Evoland - recenzja. Diablo-Zeldo-Fantasy RPG

Evoland - recenzja. Diablo-Zeldo-Fantasy RPG

Evoland - recenzja. Diablo-Zeldo-Fantasy RPG
marcindmjqtx
15.04.2013 17:04, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Evoland to co najmniej trzy gry w jednej i pobieżna wycieczka przez historię RPG zarazem. W jednej grze, w którą naprawdę przyjemnie się gra.

Produkcja zaczęła swoją karierę jako gra przeglądarkowa - twórcy startowali w konkursie na grę, gdzie tematem była ewolucja i podeszli do niego nietypowo - stworzyli grę, która ewoluuje w miarę grania. Zaczyna się jako dwuwymiarowy monochromatyczny staroć, a w każdej skrzyni kryje się jakiś element, który zmienia ją na lepsze. Przesuwany ekran, nowe kierunki ruchu, lepszy dźwięk, broń, przeciwnicy - normalnie nawet nie zauważacie, ile może dać zmiana jednego elementu gry. Evoland pozwala docenić ewolucję jaką przeszły gry RPG czy action RPG, bo do nich się głównie odwołuje. Mogliście o niej poczytać już na Polygamii i jak widać, podobała się nie tylko mi. Twórcy zgłosili się na Steam Greenlight z rozszerzoną wersją gry i bez problemu zyskali sympatię i akceptację graczy. Teraz Evoland jest do kupienia na Steamie czy GoGu. Czy warto jednak grać, jeśli zna się oryginał?

Początki są skromne i podobne do przeglądarkowej wersji.

Jeśli graliście w wersję przeglądarkową, to początek może się wydać nieco wtórny - wolę jednak określenie, że jest wierny korzeniom, z jakich wyrosła ta produkcja. W końcu to właśnie granie we wciąż rozwijającą się grę było tym unikalnym doświadczeniem, które sprawiło, że Evoland zdobyło zainteresowanie. Znów więc przyszło mi patrzeć jak na moich oczach prymitywna technicznie gra przeistacza się w coraz to bardziej współczesną. Po drodze minąłem zarówno duże momenty zwrotne - jak przejście z dwóch wymiarów w trójwymiar czy z 8 bitów w 16, ale też mniejsze jak dodanie drzwi, killroomów czy nowych broni.

Ładniejsze tekstury wcale wiele nie zmieniają

Jednocześnie, po drodze właśnie, Evoland zaczęło dawać mi coraz więcej - nie było tylko pokazówką, jak zmieniły się gry, ale samo zaczęło przeistaczać się w całkiem konkretną, choć złożoną z wielu innych. Dlatego ciężko opowiadać o rozgrywce. Na początku była to produkcja przypominająca stare Zeldy - podobieństwo bohatera nie jest tu przypadkowe - gdzie liczyła się głównie zręczność. Potem udawała rozmaite dwuwymiarowe jRPG i dała mi drużynę i turowy system walki. Potem bardziej konkretnie - nawiązania do Final Fantasy VII: prerenderowane miasteczko, mapa świata, powietrzny pojazd. W ramach urozmaicenia pojawiła się też karcianka, do której karty porozrzucane są po całym świecie i zbieranie ich oraz wygranie z mistrzem to osobna minizabawa. Przez chwilę twórcy bawili się konwencją gry o grach podsuwając zagadki logiczne oparte na przełączaniu się między "starym" światem gier, a "nowym". Było też nawiązanie do nowości, Diablo 3 - mroczny loch i absurdalnie wielkie stada potworów wyrzucające obowiązkowe tony złota i przedmiotów. I tu ujawniła się kolejna cecha Evoland. Twórcy gry nie tylko oddali mały hołd ulubionym produkcjom z szeroko pojętego gatunku RPG, ale także pożartowali sobie z nich, kpiąc z klisz i stałych elementów takich produkcji.

Karcianka wiele nie daje, ale umila czas i skłania do biegania po świecie.

Dlatego w Evoland gra się lekko i przyjemnie. Choć historia jest bardzo typową opowieścią o herosie, przyjaźni i ratowaniu świata przed złem to ciągłe zmiany w rozgrywce oraz poutykane wszędzie aluzje i żarty nadawały jej tempa. Grałem między innymi po to, by zobaczyć, co jeszcze kryje się za rogiem. Evoland punktuje wady RPGów przez pokazywanie i wyolbrzymianie. Przykładowo, w wiosce rodem z Final Fantasy do szału doprowadzają ekrany ładowania między kolejnymi lokacjami. By się ich pozbyć trzeba w wioskowym sklepie kupić wcale nie tani odtwarzacz DVD. Takie żarciki pojawiają się w interfejsie, dialogach, wyglądzie i nazwach przeciwników czy przedmiotów - jest tego naprawdę mnóstwo. Poczytajcie koniecznie opisy łupów w sekwencji wyglądającej jak Diablo. Są śmieszne i straszne, bo chwilami bardzo prawdziwe. (Kilka znajdziecie w naszej galerii, a oprócz nich parę dodatkowych obrazków).

Nie, nie jest lepsze od Diablo 3. Ale się z niego bezczelnie podśmiewa...

Dodatkowo, choć Evoland bazuje na starych grach, gdzie nabijanie (grind) złota czy doświadczenia bywało powszechne, to jednocześnie sama unika tego problemu. Połączenie różnych stylów rozgrywki sprawia, że gromadzenie złota w sekwencjach z turowym systemem walki nie przełoży się na pojedynek z bossem, bowiem ten wymaga zręczności rodem z Zeldy. A niezwykle potężny specjalny atak niszczący wszystko przyda się tak naprawdę raz. Nie znaczy to jednak, że Evoland nie stanowi wyzwania - poszczególne całostki mają dość wysoki poziom trudności i mogą przypomnieć, że kiedyś faktycznie gry wymagały nieco więcej. Na pewno westchniecie nie raz w jaskiniach polując na magów i unikając pułapek.

To mi przypomina, jak pięknie mogłoby wyglądać Final Fantasy VII w wysokiej rozdzielczości.

Werdykt Nowa wersja Evoland to jak widać nie tylko krótka lekcja historii, nie tylko atak nostalgii, nie tylko zbiór aluzji. To wszystko w jednym, a przy okazji całkiem przyjemny RPG. Nie ma za wiele klonów Zeldy ani jRPG na na PC, więc jeśli jesteście fanami takich gier, to już teraz zainteresujcie się Evoland. Przypadnie Wam do gustu także jeśli w ogóle lubicie RPG. Oraz jeśli lubicie zmyślne gry oparte na ciekawym koncepcie. W sumie mogę polecić ją każdemu - jest prosta, ale sympatyczna, przypomina jak zmieniały się gry i choć nie jest za długa, to bawi, uczy i wciąga.

Paweł Kamiński

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)