Evil West. Nie jest źle, ale kto teraz robi jak trzeba? [PIERWSZE WRAŻENIA]
Pojawiła się niepowtarzalna okazja, bym mógł przekonać się, co konkretnie ma do zaoferowania Evil West. Nim skończyłem swoją przygodę z tym bardzo Dzikim Zachodem, nabrałem całkiem niezłej wprawy w ekscentrycznej formie dyplomacji, polegającej na unicestwianiu wampirów.
22.09.2022 | aktual.: 15.10.2022 11:01
Redakcja testowała grę Evil West na laptopie ROG Zephyrus Duo 16 z procesorem Ryzen™ 9 6900H oraz kartą graficzną GeForce RTX™ 3080 Ti w ramach współpracy promocyjnej z marką ASUS Republic of Gamers.
Pieczę nad produkcją Evil West sprawuje polskie studio Flying Wild Hog. Konwencja Dziwnego Zachodu (ang. Weird West) posiada licznych wyznawców w szeregach społeczności graczy. Produkcje Dziwnego Zachodu niejednokrotnie sięgają po motywy okultystyczne, czy te znane z horrorów, by na westernowym fundamencie stworzyć coś oryginalnego. Evil West zachowuje te prawidła, a nawet je uzupełnia steampunkową kreacją. Ale czy jest to produkcja oryginalna?
Evil West: Steampunkowy kowboj kontra krwiopijcy
Wcielamy się w postać prawdziwego twardziela, którego aparycja podpowiada, że czas zrobić porządek w tym plugawym miejscu. Drobna różnica (będąca głównym motywem) polega na tym, że zamiast pospolitych bandziorów, najczęściej będziemy trafiać na wampiry i wampiropodobne monstra. Nie ma lepszej recepty na to, by rozpocząć krwawe łowy na wampiry, wampierze, wąpierze... no nieważne! Jesteśmy tu, by walczyć, a walczymy... by jeszcze więcej walczyć.
Duży otwarty świat, mnogość wyborów w dialogach, dziesiątki alternatywnych zakończeń, setki ukrytych lokacji na mapie, tysiące aktywności pobocznych, hordy postaci niezależnych, godziny trudnych rozmów i wytwarzania przedmiotów... no, to tyle jeśli chodzi o współczesne gry RPG, a teraz kilka słów o Evil West. W produkcji od Flying Wild Hog nie znajdziemy wymienionych tutaj elementów. A jak znajdziemy, to w okrojonej formie.
Evil West to synonim dynamicznej akcji
Evil West to przygodowa gra akcji, która kładzie szczególny nacisk na walkę. Etap, który ogrywałem, był liniowy, a wszelkie formy eksploracji sprowadzały się do niezbyt skomplikowanych manewrów typu "wskocz przez okno i otwórz skrzynkę". Oczywiście, Evil West w pewien sposób wynagradza bohatera za takie "eskapady" – najczęściej dodatkową kasą. I tyle. Nic więcej. Trzon rozgrywki to jedna walka i wokół niej twórcy budują resztę.
Takie rozwiązanie powoduje, że trzeba się mocno postarać, by dopadła nas nuda. Wszelkie dialogi i drobne zagadki środowiskowe to kwestia chwili, bo już czekają nowe hordy potworów. Walka sprawia tutaj ogromną przyjemność. Pojedynki wymagają od gracza zachowania wysokiej mobilności; ilość wykonanych przewrotów w randomowej potyczce, czyni z naszego bohatera doskonały materiał szkoleniowy dla ortopedów.
Nasz bohater dysponuje rewolwerem, karabinem oraz obrzynem. Każda z broni posiada nieskończoną ilość amunicji, ale to nie znaczy, że możemy strzelać bez jakichkolwiek ograniczeń; ładowanie kolejnych pocisków przypomina bardziej "regenerację" i odbywa się w tle. Zawsze możemy skorzystać z "Planu B", czyli walki wręcz. Twórcy nie potraktowali tego elementu po macoszemu, oj nie! Sprawia on podobną frajdę, co eliminacja szkarad. A co najważniejsze – style walki można mieszać, uzyskując rewelacyjne kombinacje ciosów.
I tylko walka?
Wspomniałem, że elementów RPG nie zarejestrowałem w ogrywanym fragmencie, jednak nie jest to prawda. Na upartego takim elementem może być system zdobywania doświadczenia, drzewko umiejętności oraz warsztat naszej steampunkowy broni. Grałem zbyt krótko, by docenić jego zalety i ponarzekać na wady. Informacje o świecie, postaciach i potworach, są rzetelnie przekazywane przez specjalne menu, będące swego rodzaju encyklopedią. Zdaję sobie sprawę, że ogrywałem wersję demonstracyjną (i to jednego etapu), ale coś konkretnego można powiedzieć.
Evil West stawia na dynamiczną akcję. Fragment, w który miałem przyjemność grać, był niezwykle liniowy. To nie musi być zarzut, oczywiście. Areny walk są trochę "na jedno kopyto". Nie cierpiałem z tego powodu, jednakże grałem przez jedną godzinę. Nie wiem, czy paliwo z tej konkretnej ropy nie wyczerpie się gdzieś w połowie produkcji. Czy twórcy mają jakiegoś asa w rękawie? Przekonamy się 22 listopada. Wykreowane uniwersum ma potencjał, oby tylko gra chciała go odważniej zaprezentować.
W Evil West graliśmy na naszej platformie testowej ASUS ROG Zephyrus DUO 16. Klucz do gry dostarczył nam jej wydawca.
Sebastian Barysz, dziennikarz Polygamii