eSzperacz #36: Donut County
Szop gracz, lol.
Nareszcie udało mi się nadrobić ten tytuł. Przez cały rok wierzyłem, że to nie tylko pierwszy w dziejach godny następca Katamari Damacy (NANA NANA NANA), ale również rzecz absolutnie obowiązkowa w moim growym portfolio. To w jakimś sensie dwie prawdy. Pierwsza bardziej niż druga, lecz jak mi szop miły - powinniśmy takich produkcji dostawać dużo więcej. Nie w wersji „niemal grywalnej”, jak zazwyczaj na Steamie, tylko dopracowanej do ostatniego elementu - nawet jeśli na maksa odjechanych, absurdalnych od pierwszego ekranu ładowania po wieńczący cały scenariusz „lol”.
Donut County - Reveal Trailer
W Donut County… och, wstrzymajcie oddech, bo zrobi się ciekawie… W Donut County jest sklep z pączkami, pracuje w nim nihilistyczny szop BK, fanatyk suchych żartów na messengerze i weteran szopiej aplikacji na smartfony, dzięki której można na (realnych) ulicach miasta otwierać wielkie dziury. Im więcej takimi dziurami wciąga do środka pustej (oraz płaskiej!) planety, tym wyższy ma poziom w gierce. A że zbiera na nowoczesnego drona w nagrodę za awans na któryś-tam level, powoli doprowadza spokojne miasteczko do ruiny. Choćbym nawet próbował, nie jestem w stanie naśladować tonu tej historii. Wiedzieliście już po zestawieniu Igi, że Donut County jest cudownie głupkowate.
To naprawdę jest hołd dla Katamari. Chociaż rozsądnie mniejszy w skali oraz, oczywiście, modyfikujący całą zabawę. Łatwiej jest ślizgać się coraz większą dziurą i szukać kolejnych przedmiotów/zwierząt/bohaterów/budowli do „wciągnięcia” niż mierzyć z dziwnym sterowaniem zza superprzylepnej kulki. Nie ma różnorodnych celów misji, nie ma spiny z powodu kurczącego się licznika czasu. Jest tylko luźny klimacik odjechanej zabawy ubarwiony kilkoma lekkimi zagadkami z otoczeniem. Pełny relaks. I ta ścieżka dźwięka (dużo bardziej adekwatna również poza granicami „gry”, w przeciwieństwie do tej z KD). Przemiło.
Mam z Donut County jedną zaledwie zadrę - kończy się o wiele za szybko. Można na spokojnie je wciągnąć jednego wieczora. A chciałoby się, żeby to „dziurowanie” trwało i trwało. Cóż, może przy kontynuacji? Bo chyba nikt nie wątpi, że tak głośna mobilka (już nie tylko!) miałaby nie doczekać się „dwójki”? Gdzie indziej rozróżniamy „żywe spaghetti” od „żywego spaghetti z umiejętnością nienawiści”*?
W Donut County zagracie na wszystkim bieżącym (telefonach, pecetach, plejstejszonach, iksboksach i słiczach)
*w swoistej encyklopedii przedmiotów gra tak nazywa węże oraz „spoko węże” :)