Nie istnieją żadne ustawowe czy pozaustawowe ograniczenia i istnieć nie powinny. Pragnę podkreślić, że gry skierowane są do odbiorców w różnym wieku, podobnie jak np. literatura. Teksty kultury, do których należą gry, nie powinny podlegać reglamentacji sprzedaży, bądź weryfikacji wieku kupującego. To rodzice są odpowiedzialni za to, czym i jak bawią się ich dzieci (co oglądają, co czytają itd.). Dlatego zależy nam na tym, by kampania edukacyjna skierowana do rodziców przyniosła oczekiwany skutek. Chcemy w niej przekazywać informacje o systemie klasyfikacji gier ze względu na wiek użytkownika oraz rodzaj występujących w grze treści. System klasyfikacyjny jest bardzo cennym narzędziem pomocnym przy wyborze gry dla dzieci, informującym nabywców o tym, jakiego rodzaju treści zawiera interaktywny program rozrywkowy.
W dalszej części wywiadu dr Urbańska-Galanciak potwierdziła, iż nie ma żadnych badań, które potwierdzałyby negatywny wpływ gier komputerowych na zachowania najmłodszych, wytłumaczyła także w jaki sposób funkcjonuje system klasyfikacji PEGI. Ogólnie ciekawy wywiad, warty przeczytania.
Nie dziwię się w sumie, że informacja podana przez Dziennik okazała się nieprawdziwa. Pomijając już kwestie wpływu gier na dzieci, ograniczenie sprzedaży mogłoby bardzo negatywnie wpłynąć na wyniki finansowe Empiku. I w ogóle, skąd pomysł, że to akurat tylko Empik miałby sprawdzać dowody...