eSzperacz #9: North
Włączcie sobie „The Immigrant Song”.
Planeta przedzielona jest gigantyczną pustynią na dwie części: Północ i Południe. Mieszkańcy biednego, przepełnionego chaosem Południa, którym jakimś cudem udaje się przeżyć nieludzki żar podróży, rozpoczynają pracę w fabryce w gigantycznej metropolii na Północy. Mieszkają jak szczury po kilka osób na maleńkie mieszkanko, wszyscy tubylcy patrzą na nich z niechęcią, wypruwają z siebie ostatnie flaki w robocie, zmuszeni są do regularnych kontroli psychologicznych, by sprawdzić, czy nie należą do terrorystów, przyjmują wiarę, której nie ufają, ale w całym tym bezsensie wierzą, że podjęli właściwą decyzję. Tutaj żyje się lepiej. Tutaj kiedyś będzie traktowani jak równi. Nawet jeśli w listach do rodziny na Południu wyrażają pewien niepokój, władze dbają, by teksty, które rzeczywiście opuszczają Północ, zawierały same pochwały i zachęty.
NORTH - Switch Release Trailer [NOA]
Temat, z którym szarpie się North, jest godny podziwu. Ale niektórzy już podejrzewają, że oznaczać będzie totalny przerost treści nad formą. Choć nawet tego nie jestem pewny, bo na fabułę składają się obserwacje gracza, jak na „symulator spacerowicza” przystało, oraz treść listów wysyłanych przez naszego biednego imigranta do siostry, która została na Południu. Trzeba mieć ochotę poskładać wszystko do kupy. Zachęcą Was z pewnością paskudny klimat nieprzyjaznego miasta (trochę bladerunnerowego cyberpunku) oraz iście lynchowskie zagrywki wizualne (surrealizm aż utrudnia normalny odbiór North). Zniechęci zaś fakt, że produkcja Sometimes You nie ma właściwie niczego wspólnego z „grą”.
Autorzy przygotowują nas na początku na dziwne doświadczenie. Ostrzegają, że nie ma tutaj pauzy, żadnego menu, że listy, w których znajdują się okruszki fabularne czy delikatne podpowiedzi, trzeba wysyłać samodzielnie, bo gra tego nie zrobi, a także proszą o zaliczenie North na jednym podejściu, bo nie powinno zająć dłużej niż godzinę. Ja do tego dołożę oprawę wizualną godną 2001 roku i trochę niejasne szyfry, jakimi zapisane są tutejsze zagadki logiczne. By zobaczyć (naprawdę fajny) finał North, trzeba bohatera przepchnąć przez cały proces „przemiany w Północnika”. I choć tutejszy świat jest malutki, a elementy, z którymi można wejść w interakcje, będziecie mieli po chwili wykute na blachę, niektóre wymagania są nieco… krzywe. Trochę jak w point-and-clickach? Naciągane, ale może.
North jest właśnie tym, czym No Thing wydawało się czytelnikom, którzy nie mieli czasu czytnąć treści szóstego Szperacza. Trochę archaicznych, psychodelicznych obrazków, niski budżet, drugie dno do własnoręcznego wykopania, ale i odrealnione doświadczenie mogące zostać - z różnych powodów - chwilę pod skórą. Skoro zawsze, nawet bez przeceny, można je odnaleźć wśród najtańszych z najtańszych tytułów w eShopie, wiadomo, żeby nie spodziewać się cudów. Można zaryzykować (dla śmiechu, strachu, zdziwienia). Ale ja drugi raz bym tego nie chciał „przechodzić”, nawet jeśli mam sporą słabość do podobnych garażowych eksperymentów.
Ach, no i znajdziecie North właściwie we wszystkich cyfrowych sklepikach, nie tylko w eShopie
No dobra, macie. Kto nie widzi od razu sceny z "Thora", jak to leci, ten ma ciasteczko od Naczelnego.