F1 22 na PS5 – ballada o kibicach, którzy trochę się zasiedzieli [RECENZJA]

F1 22 na PS5 – ballada o kibicach, którzy trochę się zasiedzieli [RECENZJA]

F1 22 na PS5
F1 22 na PS5
Źródło zdjęć: © Polygamia
02.07.2022 13:19, aktualizacja: 11.07.2022 15:07

Seria F1 może nie jest idealna, ale obecnie pozostaje "numerem jeden". I to nie tylko dlatego, że serwuje nam w miarę wysoką jakość rozgrywki, ale przede wszystkim dlatego, że wciąż nie ma żadnej poważnej konkurencji.

W najnowszej odsłonie oficjalnego cyklu o F1 ponownie otrzymujemy tryby Driver CareerMy Team, które pozostają dokładnie tym, czym były. Obydwa są rozbudowane i tutaj w sumie nie ma na co narzekać. Z gry wyrzucono natomiast Story Mode, który gościł w serii wcześniej i wielu osobom przypadł do gustu. Za to jako zupełna świeżynka do tytułu wdarło się F1 Life – czyli swego rodzaju przestrzeń osobista dla fanów F1, pozwalająca im na własnej skórze zakosztować uroków życia sportowego celebryty.

F1 Life to interesująca nowość w grze
F1 Life
F1 22
F1 Life
F1 22

Życie, życie jest nowelą

Tak, to jest ten osławiony tryb, o który nikt nie prosił i na który wszyscy teraz narzekają. W F1 Life tworzymy własny awatar, wybierając dla niego strój na dwie okazje, to znaczy bez okazji i do wyścigów. W tym pierwszym przypadku dostosowujemy ubranie codzienne, a w drugim nabywamy kask, rękawice i kombinezon oraz dobieramy okrzyk zwycięstwa i "cieszynkę" – to znaczy pozę, która będzie wyświetlała się nam, gdy zwyciężymy. I tak na marginesie: zarówno okrzyki, jak i "cieszynki" dostępne na starcie są, mówiąc delikatnie, nieciekawe.

W ramach F1 Life upychamy sobie po domu supersamochody. To szybkie auta, które nie mają wiele wspólnego z bolidami. Można nimi jeździć w ramach próby czasowej lub zestawu wyzwań Pirelli Hot Laps. Składają się na niego takie konkurencje jak na przykład osiąganie średniej prędkości na wyznaczonym odcinku toru lub driftowanie. Zdaję sobie sprawę, że parę udanych serii z takimi "normalnymi" autami już istnieje na rynku, a wyścigów Formuły 1 jest jak na lekarstwo – i to na nich powinni w całości skupić się twórcy. Jednak mnie osobiście supersamochody jakoś strasznie nie wadzą –przeciwnie, uważam je za miły dodatek i swego rodzaju odskocznię od głównej osi rozgrywki.

W F1 Life pojawiła się też opcja umeblowania własnego salonu, co ogólnie wydaje się być szalenie zabawne. Myślę, że gra zyskałaby dużo, gdybyśmy jednak nie mieli możliwości wyboru luksusowej kanapy i marmurów na ścianie. A poza tym w nowym F1 otrzymaliśmy też tryb multi, a w nim opcję grania z fizyczną wersją przyjaciela lub członka rodziny na podzielonym ekranie. Dużo mówi się ostatnio o tym, że EA nie zadbało o pełny cross-play. Na pocieszenie mogę jednak dodać, że przynajmniej ulepszono AI – sterowani przez komputer przeciwnicy zdają się zachowywać odrobinę bardziej realistycznie, niż miało to miejsce w poprzednich częściach. Na przykład niektórym zdarza się wyjechać poza tor albo nawet całkowicie z niego wypaść.

W najnowszej odsłonie cyklu przebudowano trochę model jazdy, choć rewolucji oczywiście nie ma. Bolidy doczekały się odświeżenia zgodnie z panującymi obecnie trendami – są teraz niżej osadzone i opanowanie ich wydaje się być większym wyzwaniem. Ogólnie obcowanie z Formułą 1 – i Formułą 2 – w grze pozostaje wdzięcznym i satysfakcjonującym zajęciem. Prowadzenie osiągających zawrotne prędkości maszyn po gładkich jak kartka papieru trasach sprawia wiele przyjemności – wrażenie, jakby płynęło się po torach, jest właściwe chyba wyłącznie dla F1.

F1 22 i supersamochody
F1 22
F1 22
F1 22 gameplay
F1 22 gameplay

Laik też może

Wydaje mi się, że wiele osób obchodzi tę serię szerokim łukiem, bo myślą, że jeśli nie siedziały nigdy w prawdziwym bolidzie albo nie mają kierownicy za dwa tysiące, to i w grze sobie nie poradzą. A dodatkowo oczyma wyobraźni widzą siebie ślęczących nad dziesiątkami parametrów odpowiadających za zakrzywienie poszczególnych śrubek w bolidzie – a wtedy ochota na granie w taką produkcję ulatnia się niczym powietrze w dziurawej oponie. A prawda jest taka, że nie jest tak źle.

Doceniam, że w tytule mamy sporo możliwości dostosowania rozgrywki do własnych preferencji i umiejętności. I nie chodzi tu tylko o wspomaganie, ale też o parę innych opcji – takich jak chociażby wybór sposobu reagowania rywali na nasze postępowanie na torze czy możliwość rozegrania krótszej wersji danego sezonu. Dzięki temu w F1 odnajdzie się zarówno osoba, która jest w stanie odczytać temperaturę opon z melodii silnika, jak i ktoś, kto o bolidach wie jedynie tyle, że istnieją (to ja mniej więcej tyle wiem). Z produkcją od Codemasters jest po prostu jak z majtkami w uniwersalnym rozmiarze: wejdzie w to dosłownie każdy, tylko niektórzy ewentualnie nie dotrwają do końca sezonu.

Jeśli chodzi o sterowanie, to faktycznie najlepiej byłoby posiłkować się kierownicą, ale jeśli jej nie mamy, możemy próbować prosić o litość DualSense. Na początku współpraca z padem może się wydawać trudna, ale to chyba można osiągnąć. Codemasters wykorzystało technologię kontrolera. Mechanizmy haptyczne w grze działają, jak trzeba, odzwierciedlając pracę silnika i fakturę nawierzchni. Z drugiej strony wydaje mi się, że to, co na początku obecnej generacji PlayStation zachwycało, powoli staje się standardem w ścigałkach, więc chyba nie ma się nad czym rozpływać. Dodam jeszcze tylko, że za gaz i hamulec odpowiadają triggery, a ich opór możemy dostosować.

F1 22
F1 22 i oprawa graficzna
F1 22
F1 22
F1 22

Wizualne de ża wi

W kwestii oprawy wizualnej raczej nie przeprowadzono rewolucji, choć zmiany są widoczne. Przede wszystkim dotyczą wspomnianych wcześniej modeli bolidów; poza tym ulepszono oświetlenie i wszystkie te odbicia na blasze auta, które każdy lubi oglądać, wyglądają lepiej. A czy ogólnie oprawa wizualna w F1 jest ładna? Tak, jest ładna – ale nie śliczna. Najlepiej wyglądają tu właśnie auta i trasy, bo otoczenie – jak to często w takich przypadkach bywa – znowu potraktowano po macoszemu. Jeśli chodzi o elementy krajobrazu na torach, to chyba nawet użyto tych samych modeli co w poprzednich częściach. Niektóre trochę bardziej uszczegółowiono, ale tych detali i tak by nikt nie zauważył. A co ciekawe, ktoś dopatrzył się, że to powyższe dotyczy nie tylko budynków czy mijanych pomników natury, ale i… kibicujących nam NPC-ów.

Rozumiem, że jeśli ktoś mknie 320 kilometrów na godzinę, to raczej nie zauważy, że w drugim rzędzie z lewej na trybunie toru X macha mu dokładnie ten sam schematyczny i kwadratowy jegomość w żółtej kurtce, co w tamtym roku. A jednak skądś to wiemy – więc ostatecznie chyba ktoś zwraca uwagę na takie niuanse. A skoro już przy oprawie graficznej jesteśmy, to parę słów trzeba też powiedzieć o cut-scenkach. W wersji na PS5 obraz w przerywnikach filmowych potrafi nieźle wariować – od czasu do czasu występują spadki wydajności. Nie odnotowałam ich natomiast podczas samej rozgrywki. To znaczy, że pewnie też są, ale nie aż tak zauważalne jak w przypadku cut-scenek.

Ślimaki!

F1 22 to po prostu kolejny etap procesu ewolucji serii, która nieśmiało kieruje się ku lepszemu na ślimaczej nóżce. Odrobinę unowocześniono grafikę, przebudowano modele bolidów i dodano trochę nowości, ale nadal mamy tu w stosunku do poprzedniej części odgrzewany schabik. Nawet kibice są z roku na rok przenoszeni do kolejnych odsłon (a może to jakaś metafora społeczności fanów serii?). Ściganie się superszybkimi maszynami sprawia dużą przyjemność, ale jeszcze gdyby twórcy nadążali za bolidami i wszystkie rozciągnięte na lata zmiany wprowadzali szybciej, to już byłoby w ogóle idealnie. Niestety w obecnym stanie rzeczy jest tylko dobrze.

Nasza ocena F1 22 na PlayStation 5:
4/ 5

Grę testowaliśmy na PlayStation 5. Kopię do recenzji dostarczył wydawca.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie