Fallout Shelter - recenzja
W morzu aplikacji towarzyszących dużym tytułom, darmowy Fallout Shelter wydaje się być wyjątkiem, który nie udaje gry, a faktycznie nią jest.
Zaczyna się rewelacyjnie!
Wszystko co widać na ekranie tabletu (lub telefonu) wygląda jak żywcem wyjęte z materiałów reklamowych (fikcyjnej) firmy Vault-Tec. Każdy z mieszkańców naszego schronu to klon Vault Boy'a z rozbrajającym uśmiechem i twarzowym niebieskim kombinezonem. Płeć i kolor skóry nie grają tu roli - charyzma naszego ulubieńca przebija się przez wszystkie te wariacje.
Fallout Shelter
Nie inaczej jest z wystrojem, utrzymanym w retro futurystycznym stylu znanym każdemu fanowi postapokaliptycznej serii. Nasz schron jest wzorcową placówką z pokazowym wyposażeniem. Zdecydowanie weselszym miejscem niż te które przyszło nam odwiedzić w kolejnych częściach serii.
Oprawa graficzna, choć prosta, stanowi jeden z mocniejszych atutów Fallout Shelter. Śledzenie poczynań naszych podopiecznych to zabawa sama w sobie i choć nie maja oni szczególnie bogatego wachlarza zachowań, to nadrabiają to świetną animacją i rozbrajającymi komentarzami. Każdy z nich ma coś do powiedzenia i nie omieszka skomentować swojej aktualnej sytuacji.
N.O.T. S.O. S.P.E.C.I.A.L.
Fallout Shelter
Wspomniałem, że zaczyna się rewelacyjnie. A taki wstęp zwiastuje, że prędzej czy później coś się popsuje. I tak faktycznie jest. O żadnej tragedii nie ma mowy, ale pozwolę sobie zwrócić waszą uwagę na kilka elementów, które zdążyły mnie odrobinę zirytować i mogą zaważyć na odbiorze tej gry.
Na scenie tegorocznego E3 (na prezentacji Bethesdy) zapewniono nas, że FS to gra bez mechanizmów „spowalniających” do których przeskoczenia potrzeba nakładów finansowych. To jeszcze nie powód do braw, a raczej oczekiwany stan normalności. Niemniej na rynku urządzeń mobilnych ewenement.
Ile w tym prawdy? Mniej więcej połowa. Dokładniejsze wyjaśnienia muszę jednak poprzedzić skrótowym opisem samych mechanizmów rządzących grą.
Fallout Shelter
Fallout Shelter to gra o budowaniu i zarządzaniu schronem. Mieszkańcy schronu do przeżycia potrzebują jedzenia i picia. Schron żeby móc funkcjonować i dostarczyć wspomniane, potrzebuje energii. Tryby tej machiny należy naoliwić krwią i potem mieszkańców.
Bazujemy więc na czterech zasobach: jedzeniu, wodzie, energii i ludziach. Rdzeń rozgrywki to planowanie budowy pomieszczeń i zarządzanie ludźmi. Pierwszy krok to budowa generatora czy oczyszczalni wody i przydzielenie do ich obsługi kompetentnych ludzi. Większa populacja potrzebuje więcej lokali mieszkaniowych, które trzeba zasilać coraz to większymi generatorami. Ludzie oderwani od pracy mają czas na reprodukcję. Kolejne generacje zapewniają ręce do pracy przy nowych maszynach. Wszystko się kręci i życie w schronie płynie bez zakłóceń. Niestety płynie ślimaczym tempem.
Fallout Shelter
Charakterystycznym mechanizmem dla gier mobilnych z mikropłatnościami jest konieczność czekania na efekty. Fallout Shelter odziedziczył tą upierdliwą przypadłość.
Posłużę się przykładem generatora. Generator nie zapewnia stałego dopływu prądu pozwalającego na zasilenie X pomieszczeń. Generator generuje co trzy minuty 25 jednostek energii, które są konsumowane przez każde pomieszczenie w cyklach. Do tego te jednostki energii nie spływają do wspólnej puli automatycznie, a trzeba je ręcznie zbierać z pomieszczeń. 70% czasu gry stanowi więc czekanie na zakończenie cykli produkcyjnych i w końcu obchód po schronie i klikanie na pomieszczenia: generator, oczyszczalnię i stołówkę.
Wisienką na torcie jest podejście naszych mieszkańców do stosunku pracy - po skończeniu cyklu nie zabiorą się za następny do czasu ręcznego zebrania zasobów przez gracza. Trzeba wiec wciąż skanować schron w poszukiwaniu zakończonych projektów, bo czas to pieniądz, a 30 sekund przestoju w oczyszczalni może zaważyć na kryzysie w dostępie do wody. Gra perfidnie balansuje na granicy naszej uwagi: produkcja trwa na tyle długo żebym zaczął zastanawiać się co robię ze swoim życiem klikając na wirtualny schron, a nie dość długo żebym mógł obejrzeć kilka minut swojego ulubionego serialu bez konieczności kontroli wirtualnych podopiecznych.
Fallout Shelter
Todd Howard nie kłamał mówiąc że w grze brak jest płatności skracających oczekiwanie na efekty. Płatności nie ma, a czekanie zostało.
Żeby było jasne - jest w Fallout Shelter okazja do wydania prawdziwej gotówki. Możemy kupić paczkę z losowymi prezentami. Znajdziemy w nich np. 50 jednostek wody, specjalnego mieszkańca, karabin i 25 kapsli. Te same nagrody zdobywamy w czasie gry lub wykonując dzienne zadania.
Płytki schron Niestety FS to bardzo płytki schron. Wachlarz działań i możliwości jest skromny. Jasne, można wysłać kogoś na pustkowie w poszukiwaniu skarbów, można bawić się w swatkę, balansować życie rodzinne i zawodowe czy w końcu wybudować fabrykę Nuka-Coli (sic!). Niestety każdemu zaprawionemu w bojach zarządcy, który zasmakował X-COM czy This War of Mine zwyczajnie zabraknie opcji. Choćby tak błahej, jak wyłączenie z sieci budynku w chwili kryzysu energetycznego. Nie można wyłączyć produkcji, pozostaje tylko zburzenie lokalu, co na dłuższą metę jest stratą kapsli.
Fallout Shelter
Fallout Shelter stoi w rozkroku między prawdziwą grą, a maszynką do mikropłatności. Jeżeli traktować je jako narzędzie marketingowe to brak w nim związku ze starszym bratem. Żadnej obietnicy dodatkowych kapsli, spluwy czy np. możliwości odwiedzenia własnego schronu w pełnej grze. Dla prawdziwych wyjadaczy za mało w niej opcji - również tych elementarnych.
To czym przyciąga, to prezentacja i marka. Magnesy tak silne, że potrafiące ukraść kilka godzin z życia. Nie jest to niestety nic ponad klikadło które zabiera się do toalety.
Marcin Jank
Platformy:iOS, Android (w przyszłości) Producent:Bethesda Game Studios Wydawca:Bethesda Softworks Dystrybutor: - Data premiery:14.06.2015 PEGI:-
Screeny pochodzą od redakcji.