Elizabeth, czyli nasza kompanka w Bioshock: Infinite nie będzie przygłupia
Nie lubimy niańczenia przygłupich towarzyszy, prawda? Ken Levine zapewnia, że w Bioshock: Infinite nam to nie grozi.
17.12.2012 | aktual.: 05.01.2016 16:26
Za wzór biegającej razem z graczem SI Levine stawia Alyx Vance z Half-Life 2.
Nie ma wielu świetnych steorowanych przez grę kompanów. Myślę, że ostatnia była Alyx. (...) Wiedzieliśmy, że postać gracza musi mieć kogoś do interakcji. (...) Zdawaliśmy sobie sprawę, że to niebywale trudne zadanie, ale im więcej się nad tym zastanawialiśmy, to czuliśmy się albo podekscytowani, albo przerażeni. Z NPC jest zazwyczaj według Levine'a jeden zasadniczy problem.
Sterowane przez SI postacie w większości przypadków nie reagują na to, co jest wokół nich. Nie widzą, co ich otacza. Nie interesuje ich to. Dlatego spędziliśmy masę czasu, żeby Elizabeth zauważała świat i wchodziła w nim w interakcję. (...) Idąc ulicą nie zachowujesz się jak robot, a tak właśnie robi większość sterowanych przez gry postaci. Ale nie w Infinite.
Nafaszerowaliśmy świat rzeczami, które ją interesują i rzeczami, z którymi może wejść w interakcję. Elizabeth ma różne emocjonalne stany, które są rozszerzeniem wykonywanej właśnie animacji. Do tego dochodzi jeszcze głos. Sprawić, żeby Elizabeth była obecna w świecie to jedna z najtrudniejszych, ale i najważniejszych rzeczy. Dobry kompan może pomóc grze, zły uczynić ją katorgą i festiwalem wymyślnych wulgaryzmów. Dobrze, że Irrational o tym wie. Levine nie należy do kłamców. Wierzę, że każda minuta w towarzystwie Elżuni będzie przyjemnością. Tak jak i cały Bioshock: infinite. To nie może się nie udać.
A skoro już jesteśmy w temacie przydupasów. Którego wspominacie najmilej, a którego przeklinacie po dziś dzień?
U mnie do pierwszej kategorii łapią się wspomniana Alyx, Pey'j i HK-47. Jeśli chodzi o tych drugich, to mam nadzieję, ze w wirtualnym piekle smażą się Lance Vance i każda postać z Dead Rising. Brr, to dopiero byli idioci.
[via Eurogamer]
Piotr Bajda