Epic Mickey 2: Siła Dwóch - recenzja
Zaczynając Epic Mickey 2: Siła Dwóch miałem nadzieję zanurzyć się w kolorowy świat bajek z dzieciństwa. Tymczasem czuję się jakby ktoś chlusnął mi rozcieńczalnikiem w twarz.
18.11.2012 | aktual.: 30.12.2015 13:28
Ocena: 3/5 - Można "Chyba nie ma nic gorszego niż powiedzieć o platformówce, gatunku, który jest chyba najczystszą wersją growej zabawy, że jest irytująca."
By oddać sprawiedliwość - jest ładnie i kolorowo. Nawet bardzo kolorowo. I bardzo ładnie zarazem. Chyba wolałbym, żeby Epic Mickey 2 było filmem animowanym - wtedy nie musiałbym w nie grać, irytując się niedociągnięciami w rozgrywce. Oglądałbym zachwycony.
Mysz wygląda, ale nie śpiewa Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Świat jest piękny i czarujący - może prosty i nieco trącący poprzednią wyglądem poprzedniej części, która ukazała się tylko na Wii, ale na tyle sugestywny, bym bez problemu poczuł się jak bohater bajki Disneya. Dookoła kłębią się znane postacie, mówiące charakterystycznymi głosami - nie jestem pewien, czy aktor grający Mikiego to ten sam, co w pamiętanych przeze mnie kreskówkach, ale tak brzmi. Goofy też. Postacie mówią nienagannie, nie spotkałem ról zagranych "na odwal się". Nostalgia atakuje, mój uśmiech się powiększa. Przełączam na polski dubbing, uśmiech powiększa się jeszcze bardziej. Polska wersja jest na poziomie filmów z tej wytwórni. Głosy dobrane są idealnie, nie znalazłem błędów, aktorzy wczuwają się w role. Z przyjemnością grałem z dubbingiem. Wspomniałem, że oprócz przerywników filmowych w 3D, są też takie stylizowane na stare animacje? Są śliczne, po prostu bajka.
Niektórzy bohaterowie nawet śpiewają, zupełnie jak w filmach.
Sami posłuchajcie
I tu pierwszy mały zarzut: ta gra nie jest musicalem, jak mogło się wydawać. W rolę wczuwa się właściwie tylko Szalony Doktorek, który z pasją wykonuje swoje partie. Inne postacie po prostu mówią. Czemu? Piosenki są po prostu fajne - w każdym z nas drzemie dziecko, które uśmiecha się słuchając ich. A gdyby wszystko przyjęło formę piosenek łatwiej zniósłbym nieco infantylne i umoralniające dialogi, napisane wyraźnie z myślą o dzieciach - i to wcale nie zarzut. Gra jest po prostu dokładnie taka, jak filmy Disneya - ładna i pouczająca z dość prostym humorem.
Kim jestem, gdzie jestem? Drugi zarzut pojawia się chwilę później - Epic Mickey 2 bardzo silnie łączy się z pierwszą częścią. Jeśli nie wiecie, czym jest Pustkowie - świat zapomnianych animków, to pewnie dowiecie się z filmiku wprowadzającego. Mickey uratował je w pierwszej części, teraz znów potrzebna jest jego interwencja. Filmi częściowo też wyjaśni kim jest Szalony Doktorek, który nagle deklaruje, że zmienił się na lepsze. Ale dlaczego Goofy jest w połowie robotem? Do czego służą projektory, które gremliny każą mi naprawić? Skąd się wzięły kleksowe potwory? Czym jest zło, o którym wszyscy mówią i które mam zwalczyć? Te i wiele innych pytań pozostaje bez odpowiedzi. Ciągle miałem wrażenie, że to ja czegoś nie wiem, nie pamiętam, nie zrozumiałem. Po prostu szedłem tam, gdzie mi pokazano, zupełnie nieprzekonany o słuszności moich działań. Historia w grze jest nieprzejrzysta, nie do końca zachęca do rozgrywki. Co chwila zastanawiałem się, co ja właściwie mam teraz zrobić, bo gra rzucała jakieś polecenie, ale nie wyjaśniała, co dokładnie mam zrobić. Nie narzekałbym na to w RPG, ale tu mamy grę dla dzieci...
Nieliczne momenty, gdy Oswald jest przydatny
Taniec myszy na szkle Rozgrywka w Epic Mickey 2 bardzo przypomina poprzedniczkę - łączy elementy platformówki 3D i 2D oraz prostej gry przygodowej. Niestety każdy element nieco kuleje.
Część 3D to główne krainy Pustkowia, które trzeba uratować. Tu zastosowanie znajduje mechanika przeniesiona z poprzedniej części, czyli malowanie świata farbą lub zmazywanie rozcieńczalnikiem. Często jest to wymagane, by odblokować przejście, znaleźć sekret lub rozwiązać zagadkę, ale są miejsca, gdzie robi się to, by świat lepiej wyglądał. Choć obydwu płynów można używać tylko na zaznaczonych elementach, to jednak jest ich na tyle dużo, że miałem poczucie wpływu na świat. Szkoda, że celowanie pędzlem jest tak fatalnie wykonane - szybki bryzg pędzlem praktycznie nigdy w nic nie trafia, a przy posługiwaniu się ciągłym strumieniem celownik pływa jak pijany.
Malowanie świata to jeden z tych elementów, które można było bardziej rozbudować
Słabość dwóch To jednak nie wszystkie umiejętności, bowiem Mikiemu cały czas towarzyszy uszaty królik Oswald, który ma inne zdolności. Nogą-bumerangiem może poruszać przedmioty, a elektrycznym pilotem włączać urządzenia. Może też latać na krótkie dystanse kręcąc uszami. Współpraca między postaciami jest często konieczna, niestety Oswald sterowany przez grę jest zwyczajnie głupi. Atakuje przeciwników lub nie - losowo, gubi się podczas skakania po platformach, wpada do lawy podczas walki z bossem, potrafi stać w miejscu i nie reagować na przycisk przywołania, włącza urządzenie dopiero, gdy trzeci raz do niego podchodzę, a on łaskawie podąży za mną, nie ustawia się koło Mikiego, gdy muszą gdzieś skoczyć razem. Gra z takim towarzyszem to męka, więc zwyczajnie parłem do przodu nie patrząc, gdzie jest Oswald i słuchając jego zapętlonego "Ej, zaczekaj, Miki!", "Już idę, Miki!". Po jakimś czasie i tak magicznie przenosiło go w pobliże mojej postaci.
Zdarzyło mi się nawet chwycić drugiego pada i ustawić Oswalda tam, gdzie był mi potrzebny - błąd karygodny w grze z komputerowym towarzyszem. Potem i tak okazało się, że źle zrozumiałem zagadkę, zepsuta rura była gdzie indziej, a powtarzana co i rusz podpowiedź nie ułatwiała mi sprawy. Podobnie jak kamera, która potrafi nie pokazać, co robi przełącznik, który właśnie naciskam.
Faktycznie, czasem lepiej skorzystać z kooperacji - od strony technicznej wykonanej świetnie, bo drugi gracz po prostu naciska "Start", by od razu pojawić się lub zniknąć z gry. Gorzej z jej treścią. Elementy wymagające współpracy są proste i wyraźnie zasygnalizowane - ja coś potrzymam - ty włącz prądem; ja pomaluję - ty wskocz, podrzuć mnie do góry; leć na uszach - chwycę się twoich stóp. Dają satysfakcję na początku, ale szybko zaczynają się powtarzać.
Oswald wymawia się 'osłold'. Nie wierzę w przypadki...
Kleksy na ekranie Na szczęście elementy platformówkowe nie są zbyt wymagające, śmierć to co najwyżej cofnięcie do punktu kontrolnego - których gra nie zaznacza, więc czasem nie wiedziałem, gdzie się odrodzę. W połączeniu z tym, że czasem trzeba wielu prób, by wskoczyć gdzieś wyżej, bo Miki nie łapie krawędzi, można utknąć za drzwiami czy ognistą ścianą albo zgubić się, bo kamera znów ustawiła się pod dziwnym kątem - wtedy, uwierzcie mi bywa frustrująca. I nie jest to przyjemna motywacja do gry. Dobrze, że przynajmniej przeciwnicy nie stanowią wyzwania. Nawet bossowie są raczej prostą zagadką, niż testem małpiej zręczności. Dodam, że wszelkie walki są bezkrwawe, a jeśli nie chcemy wymazywać przeciwnika, można pomalować go farbą, by stał się przyjazny.
Oldskulowa perełka Sytuację ratują nieco plansze w 2D - niby łączniki między głównymi etapami, a zaprojektowane z pomysłem. Mniej kolorowe, bardziej niepokojące. Złożone z nietypowych elementów - kaset, książek, dziecięcych klocków, głowy Jelonka Bambi na sprężynie, monet, kredek sprawiają wrażenie świata z drugiej strony lustra. Surrealistycznego i ciekawego, który chce się odkrywać. Dodatkowo warto się na nich bawić rozpuszczalnikiem i farbą, bo choć podąża się ciągle w prawo, to zbaczając w górę czy dół można odkryć wiele alternatywnych ścieżek i ukrytych skrzyń ze skarbami. Nie ma przeciwników a irytujący Oswald rzadko jest potrzebny. Niby to łączniki, krótki element dodatkowy, ale są bardzo przyjemne. Nie miałbym nic przeciwko temu, by cała gra tak wyglądała.
Jeden z tych momentów w 2D
Wybierz sobie coś Wspomniany element przygodówki to nie tylko proste zagadki, ale także zadania, które dostaje się na ulicy Niecnej pełniącej tu rolę bazy wypadowej. Są tak sklepy, gdzie można kupić kilka ulepszeń, kostiumy. Zadań jest na tyle dużo, że można się pogubić: świnka poprosi, by odnaleźć jej kompanów, pirat chce, by zrobić dla niego kilka zdjęć przywodzących miłe wspomnienia, właściciel kina prosi o rolki z filmem i tak dalej. Niektóre z nich można rozwiązać na więcej niż jeden sposób- są to niby proste wybory moralne, czuć tu rękę Warrena Spectora, ale nie zmienia to świata w zbyt wielkim stopniu - co najwyżej nasze samopoczucie. Na dobrą sprawę, można te zadania w ogóle pominąć. Ale jeśli macie naturę kolekcjonerów, to będziecie mieli co robić- warto zaglądać co jakiś czas do spisu zadań i dokładnie się rozglądać.
Dla dorosłych i dla dzieci? Nie będę podejmował się oceny, czy Epic Mickey 2 spodoba się zarówno małym, jak i dużym, bo nie mam żadnego "małego", którego namówiłbym do grania. Mam wrażenie, że irytujące błędy szybko zniechęcą nawet najbardziej zakochanego w Myszce fana. Być może sprawdzi się tu wspólne granie, gdzie rodzic pomoże, ale nie ryzykowałbym tego twierdzenia, bo cierpliwość rodziców też bywa ograniczona
Werdykt
Doktorek - najlepsza postać
Epic Mickey 2: Siła dwóch ma fajny pomysł, urokliwą oprawę i potencjał, który zostaje pogrzebany pod błędami i błędzikami. Chyba nie ma nic gorszego niż powiedzieć o platformówce, gatunku, który jest chyba najczystszą wersją growej zabawy, że jest irytująca. Wystawienie jej "2", by złośliwie nawiązać do tytułu, choć kuszące nie byłoby do końca sprawiedliwe. Acz czujcie się ostrzeżeni, że 3/5 to ocena:
a) fana Disneya
b) który pograł w trybie kooperacji.
No i biorę pod uwagę, że gra, zwłaszcza na PC, jest nieco tańsza od normalnych premier. Jednakże jeśli gracie sami, a Myszka Miki to dla Was tylko kolejna postać z kreskówek, to wiecie co myśleć...
Ocena: 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka).
Paweł Kamiński
Data premiery: 23 listopada 2012 Producent: Disney Interactive Studios Wydawca: Buena Vista Dystrybutor: CDP.pl PEGI: 7
Grę do recenzji w wersji na PS3 dostarczył dystrybutor.
Epic Mickey 2: Siła Dwóch (PS3)
- Gatunek: platformowa
- Kategoria wiekowa: od 7 lat