Epistory - Typing Chronicles - recenzja. Baśniowy kurs pisania na klawiaturze
Ta gra wygląda pięknie i ma świetne, poruszające wyobraźnię założenia. Gdyby jeszcze tylko ostatecznie była mniej nudna...
09.05.2016 | aktual.: 09.05.2016 14:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jesteśmy dziewczyną, która na grzbiecie wielkiego lisa przemierza zapierający dech świat powstający dosłownie na jej oczach. Kraina jest z papieru, ale to nie ujmuje jej baśniowego uroku - wręcz przeciwnie. Wpisując odpowiednie słowa, sadzimy kwiaty, rozwalamy konary i wykańczamy chmary atakujących nas owadów. Stale obecna narratorka sugeruje klasyczną, prostolinijną opowieść o ratowaniu świata, a muzyka idealnie uzupełnia magiczną, patetyczną atmosferę. Tak, Epistory robi świetne wrażenie. Przez pierwsze pół godziny.Mamy do czynienia z grą polegającą na pisaniu słów na klawiaturze. Nie jest to nic odkrywczego i z pewnością dla wielu brzmi też jak definicja złej zabawy, ale mechanika wbrew pozorom potrafi sprawić frajdę. Wstukując wyrazy, wchodzimy w interakcję ze skrzyniami, dźwigniami i innymi cudami; wstukując wyrazy, spuszczamy też łomot. Każdy nacierający na nas owad ma nad sobą słowo, które należy wpisać, by zadać mu cios. Niektóre położymy jednym uderzeniem, inne pięcioma, jedne oberwą krótkimi zwrotami w rodzaju "las", "oko" czy "but", a drugie pokonamy dopiero "adhezyjnym", "literaturoznawstwem" czy "kosmonautyką".
Tak, Epistory - mimo że jest mało znanym indykiem - ma polską wersję językową. Mało tego, tłumaczenie jest na naprawdę dobrym poziomie, a i słów, również mniej znanych, pojawia się sporo. Poza tym możemy zagrać po angielsku, francusku, niemiecku, hiszpańsku, rosyjsku i portugalsku. To miłe, że Polska znalazła się w tym niedużym gronie.Wróćmy jednak do rzeczy - walczymy, napierdzielając na klawiaturze kolejne słowa. Trudno robi się, gdy wrogów jest dużo - jeśli tylko któryś nas dotknie, giniemy, dlatego kluczowe jest kontrolowanie całej "areny" i nadchodzących fal. Szczególnie że podczas tych gorących momentów jesteśmy unieruchomieni. Wyzwanie wzrasta z rozwojem gry, bowiem kolejne rozdziały dostarczają nam nowych wariantów uderzeń - ogniste, lodowe itp. Niektóre owady zabijemy tylko danym żywiołem, dlatego oprócz wpisywania zabójczych słów, musimy wstukiwać też "wiatr" czy "ogień", żeby zmieniać rodzaj zadawanych obrażeń.I wszystko to brzmi pięknie, przyznacie, tylko że nie jest. Walki są przede wszystkim długie. Owszem, z początku wszystko jeszcze bije świeżością, ale całkiem szybko wpadamy w coraz poważniejszą monotonię. Gdzieś w połowie typowej "rundy" zabijanie kolejnych fal robaków zaczyna się niemiłosiernie ciągnąć. A jeśli, nie daj klawiaturo, palec ci się omsknie z klawisza, zamotasz się i w efekcie zginiesz, a cała rozwlekła sekwencja walki rozpocznie się od nowa... Oj, zdarzyło mi się kilka razy westchnąć ciężko. I z dwa razy nieco ciężej zakląć. Mniej więcej od półmetka przygody pojedynki stały się koniecznością, czymś co trzeba odbębnić, żeby ruszyć fabułę do przodu.Fabuła to jednak nieco zbyt mocne słowo. Jako dziewczynka na lisie wędrujemy po papierowym świecie i chronimy go przed kolejnymi kataklizami opartymi na różnych żywiołach. Nad tą historią jest jeszcze wątek pisarki cierpiącej na brak weny - to ona teoretycznie snuje opowieść o naszej bohaterce na lisie, dostajemy więc szkatułkową budowę fabuły, która ma w sobie niemały potencjał. W końcu jest to gra o pisaniu, wcielamy się w pisarkę, wiecie, dwa dodać dwa razy imersja... Pole do popisu jest rozległe. Niestety, na potencjale się kończy.
Ostatecznie dostajemy niewiele ponad baśniową, zbyt patetyczną historyjkę o dziewczynie, która, zabijając owady, ratuje różne części magicznej, papierowej krainy. W pewnym momencie zorientowałem się, że choć pokonuję kolejne lokacje ze zniecierpliwieniem, chcąc po prostu ruszyć fabułę do przodu, nie ma tak naprawdę za bardzo fabuły, którą mógłbym ruszyć. Ta gra opowiada bardzo, bardzo niewiele, co boli szczególnie, kiedy pomyślimy o możliwościach, jakie dawała fuzja obranej tematyki i samej mechaniki. Niestety, nawet słowa, które wpisujemy, by zabijać owady, oderwane są od jakiegokolwiek kontekstu. Tylko te oparte na żywiołach związane są chociaż z ogniem, lodem czy prądem. Poza tymi sytuacjami przygotujcie się na szybkie pisanie setek bezsensownych wyrazów.Ale Epistory to nie tylko rozwlekła walka i znikoma fabuła. Więcej czasu niż na samym zabijaniu robaków spędzimy, przemierzając piękny świat i rozwiązując liczne zagadki logiczne. Będziemy musieli naciskać platformy w odpowiedniej kolejności, operować dźwigniami tak, by przedostać się przez kręte korytarze czy odpowiednio sprawnie biec za snopem światła. Ten element Epistory jest akurat całkiem przyjemny przez większość gry, choć nieskomplikowane łamigłówki nie zabijają niestety nudy, która czai się na nas jeszcze uporczywiej niż same owady.Epistory - Typing Chronicles nie można odmówić trzech rzeczy: wyglądu, klimatu i intrygujących założeń. Niestety, piękna, papierowa oprawa, magiczny nastrój i mechanika oparta na pisaniu to za mało, żeby skutecznie przykuć do monitora. Przygodę doprowadziłem do końca tylko z recenzenckiego obowiązku - w innym wypadku wysiadłbym maksymalnie w połowie. Szkoda, że motywu pisania nie rozwinięto w ciekawszy sposób, splatając go silniej z fabułą. Szkoda, że w ogóle tej fabuły tutaj niedużo. W efekcie trudno nie odnieść wrażenia, że gra się w coś, w co ewidentnie ktoś włożył serce, ale nie miał przy tym pomysłu na odpowiednio angażującą rozgrywkę.Więcej o naszym systemie ocenPlatformy: PC
Producent: Tindalos Interactive
Wydawca: Fishing Cactus, Plug In Digital
Data premiery: 30.03.2016 r.
PEGI: -Grę do recenzji udostępnił producent. Testowaliśmy wersję na PC. Screeny pochodzą od redakcji.