F1 2012 - Recenzja
24.09.2012 15:02, aktual.: 30.12.2015 13:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bierzesz głęboki oddech. Telewidzom oglądającym, jak przemierzasz wyasfaltowaną aleję serwisową, wydaje się, że wleczesz się tempem wręcz ślimaczym, tymczasem Ty pędzisz tą wąziutką uliczką z ogranicznikiem prędkości ustawionym na 100 kilometrów na godzinę. Nawet w boksie nie możesz sobie pozwolić na moment dekoncentracji i jakikolwiek błąd.
Ocena: 2/5 - Ostatecznie „F1 2012” jest jak nowoczesne Tilkedromy (tory wyścigowe projektowane przez niemieckiego architekta - Hermanna Tilkego) - wygładzona, bezpieczna, bezpłciowa wręcz, kierowana tak naprawdę do nikogo.
Wiesz, że za chwilę dojedziesz do jednego z najbardziej przerażających zakrętów w całym repertuarze wiraży, jakie składają się na tory Formuły 1 - Eau Rouge. Zdrowy rozsądek nakazuje ci spuścić nogę z gazu podczas przejeżdżania koło jego wierzchołka, ale to wiązałoby się ze stratą nawet kilku sekund na okrążeniu. Eau Rouge trzeba pokonać z pedałem gazu wciśniętym w podłogę. Musisz poddać się astronomicznym przeciążeniom, które sprawią, że poczujesz, jakbyś ważył ponad 300 kilogramów. Jesteś na prowadzeniu, pierwsze zwycięstwo w karierze jest na wyciągnięcie ręki. Do końca wyścigu już tylko kilkanaście okrążeń. Wreszcie poczujesz, że lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy nie poszły na marne. Musi się udać. Bierzesz głęboki oddech
F1 2012
Formuła 1 to emocje. Każdy kibic królowej sportów motorowych Wam to powie. To nie nudne i przewidywalne zmagania maszyn zamiast kierowców. Mistrzostwa świata F1 wcale nie rozgrywają się na deskach kreślarskich jajogłowych inżynierów. Potrzeba prawdziwego mistrza, aby konie mechaniczne dostarczone przez owych jajogłowych okiełznać. Codemasters Racing wraz z premierą F1 2012 po raz trzeci dali graczom możliwość zdobycia tytułu mistrza świata Formuły 1. Ale czy potrafili zawrzeć w swojej najnowszej produkcji odpowiednią dawkę emocji?
Jak u Hitchcocka DRS i KERS - pod tymi dwoma skrótami kryją się system redukcji opory aerodynamicznego poprzez opuszczenie tylnego spoilera oraz system odzyskiwania energii kinetycznej. Oba są pomysłami FIA na uczynienie Formuły 1 atrakcyjniejszą dla widzów. I udało się - wyprzedzanie stało się łatwiejsze. KERS pozwala skorzystać z dodatkowych 80 koni mechanicznych przez około 10 sekund na każdym okrążeniu. DRS, choć uruchomić można go jedynie w opisanych przepisami strefach i tylko wtedy, gry jadący przed nami bolid jest nie dalej, niż sekundę z przodu, daje dużą przewagę nad atakowanym rywalem. W technologiczne tajniki w F1 2012 wprowadza tryb „Test młodych kierowców”. Wszystko jest tam na tyle przejrzyście objaśnione, że nie nikt nie powinien mieć problemów z załapaniem reguł.
Na to pytanie nie da się odpowiedzieć wprost, używając krótkiego „tak” lub „nie”. To zależy jak bardzo kochacie Formułę 1. W zależności od tego, czy każdy weekend wyścigowy spędzacie wpatrzeni w telewizory, czy wyniki każdej Grand Prix tylko sprawdzacie w Internecie, czy może reprezentujecie postawę pomiędzy wspomnianymi dwiema, odpowiedź można by sformułować pewnie i na dziesięć różnych sposobów. Ale trzeba przyznać, że F1 2012 potrafi pisać wspaniałe, pasjonujące scenariusze. Jak ten, którego byłem głównym bohaterem podczas Grand Prix Australii na torze w Melbourne. Na pięć okrążeń przed końcem wyścigu miałem realną szansę dopaść jadącego na prowadzeniu Marka Webbera. Zaryzykowałem i pomimo tego, że w baku mojego bolidu nie zostało już prawie nic oprócz powietrza, jednym przyciskiem pada przestawiłem pokrętło na wirtualnej kierownicy wyścigówki Force India, dzięki czemu do jej silnika wpadała wzbogacona mieszanka paliwa, dająca odrobinę więcej mocy. Kiedy już ustawiałem się za tylnym skrzydłem bolidu Aussie Grita i na prostej startowej miałem wcisnąć guzik odpowiedzialny za otwarcie tylnego skrzydła (więcej o systemach DRS i KERS w ramce) „serce” mojego auta zaczęło się krztusić. Z braku paliwa ma się rozumieć. I zamiast na podium i imprezę w Parc fermé, trafiłem na dywanik do swojego inżyniera wyścigowego.
Innym razem, podczas deszczowego wyścigu w Barcelonie, ustawiłem strategię, która zakładała zaledwie jedną wizytę w boksie. Jednak z racji tego, że opady ustały i tor zaczął przesychać, deszczowe opony, na jakich startowałem do wyścigu, bardzo szybko zaczęły się zużywać. Wszyscy kierowcy w stawce pozmieniali bieżnikowane gumy na „slicki” i zaczęli wykręcać nieosiągalne dla mnie czasy okrążeń. Ale w jednym z szybkich łuków, jakich na Circuit de Catalunya nie brakuje, ktoś przeszarżował, zaliczył potężny dzwon, kończąc przy okazji występ w GP Hiszpanii kilku innych kierowców. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, co pozwoliło mi dogonić uciekających przeciwników, zmienić opony na supermiękkie i koniec końców wygrać wyścig.
Przykłady nadzwyczaj emocjonujących batalii, które w ostatnim tygodniu stoczyłem z Sebastianem Vettelem, Michaelem Schumacherem czy Jensonem Buttonem, mógłbym mnożyć w nieskończoność. I jestem pewny, że przez następne kilka miesięcy liczba pojedynków o pierwsze pole startowe i prym wśród najlepszych z najlepszych jeszcze się zwielokrotni. Szkopuł w tym, że to wszystko można było już przeżyć w poprzedniej odsłonie serii. Co z nowościami?
Nożyczki Kupon Ciach! Brak konkurencji nie najlepiej służy serii F1. Na PC są symulatory, mające dużo bardziej realistyczny model jazdy niż gry od Codemasters, ale brak w nich licencji FIA (Międzynarodowej Federacji Samochodowej), rzeczy absolutnie niezbędnej w przypadku gier o Formule 1. Wśród konsolowych produkcji w ogóle na próżno szukać innych wyjść. Nie ma ich od lat. Codies ze swoją F1 rozsiedli się na tronie i zamiast w pocie czoła pracować, żeby nikt ich z tego tronu nie zepchnął, rozleniwili się do tego stopnia, że zignorowali nawet prośby i apele społeczności, która domaga się istotnych zmian. I nie chodzi tu o błahostki, ale o rzeczy, które w przypadku tak specyficznej produkcji mogą zaważyć o sukcesie bądź porażce.
F1 2012
Nowości można w F1 2012 policzyć na palcach jednej ręki i są to raczej kosmetyczne zmiany oraz dodatki do tego, co można określić filarem, albo trzymając się języka motoryzacji - wałem napędowym rozgrywki. Jest nowe, efektowne, a do tego przejrzyste i niezwykle wygodne w obsłudze menu, w którym podziwiać można piękno 8-cylindrowych potworów wyposażonych w technologię, jaką nie pogardziliby spece z NASA. Jest tryb opisanych przez twórców scenariuszem wyzwań. Twórcy podali je jednak w śmiesznie małej ilości. Wszystkie siedem można ukończyć w jeden niezbyt długi wieczór, nie będąc przy tym mistrzem kierownicy pokroju Ayrtona Senny.
Challenge są ciekawe - np. jeden z nich sadza gracza za kierownicą bolidu McLarena na cztery okrążenia przed metą GP Brazylii. Jedziemy na czele stawki, ale nad torem rozszalała się ulewa, a w samochodzie założone są opony na suchą nawierzchnię. Tymczasem Lewis Hamilton właśnie wyjechał z boksu na deszczówkach. Zadaniem jest obronić pozycję i wygrać wyścig. Inne wyzwanie zmusza gracza do przebicia się na pierwsze miejsce podczas GP Włoch na Monzy, jadąc bolidem Ferrari, ale warunkiem jego zaliczenia jest ustrzelenie dubletu - zaraz za graczem na mecie zameldować musi się Fernando Alonso.
F1 2012
Gdyby tylko wysilono się na nakreślenie zdecydowanie większej liczby podobnych historyjek, wzbogacono je o legendarne momenty z przeszłości (przeżyć jeszcze raz walkę Senny z Prostem na Suzuce - to by było coś ) mógłbym uznać tryb wyzwań za udaną próbę rozszerzenia wariantów rozgrywki w serii. A tak, jest to co najwyżej marny dodatek.
Podobnie sprawa ma się z tzw. „wyzwaniami sezonowymi” - krótszą formą kariery, w której sami dobieramy sobie przeciwników. Jeśli pokonamy ich w dwóch z trzech kolejnych startów, zgarniamy ich kontrakt i przesiadamy się do nowego zespołu. Ale i tu twórcy się nie popisali. Nie można wedle uznania ustawić długości wyścigów, kwalifikacje sprowadzone zostały do jednego pomiarowego okrążenia, w czasie którego musimy dać z siebie wszystko, nie można włączyć pełnej symulacji uszkodzeń bolidu, a sezon zawiera jedynie 11 wyścigów. To już nie jest coś, co można nazwać Formułą 1, ale co najwyżej jej marną imitacją. Jedynym elementem, w którym „F1 2012” nie ma sobie równych, to efekt towarzyszący jeździe przy obfitych opadach deszczu. Spod kół wyścigówek wyrzucane są takie ilości wody, że niemal nic wtedy nie widać i należy kierować się instynktem oraz znajomością torów. Wspaniała rzecz, uświadamiająca, jak ogromnym wyzwaniem jest ściganie się bolidem pędzącym z prędkością 300 km/h przy widoczności bliskiej zeru.
F1 2012
Codemasters „wygładzili” co prawda model jazdy. Uczynili go przystępniejszym dla wszystkich tych, którzy bawią się w kierowców Formuły 1 na padzie. Bolidy wybaczają o wiele więcej błędów, co - bez większego strachu o bączka przy pierwszej lepszej okazji - pozwala wyłączyć ABS i kontrolę trakcji (chociaż o jeden stopień asysty). Usprawniono także dynamiczny system pogody, przez co zdarzają się sytuacje, kiedy w przypadku nagłego rozpogodzenia się jedna partia toru wysycha szybciej, niż inne. Ale zdarza się to na tyle rzadko (w moim przypadku około raz na 20 startów), że gdybym nie wiedział, że taki system został w grze zaimplementowany, pewnie w ogóle bym go nie zauważył. Uaktualnień doczekały się również pojedyncze tory. Codemasters naprawili m.in. to, o czym zapomnieli w zeszłym roku - w okolicach zakrętów Les Combes i Rivage w Spa wyasfaltowali pobocza.
I to w zasadzie wszystko. W obliczu zmian, jakich ta seria potrzebuje niemal od początku istnienia, postęp wydaje się mikroskopijny, a niektóre „usprawnienia” należy uznać za krok wstecz.
Sztuczna NIEinteligencja Największą bolączką „F1 2012”, która skutecznie psuje przyjemność z wdychania spalin jadącego przed graczem bolidu, jest sztuczna inteligencja przeciwników. Nawet na najwyższym, legendarnym, poziomie trudności, komputerowi kierowcy nie próbują atakować pozycji w bardziej ryzykownych fragmentach torów. Ograniczają się jedynie do wyprzedzania na DRS-ie, ale wtedy wystarczy ich umiejętnie blokować, korzystając przy tym z KERS-u. SI nie potrafi także bronić pozycji, na nawrotach i dohamowaniach do wolnych zakrętów nie blokuje wewnętrznej, nie opóźnia także hamowania, co czyni z wyprzedzania - rzeczy w prawdziwej F1 nadzwyczaj podniecającej - ledwie błahostkę, coś równie łatwego jak pstryknięcie palcami.
Jenson Button jest Twoim rywalem - pełna polska wersja językowa F1 2012 niestety nie jest najlepsza. Widać, a także słychać, że przygotowywali ją ludzie, którzy niestety nie posiadają na temat Formuły 1 takiej wiedzy, jak Andrzej Borowczyk, bo zwykli ją nazywać „Formułą pierwszą” Do tego ten komentator (Jakub Kamieński), który gubi się przy czytaniu nazwisk. Jenson (czyt. Dżenson) Button to dla niego Jenson. Po prostu.
Kłopotów z SI jest jeszcze więcej. Zaraz po starcie wyścigu sterowani przez konsolę zawodnicy nie próbują za wszelką cenę wyprzedzać tych, którzy nagle przyhamowali. Zamiast wykorzystać ich błąd i, co naturalne, po prosu ich ominąć, również zdejmują nogę z gazu i posłusznie nie opuszczają ciągnącego się po torze „sznureczka” aut. Dla gracza skutkuje to jednym - dzwonem w tył hamujących przed nim nieudaczników i karą od sędziów za niebezpieczną jazdę. Problemy ze sztuczną inteligencją, a w zasadzie jej brakiem, społeczność zgromadzona wokół gier Codemasters wytykała twórcom już dawno. Ale najwyraźniej doszli oni do wniosku, że gdyby poprawili to teraz, to czym reklamowaliby część następną
Nie liczcie także na to, że w końcu oddano graczom pełną kontrolę nad bolidem w alei serwisowej. Cały czas włączony jest w niej autopilot, z którym nic nie można zrobić. Identycznie jest w czasie jazdy za safety carem. Nie potrafię wytłumaczyć tego niczym innym, jak lenistwem developera. Możliwość kierowania samochodem podczas zjazdu na zmianę opon wiązałoby się ze stworzeniem animacji mechaników, a w przypadku kiedy kierowca by ich potrącił, zaprojektowaniem algorytmów dla SI, żeby nie zwariowała jeśli gracz nie przestrzegałby ograniczenia prędkości. Ale w żadnym wypadku nie powinno to być usprawiedliwieniem.
F1 2012
Totalną kpiną z fanów Formuły 1 jest zaś usunięcie w trybie kariery (jego istota nie zmieniła się w porównaniu z poprzednimi odsłonami, rozwój technologiczny bolidu wciąż jest płytki jak brodziki dla dzieci w aquaparkach) dwóch sesji treningowych poprzedzających sobotnie kwalifikacje i niedzielny wyścig. Sprowadzono je do jednej - godzinnej. To skandal. Zabranie technomaniakom możliwości przetestowania różnych konfiguracji aerodynamicznych bolidu, sprawdzenia, jak samochód radzi sobie w zróżnicowanych warunkach atmosferycznych, i porządnego zaznajomienia się ze specyfiką toru to karygodne uwstecznienie sequela, który niejako z definicji powinien być większy, lepszy i zrealizowany z większym rozmachem. Ponownie - to, co dostajemy w trybie kariery, po części przestaje być Formułą 1 i zmierza w niezrozumiałym kierunku.
Do tego całego pasztetu dorzucić można jeszcze zbyt mało odczuwalną różnicę w przyczepności podczas jazdy na świeżych i zużytych oponach, zbyt dużą tolerancję „slicków” na uślizgi podczas jazdy po torze, który zaczyna moknąć, i niedopracowany system przydzielania kar. Na to ostatnie fani już od dwóch lat skarżą się na forach. Wciąż prawdziwe szykany na torach (te też społeczność krytykuje już od pierwszej części serii) można bezczelnie ciąć bez żadnych konsekwencji (także w grze przez sieć), a lekkie muśnięcie bolidu przeciwnika, często niezawinione, wynikające z niebywałego ścisku w pierwszym zakręcie, karane jest dodatkowymi dziesięcioma sekundami doliczanymi do czasu na mecie.
F1 2012
No i jest jeszcze błąd, który na dobrą sprawę uniemożliwia rozgrywkę. Kiedy mamy włączone pełne uszkodzenia mechaniczne, po użyciu charakterystycznego dla gier Codemasters flashbacka, pozwalającego cofnąć czas i naprawić popełniony błąd np. przy wejściu w zakręt, w bolidach wybuchają silniki. I nic nie można z tym zrobić. Karierę trzeba grać z ustawionymi w opcjach jedynie usterkami wizualnymi. Mam nadzieję, że szybko uda się tego buga naprawić.
Werdykt Jako fan serii, ale przede wszystkim jako ogromny fan Formuły 1, czuję się zawiedziony. Dostałem grę, która pod niemal każdym względem jest gorsza niż część poprzednia. „F1 2012” jest jak nowoczesne Tilkedromy (tory wyścigowe projektowane przez niemieckiego architekta - Hermanna Tilkego) - wygładzona, bezpieczna, bezpłciowa wręcz, kierowana tak naprawdę do nikogo. Brak w niej tego szaleństwa, jakie charakteryzują stare, europejskie autodromy i całą Formułę 1. Serię wyścigową, w której kilkadziesiąt lat temu kierowcy ścigali się bez kasków ochronnych. Tylko dlatego, że ograniczały widoczność
Ocena: 2/5 - Ostatecznie (Ocenę 2 otrzymują gry słabe, ale niepozbawione dobrych momentów. Zdecydowanie tylko dla fanów gatunku, tylko, jeśli nie ma niczego innego do grania)
Tomasz Wikliński
- Deweloper: Codemasters
- Wydawca: Codemasters
- Dystrybutor: CD Projekt
- Data premiery: 21.09.2012
- PEGI: 3
Grę do recenzji dostarczył dystrybutor
F1 2012 (X360)
- Gatunek: wyścigi
- Kategoria wiekowa: od 3 lat