Ej, a graliście w... Star Ocean: Till The End of Time?

Podtytuł tej gry pięknie podsumowuje mój czas z nią spędzony. Bo niewiele jest gier, w których nabiłem ponad 200 godzin na liczniku. A i tak nie widziałem wszystkiego.

Ej, a graliście w... Star Ocean: Till The End of Time?
marcindmjqtx
SKOMENTUJ

Przygodę z Playstation 2 zacząłem stosunkowo późno, bo na gwiazdkę 2005 roku. Była pierwszym spełnionym marzeniem, które z różnych przyczyn było wcześniej nieosiągalne. Doskonale pamiętam pierwsze uruchomienie Devil May Cry 2. Opad szczęki. Bo dynamika, bo Dante, bo legendarna już seria.

Jednak to nie ten tytuł wycisnął z poczciwej „czarnulki” wszystkie poty, zajechał laser i pada, nie pozwalał spać po nocach (bo poradniki na gamefaqs były obszerne!). Rok później zapracowałem na pierwszą w życiu wypłatę i wchodząc do GameStop, doznałem szoku. Bo na co wydać? Tu jest wszystko! Kolega podpowiedział:

„Kup sobie Star Ocean, podobno fajne." To sobie kupiłem. I wsiąkłem.

Wsiąkłem w ogromny, pełen sekretów świat i pozornie prosty, dynamiczny system walki. Zachwyciłem się sprawnie i miękko poprowadzoną linią fabularną, która w pewnym momencie dała mi takiego kopa w twarz, że do tej pory uważam go za jeden z najlepszych plot-twistów w historii. Polubiłem archetypowych bohaterów i z przyjemnością szlifowałem ich statystyki. W tym tytule tkwiła, a właściwe nadal tkwi pewna magia.

Bo, o ile graficznie nie zachwycał, a dubbing przyprawiał o mdłości, eksploracja terenu testowała podzielność uwagi, cierpliwość w ogarnianiu mapy i zawiłych korytarzy, to dwie z wielu zalet gry nie pozwalały mi odłożyć pada.

Star Ocean: Till The End Of Time

Chodzi mi, moi drodzy, o absolutnie MASYWNY end-game i system osiągnięć (trofea).

Star Ocean 3 pełne jest wyzwań. Głównie związanych z potyczkami, które są siłą napędową tej gry. Osiągnięcia towarzyszą nam od samego początku. Zabicie bossa w określonym czasie, używając określonych umiejętności, w ogóle nie używając ofensywy, czy grając tylko jednym bohaterem to tylko przykłady. Wszystkich trofeów jest 300. Dołóżmy do tego nagrody w postaci kostiumów i nowych poziomów trudności, 255 poziomów dla każdej z 10 postaci, 22 wynalazców do zrekrutowania (i setki potężnych przedmiotów, które dzięki nim wytworzymy) a w końcu 6 obfitych, dodatkowych lochów z takimi gwiazdami tri-Ace jak Freya (Valkyrie Profile) i Gabriel Celesta jako ostatecznymi wrogami. Mieszanka zwarta, smakująca doskonale i niezwykle uzależniająca.

"Tsuyoi, motto tsuyoi!" Ciekawym jest fakt, że gra trzymała mnie w fotelu mimo tego, że z głównymi bohaterami nie zżyłem się praktycznie wcale. Tak, fabuła była interesująca i rozwijała się w takim tempie, że ciągle pozostawiała niedosyt, ale chęć do gry napędzało co innego. Grając czułem się jak w shonenie (Dragon Ball, One Piece), powtarzając sobie w głowie, że muszę być jeszcze silniejszy, jeszcze lepiej łączyć kombosy w walce, wykuć lub zdobyć potężniejszy oręż. Przecież przede mną tyle wyzwań! Jak im podołać, jak pokonać Gabriela, przebrnąć przez kolejne 101 pięter Sfery i stanąć zwycięsko nad Ethereal Queen.

Celowo nie piszę wiele o samej rozgrywce. Bo tak naprawdę nie różni się wiele od reszty jrpg. Podobny system walki mamy w serii „Tales”, świat przedstawiony jest tożsamy z innymi częściami serii Star Ocean, o bohaterach wiemy wszystko po pierwszym spojrzeniu na ich design i broń, której używają, a ultra-bossowie to chleb powszedni w tym gatunku.

Star Ocean: Till The End Of Time

Wracając wspomnieniami do tej gry zdałem sobie sprawę, że nastawienie z jakim gramy, sposób w jaki gry rozumiemy, czujemy, odbieramy jest sprawą kluczową. Może dlatego tak ciepło wspominamy tytuły retro. Bo wyobraźnia robiła większość roboty. Bo ignorancja dopisywała nam teorie i stwarzała więcej możliwości. W Star Ocean czułem się nagradzany za każdy poziom, każdego pokonanego wroga, otwartą skrzynkę i odkryty obszar.

Gra zestarzała się dobrze. Rozgrywka w dalszym ciągu wywołuje uśmiech, a to jest przecież najważniejsze. Jeżeli macie ochotę na solidnego, dynamicznego jrpg, w którym ostatni boss to zaledwie odźwierny u progu reszty przygody, to zachęcam do podróży po galaktykach w Star Ocean: Till The End Of Time. Zbierzcie ekwipunek, odkryjcie planety, rozwiążcie intrygę i rozkoszujcie się historią, którą gra opowiada. Tylko weźcie na ten czas urlop.

Karol Kała

Obraz
Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Rebel Wolves potwierdza. Dawnwalker to ich debiutancka gra
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
Assassin's Creed Red to potężna inwestycja Ubisoftu. Jest przeciek
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
DualSense V2 wycieka. Czyżby mocniejsza bateria?
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Horizon Forbidden West na PC coraz bliżej. Nvidia wkracza do akcji
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Imponująca sprzedaż Cyberpunk 2077: Phantom Liberty. Liczby mówią wszystko
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Xbox Game Pass z mocnymi grami w styczniu. Potężne otwarcie roku
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
Star Wars Outlaws: wycieka termin premiery. Ubisoft dementuje
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
PS5 rozbija bank. Imponujące wyniki sprzedaży
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
The Day Before za niespełna tysiąc złotych. Nie, to nie żart
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
Hakerzy ujawnili plany Insomniac Games. Sześć gier na liście
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
PS5 Pro z własnym DLSS. Nieoficjalne doniesienia o planach Sony
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne
Nie będzie The Last of Us Multiplayer. To już pewne