Fallout 4 VR "rozsadzi Wasz umysł". Jak już kiedyś się ukaże
Konkretnych informacji należy oczekiwać dopiero na tegorocznym E3.
Przepraszam, ale nie wierzę w Fallout 4 VR. Znaczy - nie potrafię łyknąć, że ktoś rzeczywiście zamierza przenieść grę rozmiaru typowego bethesdomolocha w wirtualną rzeczywistość. Ale wydawca nie przestaje szarżować z obietnicami dotyczącymi tego domniemanego cudeńka. Pete Hines zapowiada, iż na tegorocznym E3 zobaczymy nareszcie "wijarowego" Fallouta w pełnej krasie. I, wiecie, to, co zobaczymy, rozsadzi nasz umysł. Coś dużo tych eksplozji dzisiaj.
W wywiadzie z HipHopGamerem Hines przekazuje takie słowa Todda Howarda:
FALLOUT 4 VR Leaving Vault 111
A jednak. Nawet dwa razy "jednak". 1 - o przyszłości samej technologii wypowiada się o wiele racjonalniej:
2 - sam Pete Hines nie gra w VR. Jego organizm nie znosi tego najlepiej. Serio.
Co do Fallouta w VR, wolę pozostać na razie sceptyczny. Zbyt wiele niewiadomych. Czy rzeczywiście projekt będzie ograniczony do HTC Vive i pecetów? Czy dla tak małej publiczności tworzy się gigantyczną grę, dziesiątki godzin zabawy? A może skończy się na kolejnej wariacji kanonicznego doświadczenia? Po Resident Evil VII wiem już, że na gogle można dostarczyć pełnoprawną produkcję AAA. I chciałbym zobaczyć takich dużo więcej.
Adam Piechota