Grałem w dwie gry konsolowe bazujące na kultowym filmie Sama Raimiego Evil Dead. Obie zawiodły mnie... Evil Dead: A Fistful Of Boomstick tego nie uczyni. Zły duch programistów został ucięty wraz z ich lewymi rękami... Goście kodują grę prawicami, zaś lewe łapska leżą w lodówie i czekają, aż ktoś je przerobi na kotlety.Gra Evil Dead: Hail To The King była słaba. Nie miała klimatu, sterowanie należało do tych bardziej skomplikowanych, zaś fabuła ograniczała się do bezsensownych jatek. I jedynie ilość krwi zgadzała się z pierwotną! Evil Dead: Ashes To Ashes był już lepszy, ale wciąż daleki od ideału. Tu zawiodła przede wszystkim grafika, nie do końca pasująca do kultowej serii. Evil Dead: A Fistful Of Boomstick tych błędów nie popełni. W produkcję zaangażowali się bowiem zarówno Sam Raimi (będący świeżo po gigantycznym sukcesie filmu Spider-man), jak i Bruce Campbell. Na liście płac znalazł się nawet Robert Tapert, legendarny producent i współtwórca nie tylko Evil Dead, ale i takich obrazów jak Darkman czy The Gift!Głównym bohaterem Evil Dead: A Fistful Of Boomstick jest oczywiście jednoręki bandyta Ash. Tym razem potworna, oprawiona w ludzką skórę księga, Necronomicon ex Mortis, pcha go do miasteczka Dearborn. Dochodzi w nim do tragicznych wydarzeń. Ktoś musi położyć im kres i zapewnić osadzie bezpieczeństwo. Tym kimś jest właśnie człowiek z piłą łańcuchową zamiast ręki. Innymi słowy: Ty!Autorzy gry zapowiadają, że ich program składa się z ciekawej fabuły poprzecinanej jatkami. Zwiedzanie kolejnych dzielnic Dearborn obfituje w krwawe starcia z demonami, czarownicami, zombiakami, ożywieńcami, kościejami i innymi sługami zła. W ekstremalnych sytuacjach po ekranie panoszy się aż 50 stworów. Na szczęście Ash otrzyma do dyspozycji kilkanaście różnych rodzajów broni. Wśród nich znajdzie się oczywiście piła mechaniczna, lecz nie zabraknie również innych, jakże charakterystycznych przedmiotów, takich jak łopata, strzelba, kij baseballowy, szabla czy podręczny karabin. Co ciekawe, główny bohater będzie mógł korzystać z kilku broni na raz oraz nauczy się stosować najprostsze sztuczki magiczne, np. fireball. Jego przeciwnicy będą rozpadać się na kawałki niczym czarny rycerz z Monty Python i Święty Graal. Odrąbywanie im kolejnych części ciała, rąsia po rąsi, nie będzie w tej grze niczym niezwykłym. Sam model walki nawiązywać ma do zastosowanego w State Of Emergency. Współautorzy gry, wywodzący się z niezbyt znanej kompanii Vis, pracowali wcześniej nad tym właśnie tytułem i zebrane doświadczenia zamierzają wykorzystać przy projektowaniu Evil Dead: A Fistful Of Boomstick.Zaletą programu będzie też grafika, wykorzystująca większość możliwości konsoli X-Box. Ładne lokacje, dopracowane animacje i świetna oprawa dźwiękowa sprawią, że gra wciśnie w fotel niejednego właściciela peceta, mogącego tylko pomarzyć o tak smakowitej produkcji. To jednak nie wszystko. Evil Dead: A Fistful Of Boomstick przyniesie również całą masę prześmiesznych powiedzonek, hasełek, cytatów i tekstów, z których słynął filmowy Ash. Owe zabawne przerywniki mają pomóc autorom programu we właściwym stopniowaniu, a ściślej dawkowaniu napięcia. Jednocześnie przywołają one klimat pierwszego, kultowego Evil Dead. Głos komputerowemu pogromcy zombiaków podłoży oczywiście Bruce Campbell. I tu ciekawostka. Facet siedzi obecnie w Hollywood i gra w horrorze Bubba Ho-Tep, opowiadającym o Elvisie Presleyu, który - co wiedzą wszyscy Amerykanie - nie zmarł w 1977. Wówczas zmarł jego dubler! Prawdziwy król rock'n'rolla (w tej roli właśnie Bruce), dziś już mocno podstarzały, mieszka na farmie w Teksasie. Pewnego dnia wraz ze swoim przyjacielem, paranoikiem podającym się za prezydenta Johna F. Kennedy'ego, rusza do walki z prastarym złem rodem ze starożytnego Egiptu...Ten Campbell to ma fazę. Głęboko wierzę, że przeniesie ją także i do Evil Dead: A Fistful Of Boomstick.