Fable Heroes - Dzień dobry, czy mogę rozmienić tę markę na drobne?[RECENZJA]
Jak zabrać frajdę z okładania mieczem szkieletów i zbierania złotych monet? Autorzy Fable Heroes zapraszają na kurs.
09.05.2012 | aktual.: 08.01.2016 13:20
Microsoft testował już pomysł wypuszczenia spin-offa przed premierą pełnowymiarowego Fable przy okazji drugiej części serii i mini-gierek Pub Games. Fable Heroes w podobny sposób wiąże się z Fable: The Journey, pozwalając odblokować dodatkowe przedmioty w niewydanej jeszcze grze. Pub Games było jednak dodawane za darmo do przedpremierowych zamówień Fable 2. Fable Heroes z kolei udaje coś czym nie jest - grę, która potrafi sama ustać na swoich cyfrowych nogach.
Nie zrozumcie mnie źle, odpalając Heroes nie spodziewałem się bóg wie czego. Ot, liczyłem, że ta kolorowa naparzanka zapewni mi kilka wieczorów relaksu w świecie Fable. Na rozczarowanie nie musiałem czekać długo, wystarczyło zadać pierwszy cios.
Fable Heroes: 10 mins of gameplay
W zasadzie jedyną rzeczą, za którą mogę pochwalić Fable Heroes są zróżnicowani bohaterowie. W grze dla czterech osób, to ważne, by każdy był specjalistą w innej dziedzinie, nawet jeśli w gruncie rzeczy sprowadza się to do atakowania w zwarciu lub z dystansu. Możemy więc wybrać lalkę - bo tak przedstawione są tu postacie - która w jakiś sposób będzie pasowała do tego, jak graliśmy w Fable. Albo odwrotnie, wasz wybór.
Bohaterowie zawsze poruszają się czwórką. Nawet jeśli nie gramy z żadnym żywym graczem, skład uzupełniają postacie sterowane przez konsolę. Rzadko trzeba z nich korzystać, bo chętnych do dołączenia na serwerach nie brakuje, ale sztuczna inteligencja radzi sobie sprawnie i zostawia nam nawet większość złota, czego nie można powiedzieć o innych graczach.
Pomiędzy przygodami, za zdobyte monety, kupujemy umiejętności nowe umiejętności. Zwyczajny sklep był dla Lionhead zbyt nudny, więc o tym, co będziemy mogli kupić decyduje rzut kostką, oznaczający ilość pól gry planszowej, które przeskoczymy. Oglądanie ruchów innych nie jest specjalnie zajmujące, a i rozwój lalki został tu upchnięty na siłę, bo nijak nie przekłada się on na wrażenia płynące z zabawy.
Zabawę powinienem chyba wziąć w cudzysłów, bo Fable Heroes usypia lepiej, niż transmisje obrad sejmu. Każda postać ma trzy ataki, ale i tak używa się tylko standardowego. Mocny cios, nawet maksymalnie ulepszony, nie przydaje się do niczego, bo jest tak wolny, że trafienie nim przeciwnika oznacza niezłego fuksa. Zapomnijcie też o łączeniu ciosów w kombinacje. Nawet tak podstawowa rzecz dla nawalanek została tu zignorowana na rzecz klepania jednego przycisku do znudzenia.
Zresztą cała gra jest ślamazarna i pozbawiona iskry, a dodatkowo sterowanie projektował chyba ktoś, kto o chodzonych nawalankach tylko czytał.
To nie wrogowie są tu problemem - wystarczy wciskać na ślepo A, by sobie z nimi poradzić. I tak, dotyczy to także bossów. Największe problemy miałem ze... zbieraniem złota. Kamera pokazuje akcję pod kątami, uniemożliwiającymi ocenę głębi. W połączeniu z topornymi ruchami lalek sprawia to, że gdy nie ma kogo bić, bohaterowie ślizgają się po planszy, jak dzieci we mgle, desperacko próbując zebrać złoto. Wrogowie na pozwalają przynajmniej skupić się na celu, choć i tak chaos na ekranie trudno opanować. I nie jest to ten przyjemny bałagan, rozbrzmiewający entuzjastycznymi komentarzami graczy, którzy nie mogą powstrzymać radochy z lania potworów. Ten chaos jest niemym czekaniem, aż ktoś zasugeruje odpalenie innej gry.
No i rzecz jasna Fable w tytule jest mylące i nie powinno być dla nikogo drogowskazem. Ok, gra rozgrywa się na planszach, których nazwy mogą nam się kojarzyć z "dużych" gier, ale tak naprawdę nie ma to żadnego znaczenia. Cała przygoda to ledwie kilka prostych plansz, nie dających żadnych szans na jakieś wspomnienia pt. "O, kiedyś tu byłem". Są za to obecne wybory. W grach Petera Molyneux decydowaliśmy o sprawach życia lub śmierci, w Heroes od decyzji zależy, jakim rodzajem mini-gierki zakończymy etap. Może to być np. walka z hordami zombiaków, kopanie wybuchających dyń, czy... wyścig na sankach, albo w kopalnianych wagonikach. W zasadzie nie są to złe pomysły i pasowałyby do gry dla dzieci, gdyby nie fakt, że jej najważniejszy element został tak słabiutko zrealizowany.
Werdykt Fable Heroes to rozmienianie się na drobne, które nie przystoi takim firmom jak Lionhead czy Microsoft. Gdyby gra nie miała Fable w tytule nikt nie zwróciłby na nią uwagi. I to byłoby akurat słuszne, bo tak nudna i uboga produkcja, zwyczajnie na nią nie zasługuje. Omijajcie szerokim łukiem nawet na promocjach.
--
Gra dostępna jest na Rynku Xbox Live w cenie 800 MSP.