Fakt ponownie o grach. Styl taki, jak ostatnio, więc komentarza od nas raczej nie wymaga, natomiast zacytujemy sobie fragment.
Ta bezsensowna zbrodnia mogłaby zdarzyć się wszędzie. Bo wszędzie, a nie tylko w rumuńskim miasteczku Tatulesti, nastolatki grają w okrutne gry wideo. Godzinami w najokrutniejszy sposób zabijają ekranowych przeciwników. A potem naładowani adrenaliną próbują niekiedy odtworzyć grę w życiu.
I tak właśnie było w Tatulesti. Najpierw Dan Banciu (14 l.) i Adrian (6 l.) razem grali w pełne przemocy i okrucieństw gry na konsoli. Siekli kulami przeciwników. Rozwalali im głowy i odcinali ręce. Tak mordowali jednego po drugim ekranowych wrogów. Resztę wstrząsającej historii doczytacie na internetowej stronie pisma. Mamy tu egzotyczne miejsce, bo wydarzenia nie działy się jak zwykle USA, a w Rumunii. Warto zwrócić uwagę, że morderca jest aktualnie badany psychiatrycznie, co nie budzi jednak żadnych skojarzeń u autora tekstu, no ale już na wstępie obiecałem, że tym razem komentować nie będziemy, bo i po co. Czy ten przykład nie mówi dobitnie, że tezy postawione w poprzednim artykule są trafne i gry robią z dzieci morderców? Dobrze, że przynajmniej morderca nie nasikał na zwłoki.
Dzięki, chilman
