Far Cry 3: Blood Dragon - recenzja. Błyskawice, cyberzwierzęta i kasety wideo

Far Cry 3: Blood Dragon - recenzja. Błyskawice, cyberzwierzęta i kasety wideo

Far Cry 3: Blood Dragon - recenzja. Błyskawice, cyberzwierzęta i kasety wideo
marcindmjqtx
30.04.2013 18:10, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Słodkie wspomnienie czasów, gdy w wypożyczalniach kara za nieprzewinięcie taśmy wynosiła 10 tysięcy złotych*.

Gry zabawne, z jajem i w konwencji humorystycznej wypadły z głównego nurtu - wydawcy nie chcą się już śmiać z samych siebie, nawet GTA spoważniało. Śmiejemy się więc przy mniejszych produkcjach, ostatnio choćby przy Retro City Rampage. Podobną drogą co gra Briana Provinciano idzie Far Cry 3: Blood Dragon, który również obśmiewa konwencje i schematy, pozostając jednocześnie udaną produkcją, bazującą na marce Far Cry przede wszystkim z powodów marketingowych.

Blood Dragon to wizja przyszłości, którą zwiastowano nam w epoce VHS. Taka z cyberbohaterem, złym człowiekiem do obicia, atrakcyjną pani doktor do odbicia i workiem one-linerów po drodze, od których zgrzytały zęby. W sumie niewiele się to różni od współczesnego kina, ale przynajmniej zdążyło się zestarzeć. "W niedalekiej przyszłości, u schyłku XX wieku" na świecie grzmotnął atom - mniejsza o to, co stało się potem, grunt że nazywamy się sierżant Rex Power Colt, jesteśmy półczłowiekiem, półmaszyną i nie zawahamy się użyć obu połówek, by przywrócić na planecie pokój. Słyszymy głos Michaela Biehna ("Terminator", "Obcy 2") i wiemy, że nie może być inaczej.

Far Cry 3: Blood Dragon

Tu wszystko jest okazją do zgrywy. Tutorial? Naciśnij "X", żeby zademonstrować umiejętność czytania - instruuje gra. Naciśnij "skok", żeby skoczyć. Aby się rozejrzeć, rozejrzyj się. Masz dość tutoriali? Zainstaluj zatem Kobayashi Tutorial w wersji Premium.

Blood Dragon czerpie pełnymi garściami z klasyków lat przełomu lat 80. i 90., punktując ich naiwność i jednocześnie oddając im hołd. Jest tu "Terminator", "Obcy", "Turtlesy", "Rocky", "Robocop", "Uniwersalny żołnierz", znajdzie się też "Star Wars" oraz nawiązania do gier, choćby Mortal Kombat i Quake'a, o fascynacji tzw. action figures (G.I. Joe!) nie wspominając. Nie chcę zdradzać konkretnych nawiązań, bo odkrywanie ich to podstawowa frajda płynąca z gry, wiedzcie jednak, że jest tego dużo. Fantastycznie prezentują się fabularne filmiki (czy właściwie ruchome obrazki) między misjami zrealizowane w 16-bitowej konwencji. Będzie w nich miejsce i na kumpelstwo, i na romans. Ten ostatni zakończony oczywiście papierosem palonym w łóżku.

Problem w tym, że mamy tu zdecydowany przerost formy nad treścią. Przerywniki, tutoriale, opis znajdowanych kaset VHS czy rozmowy przez radio to faktycznie festiwal humoru, ale już sama rozgrywka to FPS rodem z XXI wieku. Co z tego, że stylizowany graficznie i dźwiękowo, z jaskrawymi barwami i wszechobecną fluorescencją, przez którą ostrzeżenia o możliwej epilepsji wreszcie zaczęły mieć sens. Gra się w to jak w ostatnią część Far Cry, bo adaptacja archaizmów na potrzeby rozgrywki (np. brak swobodnego operowania kamerą w pionie, niczym w Doomie) nie wchodziła w grę. To tworzy pewien dysonans, przez który świeże i atrakcyjne jest to, co powinno być dodatkiem do gry.

Świat w Blood Dragonie jest dość kompaktowy - otwarty, ale nie przytłacza rozmiarami. Wszędzie łatwo dotrzeć, są jeepy i skutery wodne, a i piesza wędrówka nie zajmuje wiele czasu. Poza 7 misjami fabularnymi mamy do przejęcia kilka miejscówek symbolizowanych wielkim słupem światła (jeśli graliście w Far Cry, Crackdown, Mercenaries czy Assassin's Creed, to wiecie o co chodzi), kaset i papierków do zebrania, do tego odbijanie naukowców z rąk przeciwników po cichu oraz polowanie na rzadkie stworzenia. Cyberrysie, robolamparty, technożółwie - nie wiem, czy dobrze spamiętałem, w każdym razie niewinne stworzenia objuczono elektroniką i poszczuto na biednego Rexa.

Far Cry 3: Blood Dragon

Jest zatem dość klasycznie, ale z kilkoma wyjątkami. Po pierwsze, po okolicy szwendają się T-Rexy i zrobią nam krzywdę, jeśli nie będziemy przy nich cicho. Ciskając wyrwane wcześniej przeciwnikom cyberserca można je pokierować w wybranym kierunku - najlepiej do wrogiej bazy, gdzie zrobią solidny kipisz, pod warunkiem że umożliwimy im wejście wyłączając barierę ochronną.

Po drugie, gra nieźle się sprawdza jako skradanka. Specjalny wizjer pozwala nam namierzyć przeciwników i śledzić ich ruchy, co jest nieodzowne przy planowaniu akcji. Lepiej bowiem wpaść do bazy po cichu. Pan sierżant nie tylko potrafi skasować kilku przeciwników za jednym zamachem, co jest świetnie animowane, ale i zlikwidować któregoś z bardziej oddalonych za pomocą shurikena. Wiadomo, bohaterowie VHS nie ruszali na misję bez karabinu, noża i zapasu gwiazdek, szkoda więc, że tymi ostatnimi możemy ciskać jedynie w takich zaprogramowanych sekwencjach.

Oprawa to temat kontrowersyjny. Estetów odrzuci, innych przyciągnie stylizacją - ja klepnę piątkę z tymi drugimi, bo stragany z kasetami pamiętam i amerykańskie kino poznałem tak jak miliony rodaków właśnie dzięki nim. Urok 180-minutowych taśm Shivaki najlepiej przywołuje jednak muzyka Power Glove, inspirowana Vangelisem i Bradem Fiedelem. Powyżej macie próbkę utworów z gry, a kto ma ochotę na więcej takich klimatów, niech zapozna się z tą playlistą na YouTube.

Misje fabularne pękają w 4 godziny, zaliczenie gry na 100% powinno zająć nie więcej niż 10. 1200 Microsoft Points (prawdopodobnie 15 dolarów na pozostałych platformach) to uczciwa cena, bo FPS-y zazwyczaj lądują w pudełkach, a nie w cyfrowej dystrybucji. Szkoda, że z serwerów Uplay wykradziono ją na kilka tygodni przed premierą, co oznaczało w Ubisofcie przycięcie wydatków na marketing - gra pojawi się w sprzedaży jutro i w związku z tą akcją nie może liczyć na widoczną kampanię reklamową.

Far Cry 3: Blood Dragon

Choć więcej frajdy kryje się między misjami, Blood Dragon to wciąż solidny shooter, a ostatnia godzina gry to jedno z zabawniejszych doświadczeń w grach w ostatnim czasie. Mimo wszystko jest to propozycja przede wszystkim dla starszych graczy, wychowanych na klasykach kina akcji i pamiętających czasy, gdy zamiast smukłego odtwarzacza DVD pod telewizorem stał zwalisty magnetowid.

PS Jutro na łamach Polygamii przeczytacie Klimatyzator poświęcony grze.

Marcin Kosman

* przed denominacją naturalnie

Far Cry 3: Blood Dragon (PC)

  • Gatunek: akcja
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)