eSzperacz #31: Deep Ones
Zet-iks-spektralnie.
Deep Ones to prosta zręcznościówka, trwająca ze dwie i pół godzina oraz imitująca „głębiny oceanu” oprawą rodem ze ZX Spectrum. To zdanie było testem. Jeżeli nie pomyślałeś: „o, to fajna sprawa, potrzeba mi więcej ZX-pstrokatości w życiu!”, możesz sobie odpuścić już tutaj. Jeśli zaś należysz do „tego” obozu, i tak czeka Cię przedziwna przygoda.
Deep Ones: Trailer 3
Wielki potwór na wzór Cthulhu ukradł małą łódź podwodną pewnego nurka. Budzi się w nim środkowo-wschodnioeuropejski zmysł - być może nie był stworzony do bohaterskich czynów, lecz gdy chodzi o jego własność, to i świat uratuje, by odzyskać, co zostało zajumane. Po drodze przespaceruje się po dnie morze, rafach koralowych i pogrążonych w mroku jaskiniach, a także popsuje szyki… armii piratów-szkieletów czczących prawie-Przedwiecznego. Tak, będzie dziwnie. Niczego innego przy takiej oprawie się nie spodziewałem.
Deep Ones wygląda i brzmi okej (myślę o przyjemnej ścieżce dźwiękowej, rzecz jasna). Ma jednak sporo problemów na płaszczyźnie rozgrywkowej. Znaczy - czasami próbuje zbyt ambitnych rzecz na swoje rozmiary. Jednorazowych minigierek, walk z bossami o własnych mechanikach, dwóch różnych typów broni, fragmentów z otwartą strukturą… Dlatego bardzo często działa to tak na słowo honoru. Cóż, dla niektórych może to być część całej retroimitacji.
Innym wystarczy napisać „szalenie łatwa platynka”. A ja wrzucam dziełko BURP! Games do woreczka z jakże wygodną etykietą: „nieszkodliwe indyczki, dzięki którym nic się co prawda nie zmieni, ale życie miewa więcej smaków”. Oczywiście, że mam taki. Prowadząc podobny cykl, trzeba próbować wszystkiego.
Deep Ones znajdziecie na pecetach, PS4, Xboksie i Switchu.