Ej, zaraz, w Nintendo 3DS jest trójwymiar. Zapomniałem o tym!
Wczoraj po raz pierwszy po wielomiesięcznej przerwie wziąłem w swoje ręce Nintendo 3DS i oniemiałem. Tam jest trójwymiar. To ci niespodzianka.
25.05.2012 | aktual.: 15.01.2016 15:42
Być może było już po prostu późno, być może 3DS zewnętrznie zbyt mocno przypomina mi DS-a, ale położyłem się wygodnie w łóżku, odpaliłem Rhythm Thief & The Emperor's Treasure i nagle poczułem, że źle widzę. Po chwili uzmysłowiłem sobie, że z moimi oczami jest wszystko ok (pomijając wadę wzroku), to po prostu obraz na ekranie konsolki jest wyświetlany w trójwymiarze.
I był to nieporównanie lepszy i wyraźniejszy trójwymiar niż cokolwiek co zobaczyłem na przestrzeni ostatniego roku w kinie.
Mam wrażenie, że świat gier trochę zapomniał o trójwymiarze. W 2010 roku słyszeliśmy, jaki to ma być ważny i istotny, w 2011 mieliśmy okazję zagrać w kilka produkcji go wykorzystujących, a w 2012 roku? Jakoś nie spotykam się z tym, aby 3D w grach było jakimś często podnoszonym tematem.
W kinie wiadomo - większość popkorniaków wychodzi w wersji 3D. Mam w domu całą kolekcję plastikowych okularów z pobliskiego kina, owoc mojego ciągłego zapominania, że idę na film w trójwymiarze i warto byłoby zabrać ze sobą parę, zamiast po raz kolejny dopłacać.
O trójwymiarze zapominam, bo nie robi na mnie w kinie wrażenia. W sensie - nie dostrzegam go. Najbardziej 3D jest dla mnie reklama telewizorów wyświetlana przed seansem, ta, w której z ekranu wylatuje wielki myśliwiec. Potem na właściwym filmie, czy to byli Avengers, Conan czy Kapitan Ameryka już tego efektu nie widzę. W tym ostatnim tytule najbardziej trójwymiarowe były... napisy końcowe.
Rhythm Thief & The Emperor's Treasure jest jedną z tych japońskich gier, gdzie sporo miejsca zajmują filmy animowane. I świetnie się one prezentują w trójwymiarze. Patrzyłem jak oniemiały. Bajka dla dzieci wyświetlana na ekraniku wielkości karty płatniczej była bardziej 3D niż bajka dla nieco starszych dzieci z dużego ekranu.
To jak się 3D sprawdzało w samej grze, to już nieco inna historia. Tak samo to, czy w ogóle cokolwiek wnosiło do gry. Ciągłe przeskakiwanie z jednego ekraniku na drugi, problemy ze skupieniem wzroku, potrząsanie ekranem, wreszcie narzekania leżącej obok mnie konkubiny, że oczy ją bolą od patrzenia, zmusiły mnie do wyłączenia trójwymiaru.
Chwilę potem poczułem, że jednak jest już późno, wyłączyłem grę i zgasiłem światło. I jeszcze przez parę minut dwoiło mi się przed oczami.
Nie zmienia to jednak tego, że jeśli chcecie zobaczyć gdzieś coś trójwymiarowego, to prędzej zobaczycie to na niszowej (w Polsce) konsolce, niż w kinie.
Nie mówiąc już o ekranie telewizora, który kupowaliśmy w 2010 roku, kiedy funkcja 3D nie była jeszcze tak popularna. Jak to wygląda dzisiaj? Szymon Adamus, znajomy specjalista od rynku RTV opowiada:
Czy ktoś kupuje? Oczywiście, nawet wielu ludzi. Pytanie czy dla 3D. Od 2010 roku zmieniło się przede wszystkim to, że wybierając telewizor ze średniej lub wysokiej półki chcąc nie chcąc kupujemy model 3D. Dzisiaj to już dodatek tak powszechny jak wejście USB.
Producenci nie promują już nowości samym 3D. To już temat zbyt znany. Potrzebne są inne nowości. Wyjątkiem jest tylko LG, ale en producent cały czas walczy o rynek swoimi panelami z pasywnymi okularami. Musi więc nadal robić dużo hałasu wokół dodatkowego wymiaru.
Czy warto? Tak, moim zdaniem tak. Podpadnę pewnie niektórym kinomanom, ale według mnie 3D na dobrym telewizorze, z dobego źródła (Blu-ray 3D) jest dużo lepsze niż w kinie. Jasność obrazu można dostosować do własnego gustu i prawie całkowicie wyeliminować znany z kin problem znakomitych scen 3D, których i tak nie widać. Płynność obrazu też można "podrasować" a to w 3D rzecz niezmiernie istotna.
3D w telewizorze jest jak funkcja rożna w piekarniku. Niby rzecz zbędna, niepotrzebny dodatek, ale gdy raz na jakiś czas mamy ochotę na kurczaka w nieco innym wydaniu, to nagle okazuje się, że warto było to kupić.
Sęk w tym, że przez ostatnie dwa lata nie miałem takiej ochoty. I nie pojawiła się żadna gra, która by zachęcała do tego rodzaju inwestycji. Co chyba najlepiej świadczy o popularności tego rozwiązania w naszym ulubionym medium.
Konrad Hildebrand