eSzperacz #54: Ape Out
Ktoś zmałpował Hotline Miami!
Ale to wcale nie oznacza, że Ape Out powinniście unikać - wręcz przeciwnie! Klony ultrabrutalnej perełki Dennaton Games dzielimy zazwyczaj na „zwykłe” oraz „eksperymentujące”, a ten dzisiaj omawiany to ekstremalna odmiana drugiej grupy. Od Hotline pożycza perspektywę i tempo rozgrywki, może też ilość rozlewającej się po posadzkach juchy. Niemniej na każdym kolejnym kroku ma swój własny, szalenie oryginalny pomysł. Nie waha się ani chwili, po prostu robi, co umie, byście po kwadransie byli już w jej kleszczach.
APE OUT - Playable Trailer
Z powodzeniem. Sterowany przez nas goryl to niemalże symbol arcade’owej dzikości. Generowane „z maszyny” plątaniny korytarzy nigdy nie pozwalają na zupełny komfort psychiczny. Każdy maleńki rozdział tego szaleństwa zaproponuje unikalny element. A muzyka… Cholera, muzyka. To jazzowa perkusja improwizująca do akcji na ekranie. W połączeniu z wizualnym minimalizmem tworzy psychodeliczną bańkę, w której oddech można wziąć dopiero po zakończeniu całej serii połączonych plansz. Gdy gra wymaga przełączenia kasety magnetofonowej na stronę B.
A zatem pędzisz w rytm ogłupiającej oprawy i zabijasz. Przeciwnicy groteskowo wybuchają, gdy wepchniesz ich na ścianę, po korytarzach walają się oderwane kończyny, bębny w głośnikach walą jak szalone. Zastanawiasz się, dlaczego dopiero w 2019 roku wychodzą takie produkcje, skoro stanowią istną definicję „gry wideo”. Czysta, nieskrępowana, kreatywna, zabawna trzoda. Pęka po trzech godzinach. Ale podejrzewam, że pęknie więcej razy niż raz. To chyba wystarczająca rekomendacja, nie sądzicie?
Ape Out wyrwiecie z krat na PC oraz Switchu