FIFA 10 - recenzja
GRA Przyznam, że nie pamiętam już dokładnie przy okazji której edycji serii FIFA stwierdziłem, że mam dość i definitywnie przesiadłem się na gry tworzone przez Konami. Wiem jednak, kiedy na nowo zainteresowałem się grami EA Sports. Przypadkiem trafiłem kiedyś na FIFA 07, na chwilę przed premierą kolejnej części i zdecydowałem, że 08 wypróbuję. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ właśnie wtedy EA Sports wskazało kierunek, którym zamierza podążać. Euro 2008 było kolejnym polem do eksperymentów, które przyniosły efekt w postaci niesamowitej FIFA 09. Po raz pierwszy od długiego czasu emocje nie pojawiały się jedynie przy akcjach podbramkowych, ale towarzyszyły również precyzyjnemu rozgrywaniu akcji i niekonwencjonalnym podaniom. EA Sports osiągnęło swój cel - zdetronizowało wciąż nie mogące odnaleźć się na nowej generacji Konami. Teraz trzeba się na tym tronie utrzymać, a zmienianie gry prawie idealnej to zawsze ryzykowne posunięcie. FIFA 10 będzie musiała zmierzyć się z tego konsekwencjami. ROZGRYWKA Jak pisałem już w pierwszych wrażeniach zmiany w kolejnej części gry są naprawdę spore i tylko laicy, lub miłośnicy filmików z YouTube mogą wysuwać tezy o zwykłym przekopiowaniu poprzedniczki. Co więcej, zmiany są tak znaczące, że mogą podzielić graczy, zbyt mocno przywiązanych do FIFA 09.
15.10.2009 | aktual.: 30.12.2015 14:13
W zasadzie większość z nowinek jest konsekwencją podkręcenia tempa meczów oraz implementacji jeszcze ostrzejszego modelu starć między zawodnikami. Wymagają one zmiany starych nawyków, ale w miarę przyzwyczajania się odpłacają nowymi sytuacjami i możliwościami, które możemy wykorzystywać.
Przede wszystkim przyszykujcie się na zmianę ciężaru rozgrywania akcji. O wiele trudniej teraz o stopniowe budowanie akcji w środku boiska. Po części ma to związek z wspomnianymi powyżej elementami. Pomocnicy przeciwnika błyskawicznie doskakują do posiadacza piłki i często nie przebierają w środkach, byle wytrącić go z równowagi, wykopnąć futbolówkę spod nóg, a szybsze tempo sprawia, że mamy mniej czasu na reakcję. Piłkarze lepiej przesuwają się również po boisku i to zarówno w ataku, jak i obronie. Skutkiem tego jest więcej przeciętych podań, ale również większa chęć zawodników atakujących do wychodzenia na pozycje i stwarzanie szans na zagranie otwierające drogę do bramki. Dlatego w FIFA 10 akcja najczęściej błyskawicznie przenosi się spod jednego pola karnego pod drugie.
Mniej tu dłużyzn i kopaniny w środku boiska, ale jednocześnie więcej elementów zręcznościowych i czystego szczęścia, niż niuansów i cierpliwego czekania na błąd w ustawieniu, który można wykorzystać. Nie wszystkim musi się to spodobać. Mi dość mocno brakuje tej zabawy w "rozklepywanie" formacji obronnej przeciwnika. Podobnie zresztą jak mierzonych dośrodkowań z bocznych stref boiska. Nowy system wrzutek zdecydowanie za mocno przypomina magicznie celne i nienaturalnie podkręcone podania z mniej chlubnych czasów serii. Strzelenie gola po takim dośrodkowaniu daje mało satysfakcji, bo wciskając przycisk wysokiego podania nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co stanie się za chwilę.
Na szczęście nie wszystkie zmiany w FIFA 10 budzą tak mieszane uczucie. Wspomniana wyżej zmiana nastawienia Sztucznej Inteligencji na jeszcze bardziej żądną bramek sprawia, że gdy już wypracujemy sobie odrobinę miejsca przed polem karnym czy w trakcie kontrataku, liczba możliwości na przeprowadzenie dalszej części akcji jest naprawdę olbrzymia. Arsenał zagrań uzupełniony o nowy system dryblingu, soczyste uderzenia również z dalszych odległości, ulepszone ścieżki podań na wolne pole, czy wreszcie błyskawiczne przerzuty piłki z jednej strony boiska na drugą pozwalają uwolnić drzemiącego w nas wirtuoza futbolu. Fakt, że myśleć trzeba szybko, a zręczne palce liczą się dużo bardziej niż poprzednio utrudnia sprawę, ale sprawia również, że każde celne, a do tego nieco szalone, podanie wymienione na połowie przeciwnika powoduje zastrzyk adrenaliny.
Każdy, kto kocha futbol zna to uczucie, gdy mimowolnie podnosimy się z kanapy kiedy nasza drużyna przeprowadza kolejny atak. W przypadku gier, nigdy nie było ono silniejsze, niż w FIFA 10. Frustracja po stracie piłki również potrafi dać do wiwatu. Ot, jak w prawdziwej piłce nożnej.
OPRAWA Oprawa nie uległa większym zmianom. Owszem, modele największych gwiazd może i wyglądają lepiej, niż poprzednio, ale co z tego, że po boisku biega 4 piłkarzy, których rozpoznamy na powtórkach, gdy reszta tylko w ogólnych założeniach przypomina prawdziwych zawodników... Stadiony i publiczność, również nie robią specjalnego wrażenia i na pewno nie wyglądają jak arena piłkarskiego święta, zapełniona entuzjastami piłki nożnej.
Nowe animacje zawodników natomiast tradycyjnie już wyglądają świetnie i jest ich naprawdę sporo. Gra zyskuje przez to na wiarygodności, bo w zależności od sytuacji na boisku nawet najprostsze zagrania wyglądają nieco inaczej. Szkoda, że w trakcie powtórek możemy zapomnieć o pięknych, płynnych ruchach. EA Sports najwidoczniej zapomniało o poprawieniu tego elementu i żywcem przekopiowało go z FIFA 09.
Jeśli chodzi o warstwę audio, to na pierwszy plan wybija się tragiczny komentarz duetu Szpakowski i Szaranowicz. O ile same kwestie w większości wypowiadane są naturalnie i mogłyby z powodzeniem budować napięcie, to wszystko psuje fakt, że bardzo mocno rozmijają się one z tym, co aktualnie ma miejsce na boisku. Dlatego szybko szybko irytują i tylko najwytrwalsi gracze będą chcieli ich słuchać. Poprawić należałoby również doping, który jest raczej przygaszony i nie dokłada swojej cegiełki do piłkarskich emocji.
WERDYKT Ocena gry sportowej to zawsze trudna sprawa, bo skoro FIFA 09 dostała u mnie ocenę -5, to co począć z kolejną częścią, w której liczba pozytywnych i negatywnych zmian w rozgrywce w zasadzie się równoważy? Poza boiskiem postęp jest już bardziej zauważalny, ale ma dla mnie jednak mniejsze znaczenie. Tryb menedżerski został rozbudowany (zwłaszcza w kwestii aktywności rynku transferowego), podobnie jak możliwość zawojowania stadionów świata swoim, wirtualnym alter ego (całkiem nowy system rozwoju - statystyki polepszamy wykonując specjalne zadania we wszystkich trybach gry, pod warunkiem, że nasz zawodnik jest na boisku). Mamy wreszcie kilka opcji treningu na arenie (choć niespecjalnie rozbudowanych) oraz bardzo fajny edytor stałych fragmentów, a także rozbudowane tryby sieciowe (w których niestety wciąż brakuje opcji skutecznego odsiania nieuczciwych graczy!). Jednak wszystko sprowadza się i tak do 22 facetów, biegających za futbolówką.
Postanowiłem wystawić FIFA 10 ocenę niższą, niż poprzedniczce, bo choć do zmian w rozgrywce mogę się przyzwyczaić to jednak skierowały one grę na inne, nie do końca mi pasujące tory. Przypomina się trochę słynna sinusoida towarzysząca serii PES, gdzie kolejne części na przemian bardziej stawiały na defensywę i ofensywę. Wolałbym, by EA Sports nie poszło tą drogą i za rok dało nam grę tak bliską ideału, jak tylko można. Na razie jednak zamierzam pożegnać się z FIFA 09. Przez kolejny rok może będę musiał szybciej myśleć i mniej kombinować, ale na emocje i frajdę z gry na pewno nie będę narzekał.
Maciej Kowalik
Marcin Lewandowski: W FIFA 09 grałem cały rok, praktycznie codziennie, bo gra miała w sobie magię futbolu, wymagała by kontrolować sytuację na boisku i sprawiała, że zawsze chciałem rozegrać "jeszcze tylko jeden mecz". Niestety zmiany poczynione w 10 nie do końca poszły w dobrą stronę. Drybling 360 jest świetny i to na pewno krok w przód. Problem jednak w tym, że przy okazji zrobiono dwa kroki do tyłu pozbawiając nas możliwości przemyślanego rozgrywania piłki na rzecz szybkiego, acz nieco bezmyślnego wymieniania futbolówki i czekania aż ktoś w międzyczasie wyjdzie na pozycję. W FIFA 09 miałem większą kontrolę nad poczynaniami moich zawodników i gra ta lepiej sprawdzała się w pojedynkach online. FIFA 10 jest fajną grą, ale taką na 4 z plusem.
Fifa 10 (PS3)
- Gatunek: sportowa
- Kategoria wiekowa: od 3 lat