobrze - powtarzałem sobie przy każdej okazji - bo rewolucji nam nie trzeba. Po świetnej "dziesiątce", po słusznych poprawkach, które mieliśmy w World Cupie, seria FIFA nabrała wyjątkowo dojrzałych kształtów, które należałoby nie tyle reformować, co - miejscami - podretuszować, doszlifować i wypolerować. A teraz już możemy naocznie stwierdzić, ile z tych poprawek było słusznych. A ile nie.
Na początek rzecz najbardziej podstawowa i rzucająca się w oczy, a mianowicie grafika. Dla mniej doświadczonego gracza, który z FIF-ą miewał do czynienia sporadycznie, poprawki w warstwie wizualnej okażą się pewnie niedostrzegalne - zwłaszcza gdy śledzi się rozgrywkę z perspektywy tradycyjnej kamery TV. Pewnie moglibyście mu wmówić, że to ta sama FIFA, co rok temu. Wprawne oko dostrzeże natomiast nieco ostrzejsze kontury zawodników, wyraziściej zarysowane sylwetki. Dokładniej jest to widoczne w powtórkach oraz z perspektywy trybu Pro (o którym będzie jeszcze mowa później). Twarze najbardziej charakterystycznych i znanych zawodników są - można to śmiało powiedzieć - wykonane perfekcyjnie. Gdy dodamy do tego fakt, że zróżnicowano także wzrost i budowę ciała postaci, to w praniu okaże się, że ulubionych piłkarzy od razu rozpoznamy nawet bez zbliżenia (chyba że naszymi faworytami są zawodnicy polskiej ekstraklasy - wtedy jest trochę gorzej, bo o hiperrealizmie nie może być mowy, ale i tak jest przyzwoicie).
Skoro już mowa o odzwierciedlaniu boiskowej rzeczywistości - trzeba wspomnieć o systemie Personality+, który miał sprawić, że statystyki opisujące każdego z zawodników na boisku, będą miały znacznie większy wpływ na ich grę niż dotychczas. Dlaczego piszę "miał sprawić"? Bo de facto zmiany nie są aż tak duże, by robić z nich wielkie halo. Oczywiście, kiwki łatwiej wykonuje się wyszkolonymi technicznie zawodnikami - np. gdy gram Iniestą naprawdę łatwiej wykonywać mi zwody, a i przeciwnik również chętniej porywa się na popisy techniczne, kiedy dowodzi FC Barceloną czy innym Realem Madryt. W samej rozgrywce jest to zmiana na dobre, ale jednak o kosmetycznym znaczeniu.
Nieco istotniejszy okazał się system Pro Passing, dzięki któremu precyzja i odpowiednia siła podania miały według zapowiedzi zależeć od wielu czynników: od tego, czy podanie jest z pierwszej piłki, czy nie; od umiejętności technicznych piłkarza; od tego, jakie jest podłoże; od sytuacji na boisku i wreszcie - od tego, czy z odpowiednią siłą i na odpowiednio długi czas wciśniemy przycisk służący podania. Tyle teorii. A jak jest w praktyce? Dobrze. Wielokrotnie próbowałem wykonać moją ulubioną akcję, czyli wypuszczenie szybkiej piłki do napastnika przemykającego między parą obrońców. I nieraz naciąłem się na tym, że chciałem to robić tak, jak w FIF-ie 10, czyli trochę automatycznie. I nie dawało to rezultatu; teraz do dobrego podania w tempo trzeba się nieco bardziej przyłożyć. I znowu powstaje pytanie: czy to aż tak wielka zmiana jakościowa? Nie. To tylko (albo "aż", jak kto woli) fajny, potrzebny szlif, który nadaje grze kolejny rys realizmu.
Oprócz tych głośno zapowiadanych zmian doczekaliśmy się także kilku innych poprawek - fajnych, choć mniejszego kalibru. Pojawiły się nowe animacje, które parokrotnie aż uderzyły mnie swoją naturalnością. Miałem na przykład taką sytuację, że pędziłem Ireneuszem Jeleniem na niemieckiego bramkarza - chciałem podrzucić lekkiego loba, jednak zrobiłem to za słabo: golkiper wybił piłkę - ale w moją stronę. Świetne było to, że Jeleń nie dał się bezwolnie trafić piłką (jak bywało wcześniej), tylko bardzo płynnie przyjął ją na klatę i uderzył do pustej bramki z woleja - było to bardzo płynne i po prostu wiarygodne.
Wśród innych realistycznych animacji znalazły się nowe cieszynki. Nie są jakoś wyjątkowo spektakularne, ale na ich przykładzie widać, że EA w nowej odsłonie FIF-y postawiło na doskonalenie szczegółów. Pamiętacie jak to wyglądało w "dziewiątce" i "dziesiątce"? Po strzeleniu bramki mogliśmy cieszyć się, hasać zupełnie swobodnie, dopóki nie wybiegliśmy za linię bramkową lub nie wpadliśmy na innych piłkarzy. Wtedy "znikaliśmy w tłumie" i animacja się kończyła. Teraz, gdy wpadniemy na innych zawodników, to rzucają się nam oni na szyję, ściskają nas, cieszą się z nami. To przecież niewielka zmiana - ale dodająca realizmu i frajdy z zabawy.
SŁÓW PARĘ O INTELIGENCJI Dwa akapity wcześniej wspomniałem o lobowaniu. Ostatnio FIFA miała z tym zagraniem trochę problemów. W "dziesiątce" było zbyt łatwe, bo bramkarze szybko wychodzili z linii bramkowej i przerzucanie piłki nad ich głowami było jednym ze skuteczniejszych sposobów na zakończenie akcji. W World Cup South Africa przegięto w drugą stronę i wrzucenie skutecznego loba było tam nie lada zadaniem. W FIFA 11 otrzymujemy ten element w świetnie zbalansowanej formie: loby wchodzą, ale tylko w niektórych sytuacjach - trzeba się nieco napocić i mieć odrobinę szczęścia, ale jak najbardziej da się zrobić.
Co ze sztuczną inteligencją w innych aspektach? Skoro mówimy o FIF-ie dla pojedynczego gracza, to ten element ma przecież ogromne znaczenie. Zacznijmy może od sędziów. Ich praca w FIF-ie 11 jest po prostu solidna. Nie pobłażają faulującym, odpowiednio długo utrzymują przywilej korzyści, zwykle brutalne wślizgi trafiające w nogi zamiast w piłkę kończą się obejrzeniem przez agresora żółtej kartki (poprzednio, mam wrażenie, sędziowie trochę zbyt często stosowali najpierw pouczenie). Z drugiej strony miałem kilka takich sytuacji, w których stosowałem ordynarny faul taktyczny - tuż przed polem karnym podcinając napastnika wychodzącego na stuprocentową sytuację - i parokrotnie obejrzałem wówczas żółtą kartkę zamiast czerwonej.
Inteligencja przeciwnika nie zmieniła się w sposób wyjątkowy, ale dwie rzeczy trzeba docenić. Po pierwsze, zawodnicy sterowani przez konsolę lepiej walczą o piłkę w powietrzu. W FIF-ie 10 stosowałem prosty, sprawdzający się zwykle sposób, który polegał na wypychaniu konkurenta jak najbardziej do tyłu, by dzięki temu swobodnie i bez wysiłku przyjąć piłkę na klatę. Teraz przeciwnicy sami stosują podobne mechanizmy, zastawiają się i często skutecznie przejmują górną piłkę. Po drugie, wirtualni konkurenci często sięgają teraz po wysoki pressing. Jaki jest tego rezultat? O ile zwykle wybicie z piątki robiłem krótkie - do najbliższego obrońcy - o tyle teraz często muszę posiłkować się długim wybiciem, bo od razu pod moim polem karnym kręci się dwóch napastników.
KAMERY NA BEZROBOTNEGO BRAMKARZA Nie byłbym jednak sobą, gdybym grze nie wytknął paru rzeczy. Pierwszą, nie aż tak rażącą, kwestią jest kamera w trybie kariery. Jak na mój gust jest ona zbyt dynamiczna - zmiana w stosunku do FIF-y 10 nie jest bardzo duża, ale jednak odczuwalna: gdy gra przenosie się na skrzydło, kamera obraca się o 90 stopni i przedstawia wydarzenia boiskowe z boku - a gdy tylko zrobimy wrzutkę w pole karne, znowu bardzo szybko się obraca i ukazuje grę z jeszcze innej perspektywy niż na początku akcji. Wygląda to dobrze, bardzo efektownie - ale głównie wtedy, gdy oglądamy czyjąś grę. Mnie ta odrobina dodanej dynamiki trochę przeszkadzała i dekoncentrowała, choć jestem gotów uwierzyć, że niektórym może przypaść do gustu.
Istotniejszą niedoróbką - z perspektywy trybu single player - jest chyba opcja grania na pozycji bramkarza. Oczywiście dobrze, że ją dodano, ale... w grze w pojedynkę według mnie kompletnie się nie sprawdza. Przy pierwszym podejściu popełniłem błąd, bo wybrałem moją ulubioną Hiszpanię i wcieliłem się w Ikera Casillasa. Fajnie. Tylko że przez zdecydowaną większość meczu nie miałem nic do roboty, bo chłopaki w środku pola skutecznie rozbijały ataki Anglików. Gdy akcja toczyła się po drugiej stronie boiska, nie mogłem dojrzeć, jak rozgrywane są akcje i w rezultacie... potwornie się wynudziłem. "To przecież bardzo realistyczne!" - zakrzykniecie. Oczywiście, że realistyczne, bo odbył się już niejeden mecz, w którym bramkarz nie miał żadnego kontaktu z piłką. Ale to niestety żadna zabawa. W następnym pojedynku, żeby się trochę poruszać, wcieliłem się zatem w Yeoma Dong-Gyuna - bramkarza koreańskiego zespołu Chunnam Dragons (!) i rozegrałem mecz z AC Milanem. Jaki był efekt? Niestety dosyć podobny, bo przeciwnicy wywalczyli raczej niewiele sytuacji podbramkowych - najpierw gola strzelił mi Pirlo, potem zdjąłem piłkę z nogi (chyba Ronaldinho), a potem w sytuacji jeden na jeden strzelił mi Borriello (który notabene chyba już nie gra w Milanie). I tyle. Poza tym tak wiało nudą, że omal mi rękawic nie zdmuchnęło. Nie wątpię, że tryb bramkarski w rozgrywkach sieciowych może okazać się mocnym punktem, ale w trybie singlowym w moim odczuciu się nie sprawdza. Cóż, pierwsze koty za płoty.
W SAMO OKIENKO? Powiem krótko: FIFA 11 w trybie dla pojedynczego nie jest rewolucyjna. Jest za to po prostu wyśmienita. Najbardziej wymiernym tego dowodem jest dla mnie fakt, że gra wywołuje we mnie "syndrom jeszcze jednego meczu", przez co siedzę z nią po nocy, a w ciągu dnia łażę niewyspany. Wygląda na to, że znów czeka mnie bezsenny październik. Mówi się trudno i kopie się dalej. Jak na razie FIFA 11 zasłużyła u mnie na piątkę z plusem, a właściwie z dwoma plusami, bo według mnie bardzo zbliżyła się do wybitności. W singlu nie dostaje wyższej oceny, ponieważ niektóre zmiany okazały się niezbyt trafne lub niedoskonałe, a w testowanej przeze mnie wersji pojawiały się ponadto drobne krzaki (momentami drętwa animacja, czasem nawet znikający zawodnicy; piłkarze z lekkim opóźnieniem startujący do piłki). Tak czy inaczej z pełną i ostateczną oceną muszę się wstrzymać do chwili, gdy będę mógł solidnie przetestować tryb multi w nielaboratoryjnych warunkach. Kto wie, może wtedy pełna ocena okaże się jeszcze wyższa? Kogo jednak interesuje wyłącznie gra offline, może po FIF-ę 11 sięgnąć bez wahania.
Piotr Kubiński
PS Testowałem anglojęzyczną wersję gry, więc nie wiem jeszcze, jak poradził sobie w tym roku duet Szpakowski & Szaranowicz.
FIFA 11 (PS3)
- Gatunek: sportowa
- Kategoria wiekowa: od 3 lat